Info

avatar Cześć to ja rorschaach, z Krakowa. Mam przejechane 69752.70 km. Jeżdżę ze średnią prędkością 29.68 km/h
czy to ważne? Raczej nie, najważniejsze że jeżdżę zawsze! Więcej o mnie. button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy rorschaach.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Luty, 2014

Dystans całkowity:2125.43 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:38:26
Średnia prędkość:29.37 km/h
Maksymalna prędkość:73.40 km/h
Suma podjazdów:10810 m
Maks. tętno maksymalne:192 (96 %)
Maks. tętno średnie:140 (70 %)
Suma kalorii:3712 kcal
Liczba aktywności:29
Średnio na aktywność:73.29 km i 4h 48m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
Dystans:82.42 km
Maks. pr.:67.40 km/h
Temperatura:10.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: kcal
Podjazdy: m
Rower:

Pięknie kończę luty... na SORze

Piątek, 28 lutego 2014 · dodano: 28.02.2014 | Komentarze 8

Nie bardzo mogę pisać, bo tylko lewa ręka sprana, choć nie do końca jak powinna, tak więc skrótowo. Koło zawiezione do serwisu w zabierzowie, dobrze że to nie pełne koło bo mając je przytroczone do plecaka jechałem z nim niczym jak z tarczą, nawet jechało się nieźle choć dość mocno mnie zgrzało te niemal 30 km.

'Wróć z tarczą, lub na tarczy' tak sobie pomyślałem jadąc z kołem do Zabierzowa, ciekawe że tak szybko życie zweryfikowało moje zaopatrywanie się na to...
.
.
Później trochę pojeździłem, miałem dobre nastawienie do jazdy, no i zmieniłem swoje plany względem trasy.

Szkoda że nie skorzystałem jakoś bardziej z tego dnia, po pogoda przednia, wbrew tej zapowiadanej wcześniej.
.
.
Jeździłem do momentu kiedy nie zostałem zmieciony przez samochód. Przerolowałem przez kierownicę i przetoczyłem się po asfalcie. No teraz wiem jak to jest jak oni jadą na jakimś wielkim turze i nagle jakaś kraksa i ktoś roluje się przez głowę i plecy wraz z rowerem przy dużej prędkości, a mimo to jest w stanie wstać i jechać dalej, no wiadomo że inna skala, ale i tak swoje przeżyłem, a to była najmocniejsza gleba w mojej szosowej karierze i przy ok 35 km/h myślałem że konsekwencje muszą być większe... A kierowca? Choć bardziej pasuje określenie skurwiel, nawet się nie zatrzymał... pysk, bark i łapa prawa w słabym stanie ale doholowałem do domu jakoś, szybko do przychodni, gdzie zostałem opatrzony i szybko mi zrobili prześwietlenie ale niestety nie było chirurga który by mógł je opisać więc potem na SOR gdzie zbadali mnie kompleksowo. Na szczęście prześwietlenie nie wykazało złamania łapy, a tomografia żadnych zmian w głowie... kask, okulary i wszystkie inne zabezpieczenia dały radę, szkoda tylko tych zniszczeń, choć i tak są minimalne. Ja na szczęście tylko mocno poobijany i pozdzierany ale będę żył... a no i tocząc się do domu o mało mnie jakiś skurwysyn w ciężarówce niemal nie zmiażdżył próbując wyprzedzać tuż przed skrzyżowaniem, ale to już nie istotne. Jak będę miał sprawną prawą łapę uzupełnię wpis... tylko po co to rozpamiętywać.


Z rowerem nie wiem jak jest, chyba nie bardzo źle, ale nie jestem w stanie się nim dziś zająć, wybacz druhu...

Dzisiejsza weryfikacja rowerowych strat... jakoś udało mi się odkręcić błotniki lewą łapą, jak widać są w większej ilości kawałków niż wcześniej, ale myślę że uda się je sensownie poskładać do kupy. Z pozostałych urazów to koło trzeba lekko podcentrować, owijka lekko zdarta, tak jak i prawa klamka, ale wygląda na to że jest nieźle, no ale w praniu okaże się czy wszystko ok, dopóki łapa nie pozwoli wsiąść na rower nie dowiem się co z nim jest do końca. Wygląda na to że oboje wyjdziemy z tego tylko podrapani i potłuczeni...
.
.

