Info

avatar Cześć to ja rorschaach, z Krakowa. Mam przejechane 69752.70 km. Jeżdżę ze średnią prędkością 29.68 km/h
czy to ważne? Raczej nie, najważniejsze że jeżdżę zawsze! Więcej o mnie. button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy rorschaach.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2014

Dystans całkowity:1911.99 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:21:07
Średnia prędkość:31.94 km/h
Maksymalna prędkość:79.70 km/h
Suma podjazdów:10008 m
Maks. tętno maksymalne:186 (93 %)
Maks. tętno średnie:146 (73 %)
Suma kalorii:13529 kcal
Liczba aktywności:20
Średnio na aktywność:95.60 km i 4h 13m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
Dystans:98.32 km
Maks. pr.:62.52 km/h
Temperatura:16.0
HR max:181 ( 91%)
HR avg:140 ( 70%)
Kalorie: 1865 kcal
Podjazdy:986 m

Mokro z Czchowa

Czwartek, 24 lipca 2014 · dodano: 24.07.2014 | Komentarze 0

Taa... Wakacje, leje, pada, leje... No ale wracać trzeba, trzeba bo trzeba zobaczyć kolejny etap TDF! Rano musiałem przejechać kawałek po okolicy odwiedziłem cmentarz i rodzinę, a potem już do Krakowa. Padało niemal od samego początku z przejściowymi mega mocnymi ulewami a ja w krótkich gaciach i rękawku :/ ale w sumie nie było tak źle bo starałem się kręcić mocno i można było się rozgrzać. A sama trasa to podjazd do Złotej gdzie temperatura spadła do 16.2 stopnia, najgorzej było na zjeździe, no ale za to jak się okazało miałem gdzie znów się rozgrzać bo droga w kierunku Dębna została wyremontowana i asfalt jest teraz gładziutki jak pupcia niemowlaka, nic więcej jak kręcić i kręcić mocno! Później dotarłem do Brzeska, dalej wzdłuż autostrady Bochnia i droga przez Kłaj do Niepołomic, nie mogę powiedzieć żeby było jakoś przyjemnie, zwłaszcza że lało mocno, a ja jak na złość zapomniałem wczoraj wziąć światełek, tak więc każdy przejeżdżający samochód był dla mnie małym stresem. W końcu dotarłem w rejon Krakowa, postanowiłem że do miasta wjadę Igołomską, w sumie to chyba tyle, zamierzałem na te dwa dni 300 km, ale i tak przy tak zmiennej pogodzie poszło nieźle, jedynie znów trzeba wszystko prać, czyścić i suszyć, takie to wakacje... 

Mokro, zimno, mglisto, w sam raz dzień na oglądanie tv. 
.
.

W sumie później było już tylko gorzej, tak więc zdjęć brak, bo co tu pokazywać... :/ 

.
.
  • T. odczuw.21 °C
  • Wiatr 19 km/h 
  • Porywy 40 km/h
  • Chmury 90% nieba
  • Opady 12 mm / 12 h
  • Ciśnienie 1011 hPa
  • Wilgotność 88 %
  • Termika ciepło i mokro
  • Biomet niekorzystny
Kategoria ( ), Wycieczki


Dane wyjazdu:
Dystans:153.80 km
Maks. pr.:74.89 km/h
Temperatura:22.0
HR max:181 ( 91%)
HR avg:138 ( 69%)
Kalorie: 2595 kcal
Podjazdy:1190 m

Czchów!

