Info

avatar Cześć to ja rorschaach, z Krakowa. Mam przejechane 69752.70 km. Jeżdżę ze średnią prędkością 29.68 km/h
czy to ważne? Raczej nie, najważniejsze że jeżdżę zawsze! Więcej o mnie. button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy rorschaach.bikestats.pl
Dane wyjazdu:
Dystans:153.80 km
Maks. pr.:74.89 km/h
Temperatura:22.0
HR max:181 ( 91%)
HR avg:138 ( 69%)
Kalorie: 2595 kcal
Podjazdy:1190 m

Czchów!

Środa, 23 lipca 2014 · dodano: 24.07.2014 | Komentarze 0

Wreszcie udało mi się wyrwać do Czchowa! No ale nie było tak łatwo jak zakładałem. Wstałem bardzo wcześnie żeby móc tam porobić kilka rzeczy ale już z rana pogoda zapowiadała się mało stabilnie. Ubrałem się na ciepłe warunki a tu chłodno, w dodatku wiało no i dojeżdżając już do Wieliczki zastanawiałem się czy dam radę na taką trasę jak zaplanowałem tj przez Dobczycę, Kasinę, Limanową. Postanowiłem być nieustępliwy i pojechałem, do Dobczyc w miarę spoko, do Kasiny też chodź obawiałem się o bliskie chmury które nie zapowiadały nic dobrego, lecz po podjeździe do Kasiny a później pod Gruszowiec okazało się że wyjechałem ponad chmury i jest całkiem ładnie. Później na zjeździe w kierunku Limanowej założyłem sobie jakiś bardzo szybki zjazd ale niestety wiatr mi to mocno uniemożliwił, składałem się jak się da, a udało się dobić ledwo do 75 km/h. Później Limanowa i Laskowa, a tam dosięgnął mnie deszcz, najpierw lekki, a później przeszła potężna ulewa, ale nawet nie pomyślałem nad zatrzymywaniem się gdyż nie chciałem wystygnąć. Droga krajowa z Sącza niezbyt przyjemna bo duży ruch, ale zmobilizowało mnie to do mocniejszego naciskania na pedały, a że przestało padać można powiedzieć że cześć ciała od pasa w górę niemal całkowicie wyschła kiedy dotarłem do domu. Później ogarnianie swoich spraw, a po południu krótki rekonesans po okolicy, z dodatkowym podjazdem przez Kozieniec. 

Trochę słaba perspektywa, kiedy całe niebo zaniesione chmurami a w dodatku są one tak nisko że nawet opierają się o okoliczne szczyty. 
.
.

Ale im bliżej szczytu tym więcej błękitu się pojawiało.
.
.

Chodź dalsza perspektywa mojej trasy, raczej sugerowała aby nastawić się na moknięcie.
.
.

Ale na szczycie w Kasinie nałapałem tyle promieni ile tylko się dało, tak że nawet późniejszy deszcz mnie nie wychłodził.
.
.

A po dotarciu do Czchowa czekał na mnie już mój ulubieniec, on potrafi spać na wszystkim jak nieżywy, nie ważne czy to trawa, łóżko, kamienie, czy schody, cudak.

Kategoria ( ), Wycieczki



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!