Info
czy to ważne? Raczej nie, najważniejsze że jeżdżę zawsze! Więcej o mnie.




Moje rowery
Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2016, Sierpień8 - 1
- 2016, Lipiec34 - 0
- 2016, Czerwiec28 - 0
- 2016, Maj29 - 2
- 2016, Kwiecień30 - 0
- 2016, Marzec34 - 7
- 2016, Luty36 - 14
- 2016, Styczeń29 - 2
- 2014, Sierpień2 - 0
- 2014, Lipiec20 - 4
- 2014, Czerwiec24 - 6
- 2014, Maj32 - 18
- 2014, Kwiecień24 - 3
- 2014, Marzec29 - 27
- 2014, Luty29 - 33
- 2014, Styczeń37 - 46
- 2013, Grudzień41 - 60
- 2013, Listopad49 - 8
- 2013, Październik40 - 0
- 2013, Wrzesień7 - 0
- 2013, Sierpień10 - 1
- 2013, Lipiec15 - 0
- 2013, Czerwiec11 - 0
- 2013, Maj7 - 0
- 2013, Kwiecień34 - 4
- 2013, Marzec33 - 0
- 2013, Luty31 - 0
- 2013, Styczeń35 - 0
- 2012, Grudzień14 - 0
- 2012, Listopad43 - 4
- 2012, Październik29 - 0
- 2012, Wrzesień26 - 3
- 2012, Sierpień41 - 38
- 2012, Lipiec47 - 5
- 2012, Czerwiec39 - 8
- 2012, Maj43 - 3
- 2012, Kwiecień40 - 1
- 2012, Marzec39 - 27
- 2012, Luty26 - 8
- 2012, Styczeń12 - 0
Czchów-Mszana-Kraków
Niedziela, 1 września 2013 · dodano: 23.10.2013 | Komentarze 0
1 Września czy dziś nie powinni wszyscy iść do szkoły? E tam, jak taka piękna pogoda to chyba lepiej z tego skorzystać i pojechać gdzieś? Tak też ja zrobiłem i wybrałem się na rodzinny obiad do Mszany. Z trasą nie kombinowałem, pojechałem przez Łososinę, tam odbiłem do Laskowej. Bardzo lubię ten odcinek drogi, spokojna droga, piękne widoki, czegóż chcieć więcej.
Droga jest moja, cała!
Tego dnia uderzająca była niezwykła przejrzystość powietrza, można by rzec że widzi się więcej i dalej.
Po dotarciu do Lipnicy drogą przez Tymbark aż do Mszany przez Gruszowiec, to jedyny trudniejszy moment tej wyprawy. Ale dość dobrze rywal nie stanowił zbytniego zagrożenia, zwłaszcza że wiedziałem iż zaraz po będzie zjazd ładnych parę kilometrów aż do samej Mszany.
Szczyty zdobywać! By móc zjechać później w dół.
W Mszanie zjadłem obiad i posiedziałem z rodziną. Później udałem się starą zakopianką aż do Myślenic. Tam nie zabawiłem zbyt długo i odbiłem w stronę Lanckorony. Dalej przez Kalwarie główną drogą do Skawiny a później już tak oklepanymi Krakowskimi ścieżkami do domu. Przyznam że spodziewałem się o wiele większego natężenia ruchu zwłaszcza że był to ostatni dzień wakacji! Ale dojechałem gładko i spokojnie.