Środa, 23 lipca 2014 · dodano: 24.07.2014 | Komentarze 0

Wreszcie udało mi się wyrwać do Czchowa! No ale nie było tak łatwo jak zakładałem. Wstałem bardzo wcześnie żeby móc tam porobić kilka rzeczy ale już z rana pogoda zapowiadała się mało stabilnie. Ubrałem się na ciepłe warunki a tu chłodno, w dodatku wiało no i dojeżdżając już do Wieliczki zastanawiałem się czy dam radę na taką trasę jak zaplanowałem tj przez Dobczycę, Kasinę, Limanową. Postanowiłem być nieustępliwy i pojechałem, do Dobczyc w miarę spoko, do Kasiny też chodź obawiałem się o bliskie chmury które nie zapowiadały nic dobrego, lecz po podjeździe do Kasiny a później pod Gruszowiec okazało się że wyjechałem ponad chmury i jest całkiem ładnie. Później na zjeździe w kierunku Limanowej założyłem sobie jakiś bardzo szybki zjazd ale niestety wiatr mi to mocno uniemożliwił, składałem się jak się da, a udało się dobić ledwo do 75 km/h. Później Limanowa i Laskowa, a tam dosięgnął mnie deszcz, najpierw lekki, a później przeszła potężna ulewa, ale nawet nie pomyślałem nad zatrzymywaniem się gdyż nie chciałem wystygnąć. Droga krajowa z Sącza niezbyt przyjemna bo duży ruch, ale zmobilizowało mnie to do mocniejszego naciskania na pedały, a że przestało padać można powiedzieć że cześć ciała od pasa w górę niemal całkowicie wyschła kiedy dotarłem do domu. Później ogarnianie swoich spraw, a po południu krótki rekonesans po okolicy, z dodatkowym podjazdem przez Kozieniec. 

Trochę słaba perspektywa, kiedy całe niebo zaniesione chmurami a w dodatku są one tak nisko że nawet opierają się o okoliczne szczyty. 
.
.

Ale im bliżej szczytu tym więcej błękitu się pojawiało.
.
.

Chodź dalsza perspektywa mojej trasy, raczej sugerowała aby nastawić się na moknięcie.
.
.

Ale na szczycie w Kasinie nałapałem tyle promieni ile tylko się dało, tak że nawet późniejszy deszcz mnie nie wychłodził.
.
.

A po dotarciu do Czchowa czekał na mnie już mój ulubieniec, on potrafi spać na wszystkim jak nieżywy, nie ważne czy to trawa, łóżko, kamienie, czy schody, cudak.

Kategoria ( ), Wycieczki


Dane wyjazdu:
Dystans:156.20 km
Maks. pr.:57.30 km/h
Temperatura:28.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: kcal
Podjazdy: m

Dwa w jednym.

Wtorek, 22 lipca 2014 · dodano: 22.07.2014 | Komentarze 0

Wpis obejmuje dwa dni, bo jakoś nie było weny wczoraj...

Tak więc wczorajszy dzień nie obfitował w nic szczególnego, rano kręcenie na rundzie przez Więcławice, ale bardzo spokojnie bo jednak niedzielna żarna eskapada mocno mnie wymęczyła. A po południu wypad do centrum w celach biznesowo-rekreacyjnych, a wieczór to jeszcze przejazd do babci w odwiedziny i do siostry na noc. 

Dziś z rana powrót do domu, ogarnięcie kilku spraw i znów w drogę, tym razem w kierunku Iwanowic, miałem zamiar zaliczyć pętlę przez Proszowice ale przez ten wiatr bardzo mi się odechciało i postanowiłem zawrócić i zrobić rundkę przez Prusy, po drodze zatrzymałem się nad jeziorkiem w Masłomiącej co by nakarmić kaczki i łabędzie, tak też zrobiłem, ale kiedy już pojechałem i byłem kilka kilometrów dalej spostrzegłem się że brakuje mi małej gumki zaczepianej o pancerz hamulca osłaniającej ramę przed ocieraniem, bardzo się zirytowałem, ale postanowiłem że mogę zawrócić a nóż odpadła podczas popasu przy jeziorku kiedy opierałem się o tą część roweru, a przy okazji mogę zobaczyć na trasie czy a nóż nie znajdę jej. Tak więc zawróciłem i bardzo spokojnie wracałem po swoich własnych śladach, no ale okazało się że leżała dokładnie tam gdzie pomyślałem czyli tam gdzie karmiłem ptaki. Zadowolony z siebie mogłem już spokojnie ruszyć dalej. Po drodze odwiedziłem jeszcze lubą w pracy a teraz już czas na świętowanie z tdf. 

Wakacje. 
.
.
  • T. odczuw.27 °C
  • Wiatr 25 km/h 
  • Porywy 50 km/h
  • Chmury 90% nieba
  • Opady 2 mm / 12 h
  • Ciśnienie 1011 hPa
  • Wilgotność 54 %
  • Termika gorąco i mokro
  • Biomet niekorzystny
Kategoria ( ), Wycieczki


Dane wyjazdu:
Dystans:170.68 km
Maks. pr.:67.39 km/h
Temperatura:35.0
HR max:184 ( 92%)
HR avg:140 ( 70%)
Kalorie: 3453 kcal
Podjazdy:2230 m

Atak na Lanckoronę w żarze.