A i jak by co to polecam SOR na Kopernika w nowym centrum akademickim, na prawdę spoko! Ładnie, miło, stosunkowo szybko i kompleksowo, pozytywne zaskoczenie :)

A tutaj oczekiwanie na tomografie, w kolejce wysłuchałem kilku ciekawych historii z życia szpitala :P
.
.


No ale przynajmniej udało się osiągnąć upragnione 5000 km w nowym roku, szkoda że takim kosztem...

No zobaczymy ile mi zajmie dochodzenie do siebie, może jutro se odpuszczę jazdę :P
Kategoria ( ), Jeden przejazd


Dane wyjazdu:
Dystans:158.40 km
Maks. pr.:63.40 km/h
Temperatura:10.0
HR max:192 ( 96%)
HR avg:140 ( 70%)
Kalorie: 3712 kcal
Podjazdy:1159 m
Rower:

Znowu z przygodami, ale do przodu!

Czwartek, 27 lutego 2014 · dodano: 27.02.2014 | Komentarze 4

Poranek... wahanie, rozterki i walka ze sobą czy wyjść na rower, czy dalej się użalać nad sobą, nie ważne, ważne jest to że w końcu udało mi się skłonić się do dłuższego dystansu, a raczej do spróbowania czy nie dam rady czegoś więcej, niż ostatnimi dniami. Pogoda raczej mało zachęcająca, bo niebo całe zaniesione i mglisto, ale prognozy dobre, zwłaszcza te wiatrowe. W pierwszej kolejności odwiedziłem moją lubą, która poczęstowała mnie pączkiem który rozdawali u niej, już po przejechaniu tych kilku km wiedziałem że nie do końca kręci mi się tak jak bym chciał, no ale, wziąłem pączka i pojechałem dalej. Tradycyjnie opuściłem Kraków przez Batowice i Książniczki do Masłomiącej, tam przy stawie pomyślałem że to chyba mój limit na dziś i pierdziele znów odpuszczam, pojechałem więc w kierunku Więcławic aby się zawrócić, ale kiedy znów zjechałem w okolice Książniczek, zdecydowałem że kurde, nie mogę przecież tak łatwo dawać za wygraną, muszę się przełamać, no i chcę do końca lutego dobić te 5000 km, choć w założeniu noworocznym i tak powinno być 6000, ale cóż. Pojechałem więc znów w okolice stawu w Masłomiącej, a tam, wyszło słońce i wyległy kaczki i łabędzie na trawę. Dziwne ale podjechałem na odległość około 2 metrów i one nic się nie spłoszyły, postanowiłem chwilę z nimi posiedzieć i podzielić się tym co mam, czyli pączkiem, mogłem też dać im mus owocowy, ale jakoś średnio widziałem ich entuzjazm na tą propozycję, wyszło na to że mego pączka nawet nie spróbowałem, tylko obdarowałem ptaki. Ciekawe czy będę wdzięczne w przyszłości...

