Info

avatar Cześć to ja rorschaach, z Krakowa. Mam przejechane 69752.70 km. Jeżdżę ze średnią prędkością 29.68 km/h
czy to ważne? Raczej nie, najważniejsze że jeżdżę zawsze! Więcej o mnie. button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy rorschaach.bikestats.pl
Dane wyjazdu:
Dystans:82.42 km
Maks. pr.:67.40 km/h
Temperatura:10.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: kcal
Podjazdy: m
Rower:

Pięknie kończę luty... na SORze

Piątek, 28 lutego 2014 · dodano: 28.02.2014 | Komentarze 8

Nie bardzo mogę pisać, bo tylko lewa ręka sprana, choć nie do końca jak powinna, tak więc skrótowo. Koło zawiezione do serwisu w zabierzowie, dobrze że to nie pełne koło bo mając je przytroczone do plecaka jechałem z nim niczym jak z tarczą, nawet jechało się nieźle choć dość mocno mnie zgrzało te niemal 30 km.

'Wróć z tarczą, lub na tarczy' tak sobie pomyślałem jadąc z kołem do Zabierzowa, ciekawe że tak szybko życie zweryfikowało moje zaopatrywanie się na to...
.
.
Później trochę pojeździłem, miałem dobre nastawienie do jazdy, no i zmieniłem swoje plany względem trasy.

Szkoda że nie skorzystałem jakoś bardziej z tego dnia, po pogoda przednia, wbrew tej zapowiadanej wcześniej.
.
.
Jeździłem do momentu kiedy nie zostałem zmieciony przez samochód. Przerolowałem przez kierownicę i przetoczyłem się po asfalcie. No teraz wiem jak to jest jak oni jadą na jakimś wielkim turze i nagle jakaś kraksa i ktoś roluje się przez głowę i plecy wraz z rowerem przy dużej prędkości, a mimo to jest w stanie wstać i jechać dalej, no wiadomo że inna skala, ale i tak swoje przeżyłem, a to była najmocniejsza gleba w mojej szosowej karierze i przy ok 35 km/h myślałem że konsekwencje muszą być większe... A kierowca? Choć bardziej pasuje określenie skurwiel, nawet się nie zatrzymał... pysk, bark i łapa prawa w słabym stanie ale doholowałem do domu jakoś, szybko do przychodni, gdzie zostałem opatrzony i szybko mi zrobili prześwietlenie ale niestety nie było chirurga który by mógł je opisać więc potem na SOR gdzie zbadali mnie kompleksowo. Na szczęście prześwietlenie nie wykazało złamania łapy, a tomografia żadnych zmian w głowie... kask, okulary i wszystkie inne zabezpieczenia dały radę, szkoda tylko tych zniszczeń, choć i tak są minimalne. Ja na szczęście tylko mocno poobijany i pozdzierany ale będę żył... a no i tocząc się do domu o mało mnie jakiś skurwysyn w ciężarówce niemal nie zmiażdżył próbując wyprzedzać tuż przed skrzyżowaniem, ale to już nie istotne. Jak będę miał sprawną prawą łapę uzupełnię wpis... tylko po co to rozpamiętywać.


Z rowerem nie wiem jak jest, chyba nie bardzo źle, ale nie jestem w stanie się nim dziś zająć, wybacz druhu...

Dzisiejsza weryfikacja rowerowych strat... jakoś udało mi się odkręcić błotniki lewą łapą, jak widać są w większej ilości kawałków niż wcześniej, ale myślę że uda się je sensownie poskładać do kupy. Z pozostałych urazów to koło trzeba lekko podcentrować, owijka lekko zdarta, tak jak i prawa klamka, ale wygląda na to że jest nieźle, no ale w praniu okaże się czy wszystko ok, dopóki łapa nie pozwoli wsiąść na rower nie dowiem się co z nim jest do końca. Wygląda na to że oboje wyjdziemy z tego tylko podrapani i potłuczeni...
.
.

A i jak by co to polecam SOR na Kopernika w nowym centrum akademickim, na prawdę spoko! Ładnie, miło, stosunkowo szybko i kompleksowo, pozytywne zaskoczenie :)

A tutaj oczekiwanie na tomografie, w kolejce wysłuchałem kilku ciekawych historii z życia szpitala :P
.
.