Niedziela, 20 lipca 2014 · dodano: 20.07.2014 | Komentarze 0

To się trochę zgrzałem :P 
Myślałem że wczoraj było gorąco, ale to co dziś zaliczyłem to przyznaje że na mojej granicy. Ale cóż założyłem że wykonam tą trasę i się tego postanowiłem trzymać za wszelką cenę. Wstałem wcześnie i najpierw udałem się do domu rodziców żeby nakarmić zwierzę które zostało samo na chwilę. Później już mogłem ruszyć wprost do celu mojej podróży tj. Lanckorony. Najpierw przez Skawinę do Kalwarii, niestety nie było zaskoczenia tak jak dnia wczorajszego, na tym odcinku asfalt pozostaje dalej bardzo słabiutki, ale jechało się w miarę przyjemnie, nawet jak na to że już ok 9 temperatura zbliżała się do 30 stopni. Następnie udałem się do Lanckorony, w tej dolnej części mnóstwo ludzi w kościele i chyba na trasie tamtejszej drogi krzyżowej, ale ja ich szybko zostawiłem i udałem się do górnej części miasteczka, stromego miasteczka. Podjazd trochę mnie wymęczył, ale polewanie głowy wodą na prawdę robiło dobrze, jedynie co to szybko opróżniłem bidony i po dotarciu na górę musiałem poszukać jakiegoś źródła. Chwilę się pokręciłem po wiosce, a dalej udałem się w dół w kierunku Myślenic. Ten odcinek jak i następny do Dobczyc, niemożliwie mnie wymęczył, nawet tak bardzo że zastanawiałem się czy aby nie skrócić trasy i wrócić przez Wieliczkę, ale że się zawziąłem pojechałem dalej do Gdowa gdzie miałem zamiar uzupełnić braki w płynach, ale zawiodłem się bo wszystkie małe sklepiki pozamykane, a do biedry mi się nie chciało włazić z rowerem, tak więc pojechałem dalej aż do Książnic gdzie mam zaprzyjaźniony sklepik, niestety ten odcinek z Gdowa właśnie tu zawsze mnie bardzo męczy, często tam wieje, a dziś dodatkowo na otwartym terenie temperatura sięgała 38 stopni nawet przy jeździe trochę ponad 30 km/h! dramat! Po chwili popasu i uzupełnieniu płynów, polaniu głowy ruszyłem dalej w kierunku Niepołomic przez puszczę, tu jechało się bardzo dobrze, bo wiatr w plecy, energia z płynów i małego posiłku się uwolniła, a ja kręciłem bez większego obciążenia. A po przekroczeniu Wisły jadąc w okolicy Igołomskiej osiągnąłem apogeum upału! Termometr przy jeździe ponad 30 km/h zatrzymał się na 40.5 stopnia! Nie było jakoś strasznie, ale czuć było jak mało tlenu dawał każdy oddech. Później powrót do Krakowa przez Czulice i Kocmyrzów, a po drodze udzieliłem jeszcze wskazówek dojazdu zbłąkanemu kolarzowi. No i tak to dotarłem, wlałem i wylałem na siebie ok 5 litrów wody, ale było warto, bo teraz opalenizna jeszcze ładniej się odcina od skrywanej reszty ciała :P Rower zasłużył dziś na czyszczenie, a jutro... może jakiś luźniejszy dzień?

Zbożowe początki dnia.
.
.

Rozpoczęcie podjazdu pod Lanckoronę, mimo wczesnej pory już wtedy żar lał się z nieba.
.
.

A oto i sama stroma Lanckorona.
.
.

Gdzieniegdzie już czas po sianokosach, według mnie to najbardziej wakacyjny akcent lata! :)
.
.

Droga z Gdowa w kierunku Łapczycy, dziś było tu naprawdę gorąco, ale nie aż tak...
.
.

jak kilkadziesiąt minut później, kiedy to temperatura w jeździe przekroczyła 40 stopni! 
.
.

.
.
  • T. odczuw.31 °C
  • Wiatr 9 km/h 
  • Porywy 20 km/h
  • Chmury 20-30% nieba
  • Opady 0 mm / 12 h
  • Ciśnienie 1014 hPa
  • Wilgotność 40 %
  • Termika upalnie i sucho
  • Biomet niekorzystny
Kategoria ( ), Wycieczki


Dane wyjazdu:
Dystans:131.32 km
Maks. pr.:79.70 km/h
Temperatura:33.0
HR max:179 ( 90%)
HR avg:146 ( 73%)
Kalorie: 2042 kcal
Podjazdy:940 m

Uff jak gorąco!