Nie jestem pewien, ale chyba zawsze jak tu przejeżdżam zatrzymuję się tu i karmię te ptaszory :)
.
.
W sumie to nie wiem czy byłem tak blisko łabędzia kiedyś, ten był na tyle śmiały że jadł mojego pączka z ręki.
.
.
Po czasie popasu ze zwierzętami, zdecydowałem że muszę się wziąć mocno w garść i zrobić jakiś dobry dystans dziś, zrzuciłem kilka zbędnych rzeczy, bo zrobiło się naprawdę ciepło i ruszyłem do Iwanowic. Jechało się spokojnie, w sumie to chyba aż za spokojnie, bo od tego momentu zaczęło mi się znów słabo darzyć :/ Na drodze do Wesołej, wyprzedziła mnie ciężarówka, rozochocony tym że jedzie mi się dobrze postanowiłem ją dopędzić, złapałem za dół barana i jakoś tak się oparłem dziwnie na samej końcówce że nagle korek zabezpieczający owijkę wyskoczył i potoczył się gdzieś do rowu... oczywiście zawróciłem i chwilę go szukałem, ale że przy 60 km/h mógł polecieć wszędzie dałem sobie spokój. Dalej droga do Słomnik przez Niedźwiedź! Kurde tam jest ta fabryka felixa, ależ dziś pięknie pachniało, chyba orzeszki w miodzie, aż ślinka mi pociekła. Po osiągnięciu Słomnik skierowałem się jak zwykle w kierunku Proszowic i w Niegardowie odbiłem na Luborzyce, klasyka, niby tak dobrze znana trasa, można by rzec nudna, a tu proszę znów przygody... Na podjeździe przed Baranówką zerwałem łańcuch, widać że już zmęczenie materiału jest tak duże po zimie że nawet tydzień nie da się w spokoju pojeździć, skułem to jak najlepiej i już trochę ostrożniej z obciążeniem ruszyłem dalej, przeciąłem Luborzyce, Kocmyrzów i przez Głęboką i Karniów udałem się do Czulic. Znów mógł bym narzekać na to że mnie wytłukło na wertepach i dziurach, ale po co skoro mój mózg sam wybiera tą trasę, mimo świadomości jej niedoskonałości :P widać taki zew. Za to w tym momencie podróży mogę powiedzieć szczerze że czułem się wreszcie dobrze, tak jak od wielu dni nie miałem okazji :) korzystając z tego trendu dotarłem do Niepołomic. Nie wiem dlaczego, ale tam jakaś straszna nerwówa kierowców, wyprzedzają się, trąbią, widać jakaś Niepołomicka spina, ja nie bardzo się tym przejąłem i dość szybko minąłem Niepołomice, chciałem jechać do Gdowa, ale zdecydowałem że odbiję do Wieliczki wcześniej i później pojadę jeszcze do serwisu odebrać koło, żeby mieć okazje zawieźć je do innego serwisu jutro z samego rana. Tak też zrobiłem i już jechałem w kierunku centrum solniczego. No i tu znów przygoda, na wysokości fabryki Coca-Coli znów wyprzedza mnie tir, znów jedzie mi się za dobrze, więc rozochocony chcę się złapać go, mocno zaczynam dokręcać i nie wiem chyba wstałem z siodła, no i już prawie złapałem jego plecy, kiedy to przy około 55 km/h znów strzela mi łańcuch! Fartownie że nie wkręcił się w koło bo przy takiej prędkości było by grubo zwłaszcza że za mną inne auta, trochę siara, ale cóż bywa... Znów trzeba było się bawić z tym syfem, ale nie przejmowałem się, rozstawiłem się pod bramą Coca-Coli i zrobiłem swoje. Ruszyłem znów po kilku minutach, ale bardzo spokojnie, mając na uwadze dobro roweru. Dotoczyłem się do Wieliczki, później powrót przez Bierzanów, Rybitwy i do Wisły. Przejazd bulwarami jakoś dziś przyjemniejszy niż zwykle, dziwne, ale mimo ładnej pogody stosunkowo mało ludzi, no ale to tylko z korzyścią dla mnie. Zrobiłem rundę przez most Zwierzyniecki i dalej do serwisu po moje kółko. Później też bulwarami w kierunku domu, w sumie jazda z kołem w ręce była wygodniejsza niż można było się spodziewać, może jutro też tak pojadę, choć mam dość daleko, bo do Zabierzowa to kilkadziesiąt kilometrów będzie, ale zobaczymy. Wycieczka niezbyt imponująca bo po trasach tak dobrze znanych, ale za to napawająca optymizmem, znów może uda mi się wbić w tryb codziennej jazdy dla przyjemności, a nie kminieniu: o boże znów mi się nie chce wychodzić i się wkurwiać że nie wykorzystałem okazji. Tak więc z optymizmem, mimo mało przyjaznych chwil dziś patrzę na kolejne dni. Może w końcu uda się naprawić wszystkie te rzeczy które mnie zajmowały, no i będzie już prawdziwa wiosna, w głowie też! 
.
.
.
.
  • T. odczuw.10 °C
  • Wiatr 6 km/h 
  • Porywy 11 km/h
  • Chmury 40-50% nieba
  • Opady 0 mm / 12 h
  • Ciśnienie 1020 hPa
  • Wilgotność 53 %
  • Termika zimno i sucho
  • Biomet korzystny
        waga -1,8 kg


A wieczorem zamieniłem koło w 928 i puściłem się w hutę :D przy okazji wpadłem do mieszkania po części żeby móc chociażby dosztukować łańcuch i móc jechać dalej jutro :)
Kategoria ( ), Wycieczki


Dane wyjazdu:
Dystans:55.20 km
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: kcal
Podjazdy: m
Rower:

Dupa, dupa, dupa.