No ale przynajmniej udało się osiągnąć upragnione 5000 km w nowym roku, szkoda że takim kosztem...

No zobaczymy ile mi zajmie dochodzenie do siebie, może jutro se odpuszczę jazdę :P
Kategoria ( ), Jeden przejazd



Komentarze
WuJekG
| 12:42 czwartek, 6 marca 2014 | linkuj Zdrowia!!
Isgenaroth
| 09:35 środa, 5 marca 2014 | linkuj Szybkiego powrotu do zdrowia życzę. O polskich kierowcach i drogach wiele można powiedzieć. jedno i drugie jest kpiną i powodem do ogromnego wstydu. "Europa..." Kuruj się chłopie i wracaj szybko na trasy :)
rorschaach
| 19:19 sobota, 1 marca 2014 | linkuj No teraz już po ochłonięciu z emocji, po opadnięciu adrenalin, no i zmęczeniu po nieprzespanej nocy przez ból, bo leżeć na plecach nie mogę bo plecy podrapane, na prawym boku nie mogę bo łapa boli, na lewym też nie bo lewa strona twarzy boli... Mam nadzieje że dziś w końcu padnę ze zmęczenia i ból mnie nie obudzi. No a teraz dopiero dochodzi do mnie ile miałem farta, w sumie mogło by się to słabo skończyć, patrząc po kasku i jednak większych jego uszkodzeniach myślę że to siła była potężna. Kurde nie wiem czy to ma znaczenie ale te z zajęcia z samoobrony chyba coś wniosły, już wcześniej zastanawiałem się na co przyda mi się umiejętność przewrotów i po co tyle to trenujemy, wychodzi na to że musiałem podświadomie idealnie się złożyć, kurde oprócz głowy to jeszcze kręgosłup przecież by mógł słabo wypaść przy takim upadku... No nic, teraz trochę psychika mi siadła, ale myślę że będzie dobrze :) z łapy zeszła już opuchlizna i mogę przynajmniej pisać i używać myszki :P
miciu22
| 16:11 sobota, 1 marca 2014 | linkuj Na polskich drogach trzeba walczyć o przeżycie, niestety. W sumie jak na taką glebę, to wyszedłeś z tego w całkiem niezłym stanie, jeśli można tak to ująć. Dużo zdrowia i jak najmniej starć z blaszakami.
rorschaach
| 14:29 sobota, 1 marca 2014 | linkuj Ja jestem w szoku i dziękuje kto tylko tam jest i czuwa że znów tak pozytywnie! Było dokładnie tak: Prosta droga więc chciałem się dobrze rozkręcić, chwytam za dolnego barana i kręcę spokojnie ok 35 km/h nagle tnie obok mnie na centymetry coś srebrnego, odruchowo zacząłem hamować i widać gwałtownie odbiłem kierownicą w prawo, nie wiem czemu ale poleciałem przez kierownicę jakoś tak na twarzo-boki zrobiłem fikołka z rowerem, nie wiem czy jeszcze wtedy miałem wpięte spd-y ale po wszystkim rower leżał z metr dalej. Może to hamowanie wytrąciło moją prędkość, ale do ilu... nie wiem, wiem że to mega gleba była: kask mocno poharowany, ale raczej jest ok, okulary zharowane, ale nie pękły, bo tak to jeszcze by mi się odprysk wbił w oko, bark, po ciuchach nie ma śladu, a mam zharatany dość mocno, no oczywiście twarz i okolice lewej skroni i policzek też no i spuchnięte mocno było, ale schodzi szybko, nie wiem jak uderzyłem prawą dłonią, ale bolało cholernie i spuchło i rękawiczka (na szczęście jeszcze ta zimowa) przytopiona od tarcia ale cała, a ręka poharatana i trochę przypalona. Miałem giga szczęście i tyle, jedyne czego mogę żałować to że nie wiem kto to był i jak to ustalić, ale że to było poza Krakowem to na monitoring nie ma szans... A jak chcesz ładne ujęcia z tomografii to mogę Ci podesłać, ponoć mózg jak się patrzy :D
rorschaach
| 21:10 piątek, 28 lutego 2014 | linkuj Dzięki za słowo pocieszenia, kiedy wszystko mnie nakurwia :P ! Czechy gorą! Napisałbym więcej ale wiesz.. mam tylko jedna rękę.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!