Sobota, 19 lipca 2014 · dodano: 19.07.2014 | Komentarze 1

Ależ upał! Aż mi czacha dymi, no po prostu nie dałem rady już jechać więcej a chciałem! Bardzo chciałem, ale głowa i oczy zaczęły mnie bardzo boleć a to znak że ciało źle się ma temperaturowo. Za to początek jazdy bardzo przyjemny, postanowiłem się udać przez Iwanowice do Skały i dalej do Ojcowa bo dawno jakoś mnie nie było i chciałem zobaczyć czy coś się nie zmieniło. Trasa do Skały bardzo spoko szła, chodź już czuć było skwar, za to spotkałem pierwszy w tym roku pracujący kombajn co niezmiernie mnie ucieszyło! Dalej po zjeździe ze Skały do Ojcowa odbiłem w kierunku Złotej Góry aby dalej jechać przez Jerzmanowice, jakież było moje zdziwienie na nowy asfalt który pojawił się na podjeździe, przyznaje on był tam tragiczny zawsze, ale nie spodziewałem się że będzie kiedyś nowy a tu taka niespodzianka! Później trasa spokojnie i ładnie przez Jerzmanowice do Rudawy. Na zjeździe bardzo chciałem przekroczyć 80 km/h ale licznik zatrzymał się na 79.2 km/h tak więc zdecydowałem spróbować jeszcze raz ale już na zjeździe z Kleszczowa do Balic, tam też nie udało mi się przekroczyć tego wyniku, ale podniosłem maks do 79.7 km/h już blisko ale jednak wolał bym przekroczyć granicę. Później skręciłem w kierunku lotniska bo pomyślałem że mogę zobaczyć jak tam się ma sprawa na Kryspinowie, ale z racji że takie dzikie tłumy samochodów zdecydowałem się zawrócić i nie walczyć z tym wszystkim i wróciłem do Krakowa przez Bronowice. Miałem w zamiarze odwiedzić kolegę w pracy ale akurat miał wolne więc nie pozostało mi nic innego jak wrócić do domu, ale bez żalu bo żar w mieście okrutny, na rozgrzanym asfalcie bez cienie nie dało się, czego dowodem jest 37.4 stopnia na liczniku! :/ Nie podobało mi się to, ale cóż narzekać nie będę, może uda mi się wieczorem zebrać jeszcze. 

Piękny dzień, raczej spokojne drogi, ale mogło by być troszkę chłodniej.
.
.

Na szczęście spotkałem pracujący kombajn i czuję się ukontentowany!
.
.

A oto dowód: nowy asfalt na drodze do Złotej Góry z Ojcowa, nie spodziewałem się tego po naszych drogowcach, nawet to że nie cały ten odcinek zrobili, ale i tak to duży plus dla nich!
.
.

A tutaj piękne okolice Jerzmanowic.
.
.

Już wcześniej nie czułem się zbyt komfortowo w wysokiej temperaturze, ale w centrum miasta było na prawdę dramatycznie, myślałem że padnę. 
.
.
  • T. odczuw.28 °C
  • Wiatr 10 km/h 
  • Porywy 25 km/h
  • Chmury 90% nieba
  • Opady 0.5 mm / 12 h
  • Ciśnienie 1017 hPa
  • Wilgotność 47 %
  • Termika gorąco i mokro
  • Biomet niekorzystny

Dodatkowo po wielkich emocjach z relacji tdf zebrałem się na krótką przejażdżkę w miasto i odwiedziny, myślałem że już o tej porze będzie chłodniej, ale dziś albo tak wchłonąłem temperaturę, albo jest po prostu tak że leje się ze mnie ciągle, nie za fajny efekt, ale jeździć trzeba! :)
Kategoria Wycieczki, ( ), Miasto


Dane wyjazdu:
Dystans:19.30 km
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: kcal
Podjazdy: m

Miejski zaduch

Piątek, 18 lipca 2014 · dodano: 18.07.2014 | Komentarze 0

Cóż powiedzieć więcej, jak czasu starczyło tylko na parne i nieprzyjemne miasto, dodatkowo złapana guma nie napawa, ale jutro dzień miejmy nadzieje w 100% rowerowy.
Kategoria Miasto


Dane wyjazdu:
Dystans:163.20 km
Maks. pr.:72.30 km/h
Temperatura:33.0
HR max:186 ( 93%)
HR avg:144 ( 72%)
Kalorie: 3574 kcal
Podjazdy:978 m

Deszcz czy słońce, co za różnica?! Jeździć trzeba!