Środa, 26 lutego 2014 · dodano: 26.02.2014 | Komentarze 1

No i jak tu się cieszyć z pięknej pogody na rowerze kiedy zdrowie nie dopisuje, stare kontuzje się przypominają, a i z rowerem problemy... ech... ale cóż wpis można uzupełnić.

Co mam powiedzieć, dziś trzy razy wychodziłem z domu pchając się z rowerem, wszystko w celu ratowania koła 928... szkoda, gadać, wygląda na to że czeka mnie gruby wydatek a na dobrą sprawę sezon się nie zaczął dla niej w ogóle, szlak by to, za to zaliczyłem dziś niemal wszystkie zaprzyjaźnione serwisy w Krakowie, niestety werdykt jest wszędzie taki sam, będzie ciężko... Kurde, zamiast korzystać na jakiejś pięknej trasie ze słońca ja muszę się bujać i wkurwiać! :/ Jutro muszę zrobić sobie jakąś wycieczkę dla odstresowania, no ale znając los jak nie moje ciało odmówi posłuszeństwa to pogoda siądzie...


Choć nie do końca wszystko dziś źle, jedną rzecz udało mi się naprawić, ale ta najbardziej newralgiczna nadal nie odpuszcza :/



A tak wyglądałem na sam koniec dnia, przyznaje koło wkomponowane w krocze to nic miłego, za to było już ciemno, więc nikt się nie śmiał :P
Kategoria Miasto


Dane wyjazdu:
Dystans:27.10 km
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: kcal
Podjazdy: m

Słabo, bardzo słabo.

Wtorek, 25 lutego 2014 · dodano: 26.02.2014 | Komentarze 0

No i jak tu się cieszyć z pięknej pogody na rowerze kiedy zdrowie nie dopisuje, stare kontuzje się przypominają, a i z rowerem problemy... ech... ale cóż wpis można uzupełnić.

Z racji że moja luba akurat jechała w kierunku mieszkania postanowiłem się z nią zawinąć. Tam czekała na mnie Bianka z chorym kołem. Postanowiłem ją przewieźć do domu co by móc się nią zająć, no i żeby też nie była sama :P W założeniu miałem przewieźć ją autobusem, ale z racji że pogoda sprzyjała postanowiłem że spróbuję czy się da jechać. Dało się, ale bez przekraczania 10/15 km/h... inaczej było by to zagrożenie dla zdrowia mojego jak i roweru... Tak więc powolutku, niczym jak jakaś pipka dotarłem do domu, a tu ze złości i żalu że mój przyjaciel ma się tak źle postanowiłem trochę pokręcić na trenażerze, ale nawet to jakoś mi źle szło, więc dzień praktycznie można by spisać na straty. Jedyny miły akcent, to że mój kot nauczył się włączać xboxa... zrobił to trzykrotnie, łapką i z premedytacją, to był najlepszy moment tego dnia...
Kategoria Trening, Miasto


Dane wyjazdu:
Dystans:74.10 km
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: kcal
Podjazdy: m
Rower:

Słabizna ze mnie.

Poniedziałek, 24 lutego 2014 · dodano: 26.02.2014 | Komentarze 0

No i jak tu się cieszyć z pięknej pogody na rowerze kiedy zdrowie nie dopisuje, stare kontuzje się przypominają, a i z rowerem problemy... ech... ale cóż wpis można uzupełnić.


miałem nadzieje że uda się nadrobić kiedyś te kilometry, ale to też nie będzie mój dzień, rano runda najprostsza z możliwych, przez Batowice, Książniczki, Więsławice, Prusy. Później powrót, zamiana roweru i jazda do centrum. Wróciłem wykończony, bolało mnie niemal wszystko co doskwierało mi w ostatnich 10 latach, dramat! 
Kategoria Miasto, Wycieczki


Dane wyjazdu:
Dystans:52.20 km
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: kcal
Podjazdy: m

zajęcia

Sobota, 22 lutego 2014 · dodano: 26.02.2014 | Komentarze 0

No i jak tu się cieszyć z pięknej pogody na rowerze kiedy zdrowie nie dopisuje, stare kontuzje się przypominają, a i z rowerem problemy... ech... ale cóż wpis można uzupełnić. 


Dzień zajęć, nie mogłem spać i wyszedłem niemal godzinę wcześniej niż zwykle, za to przejechałem się bulwarami do Tyńca no i powrót do domu też spokojnie bulwarami.
Kategoria Miasto


Dane wyjazdu:
Dystans:138.32 km
Maks. pr.:58.20 km/h
Temperatura:8.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: kcal
Podjazdy:956 m
Rower:

Ku Niepołomickim szlakom.

Piątek, 21 lutego 2014 · dodano: 21.02.2014 | Komentarze 1

Już wczoraj miałem ochotę pojechać w okolice Niepołomic, ale jakoś odpuściłem, lecz kiedy zobaczyłem wpis mandraghory na temat tych okolic wiedziałem że dziś muszę się tam wybrać. Wprawdzie miał bym dziś cały dzień na jazdę, lecz musiałem kręcić się w okolicach raczej bliższych bo raz że czekałem na wiadomości od kuriera który jechał z moją paczką, a także muszę siedzieć w domu po południu i czekać na pana montera który ma zakładać wodomierz, ale nie potrafił się sprecyzować. Tak więc rozpocząłem drogę przez Batowice, Książniczki, Więcławice, aż do Kocmyrzowa, pogoda raczej zapowiadała że nadciąga deszcz, ale mając na uwadze wczorajszy dzień, który podobnie się rozpoczął nie przejmowałem się tym. Później przejechałem przez Kocmyrzów i dalej do Czulic, kurde zjazd na tym dziurawym asfalcie to sama przyjemność, ale z racji tego że jechało mi się wyśmienicie nie przejmowałem się tym i cisnąłem przed siebie. Po dotarciu do Niepołomic, zmieniłem plany z jazdy drogą do Wieliczki na powiększenie trasy o Gdów i Dobczyce, jednak po przejechaniu przez puszczę Niepołomicką zdecydowałem powrócić do wcześniejszego założenia bo raz że do Dobczyc i tak mam zamiar się wybrać w najbliższych dniach, a dwa tak będę mógł podjechać i odwiedzić kolegę z którym jakoś się tak umawiam i nie mam nigdy czasu na realizacje planu. Tak więc w targowisku nawróciłem znów do Niepołomic gdzie zatrzymałem się na kilka minut przy zamku. Później droga do Wieliczki, obawiałem się że będzie duży ruch, ale okazało się całkiem spoko, a na dodatek tempo bardzo dobre. kiedy zrobiłem rundę przez centrum skierowałem się w kierunku Bieżanowa, niestety na światłach chcę ruszać i spada mi nagle łańcuch, myślę se 'ale siara' :P ale z racji że musiałem się zatrzymać i to poprawić, zauważyłem co się stało, łańcuch spadł bo łańcuch się rozkuł i trzymał się ostatkiem na koniuszku pina. Dobrze że go nie zerwałem do końca... szybko skułem to i mogłem w kilka minut jechać dalej. Przejazd przez Rybitwy i dalej w kierunku centrum, no i bulwarami, później przez okolice błoń i w końcu dotarłem do celu, trochę pogadaliśmy, ale że kurier wyczuł moment obwieścił się że za niedługo b
ędzie u mnie, tak więc trzeba było trochę przycisnąć, ale z racji że taka pora to miasto dość spokojne i można było spokojnie dojechać. W sumie to tyle, chciało by się więcej, ale cóż, muszę teraz siedzieć w domu i czekać na monterów, może wykorzystam chęci i wsiądę na trenażer skoro nie mam możliwości wyjścia z domu. No a tak poza wszystkim  to uważam że dziś idealne warunki do jazdy, w żadnym kierunku wiatr nie był wyczuwalny, słońce nie osłabiało, no jak dla mnie zajebongo. :)

Takie oto początki mojej dzisiejszej wycieczki, raczej z nastawieniem na deszcz ruszyłem na dzisiejszą trasę.
.
.