Czwartek, 17 lipca 2014 · dodano: 17.07.2014 | Komentarze 0

Długi dzień za mną nie bardzo chcę mi się teraz ładować długi opis, ale najważniejsze to to że już nie ma śladu po opuchliźnie po ukąszeniu i kask normalnie przylega. Trasa to Wieliczka - Dobczyce - Gdów - Niepołomice - Ispina - Nowe Brzesko - Okolice Proszowic - Proszowice (gdzie miałem przerwę na oglądanie relacji z tdf) - Słomniki - Iwanowice - Dom. W międzyczasie zaliczyłem słońce, niewiarygodną duchotę, wiatr, mega mocny wiatr, deszczyk, ulewę, wiatr, a później już w spokojnych warunkach ale dość mocno się ochłodziło z 34 w najbardziej morderczym momencie dnia aż do 24 w czasie powrotu. No jest dobrze, może już się wreszcie uspokoją czasy i będę mógł jeździć normalnie codziennie. No i to chyba tyle, teraz czas czyszczenia roweru i ubrań. 

Deszcz zaczął lekko kropić już na wysokości Niepołomic, ale tu najbardziej dokuczał bardzo, bardzo mocny wiatr.
.
.

Jadąc w kierunku Ispiny wiało huraganowo, ale jechałem nadal mimo lekkiego deszczu. 
.
.

Jednak kilkaset metrów dalej lunęło niewiarygodnie mocno, krople były wielkości balonów z wodą, lało mega totalnie, ale droga niemal pusta więc jechałem dalej, już docierając do Nowego Brzeska deszcz się uspokoił i do Proszowic towarzyszył mi lekki opad.
.
.
  • T. odczuw.28 °C
  • Wiatr 12 km/h 
  • Porywy 75 km/h
  • Chmury 90% nieba
  • Opady 5 mm / 12 h
  • Ciśnienie 1019 hPa
  • Wilgotność 57 %
  • Termika gorąco i mokro
  • Biomet niekorzystny
Kategoria ( ), Wycieczki


Dane wyjazdu:
Dystans:41.92 km
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: kcal
Podjazdy: m

Przedburzowo.

Poniedziałek, 14 lipca 2014 · dodano: 18.07.2014 | Komentarze 0

Po kilku dniach czułem się już lepiej, głowa w miarę ok, ale zaplanowałem jazdę główną na popołudniową porę po tdf a do południa tylko krótka runda przez Więcławice, jak się okazało to była jedyna okazja na jazdę w tym dniu, bo po południu zrobiło się burzowo, a po deszczu parno i mokro tak więc odpuściłem już dalszą jazdę i wybrałem inną formę rekreacji. 
Kategoria Wycieczki


Dane wyjazdu:
Dystans:18.20 km
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: kcal
Podjazdy: m

Miacho

Sobota, 12 lipca 2014 · dodano: 18.07.2014 | Komentarze 0

Z racji że nie czułem się z głową jak bańka zbyt dobrze nawet nie planowałem jazdy większej, jedynie musiałem się zebrać do miasta, no ale czapka i kaptur dały radę i nawet ludzie nie bardzo zwracali na mnie uwagę :P 
Kategoria Miasto


Dane wyjazdu:
Dystans:42.40 km
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: kcal
Podjazdy: m

Głowa w rozmiarze xxl

Piątek, 11 lipca 2014 · dodano: 18.07.2014 | Komentarze 0

Ha ha, no i jak to jest, człowiek wychodzi na rower, a tu żre go jakiś owad i głowa robi się nieprzyzwoicie wielka... :/ A rano i tak nie było źle, dlatego też dałem radę się zebrać na krótką przejażdżkę do Więcławic, ale i tak musiałem dać już prawie maksymalny rozmiar kasku, a wieczorem moja głowa składała się z dodatkowego elementu wielkości dużej dłoni :/ przez to kolejne dwa dni postanowiłem odpuścić jazdy większe. I tak uważam że to duże szczęście że tylko tak to się skończyło. 
Kategoria Wycieczki