Jak by ktoś nie poznał, 
Zamek Królewski w Niepołomicach.
.
.

A tutaj, Bianchista w królewskich ogrodach, niemal w swym naturalnym środowisku! :D 
.
.

.
.
  • T. odczuw.10 °C (wyjazd +1)
  • Wiatr 5 km/h 
  • Porywy 10 km/h
  • Chmury 10-20% nieba
  • Opady 0 mm / 12 h
  • Ciśnienie 1012 hPa
  • Wilgotność 54 %
  • Termika zimno i sucho
  • Biomet korzystny


W trakcie kiedy trwały zmagania panów z hydrauliką, a zajęło im to prawie 5 godzin ja nie bardzo miałem co robić jak co jakiś czas wynieść gruz, zdecydowałem rozstawić trenażer i wpięty w niego rower mojej dziewczyny, podnieść siodełko i pokręcić sobie w rytm, szlifierki, młota, itp itd... ale za to miałem obrazki, Eurosport przyszedł z pomocą i relacją z Andaluzji. W prawdzie na ostatnich ich kilometrach nie jechałem na tak mocnym podjeździe ale zawsze ta kilkadziesiąt minut zostało dobrze spożytkowane. No a później po przymierzałem się  do przesyłki od kuriera to jest zestawu narzędzi rowerowych, nie jakieś mega profesjonalne, ale zawsze są i można będzie zadbać jeszcze lepiej o rower :)

W sumie miałem w planie wyjść jeszcze raz na rower, ale po tym sprzątaniu i spędzeniu kilku godzin w hałasie czuję się wykończony, choć może i takie wyjście dobrze by mi zrobiło... no zobaczymy, może będę musiał jeszcze raz edytować ten wpis :)
Kategoria ( ), Wycieczki


Dane wyjazdu:
Dystans:52.30 km
Maks. pr.:47.20 km/h
Temperatura:7.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: kcal
Podjazdy: m
Rower:

Runda Więcławice

Czwartek, 20 lutego 2014 · dodano: 20.02.2014 | Komentarze 1

Po południu później niż chciałem i mniej niż chciałem bo jakoś mnie inne rzeczy wciągnęły, ale jednak wyjechałem, wybrałem bliskie okolice, bo i tak miałem później przenieść się do huty do mieszkania, a także odwiedzić babcie. Pojechałem na klasyczną rundę Batowice, Książniczki, Więcławice, Prusy. Na początku jakoś tak szaro i w sumie spodziewałem się deszczu, ale kończąc przejazd zrobiło się bardzo ładnie i słonecznie. W sumie żałuję teraz że nie poważyłem się na coś bardziej wysublimowanego. Ale za to po powrocie od babci miałem czas na założenie nowych biankowych opon do 928,  teraz jest jeszcze piękniejszy niż zawsze :P pewnie będzie mi jeszcze trudniej zdecydować się na wyjazd :D kurde wiem że to głupie, ale zrobiłem se rower do patrzenia a nie do jeżdżenia... A co do jeżdżenia, to mam mały problem z tylnym kołem i chyba trzeba będzie to jakoś serwisowo załatwić bo mi średnio idzie. No a przy okazji druga Bianka dostała trochę dobroci, smarowanie, czyszczenie itp, mogło by tak być jutro od samego rana ładnie co...!

A oto moje dzieło sztuki! Już niedługo wyjedziemy gdzieś, no chyba że jednak zima se przypomni o nas :D odpukać! 

Dane wyjazdu:
Dystans:24.40 km
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: kcal
Podjazdy: m

Urzędowo.

Czwartek, 20 lutego 2014 · dodano: 20.02.2014 | Komentarze 0

Poranek rozpoczęty od wizyty w urzędzie, nie było źle bo dość szybko poszło mimo tego że w pewnym momencie coś im się brzydko powiem 'zdupcyło' i przez 5 minut w całym budynku nie było prądu :D
Kategoria Miasto


Dane wyjazdu:
Dystans:15.30 km
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: kcal
Podjazdy: m

Pożegnanie.

Środa, 19 lutego 2014 · dodano: 20.02.2014 | Komentarze 0

Po południu holendrowanie i odprowadzanie mojej mamy która na jakiś czas opuszcza Kraków.
Kategoria Miasto