Info
czy to ważne? Raczej nie, najważniejsze że jeżdżę zawsze! Więcej o mnie.




Moje rowery
Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2016, Sierpień8 - 1
- 2016, Lipiec34 - 0
- 2016, Czerwiec28 - 0
- 2016, Maj29 - 2
- 2016, Kwiecień30 - 0
- 2016, Marzec34 - 7
- 2016, Luty36 - 14
- 2016, Styczeń29 - 2
- 2014, Sierpień2 - 0
- 2014, Lipiec20 - 4
- 2014, Czerwiec24 - 6
- 2014, Maj32 - 18
- 2014, Kwiecień24 - 3
- 2014, Marzec29 - 27
- 2014, Luty29 - 33
- 2014, Styczeń37 - 46
- 2013, Grudzień41 - 60
- 2013, Listopad49 - 8
- 2013, Październik40 - 0
- 2013, Wrzesień7 - 0
- 2013, Sierpień10 - 1
- 2013, Lipiec15 - 0
- 2013, Czerwiec11 - 0
- 2013, Maj7 - 0
- 2013, Kwiecień34 - 4
- 2013, Marzec33 - 0
- 2013, Luty31 - 0
- 2013, Styczeń35 - 0
- 2012, Grudzień14 - 0
- 2012, Listopad43 - 4
- 2012, Październik29 - 0
- 2012, Wrzesień26 - 3
- 2012, Sierpień41 - 38
- 2012, Lipiec47 - 5
- 2012, Czerwiec39 - 8
- 2012, Maj43 - 3
- 2012, Kwiecień40 - 1
- 2012, Marzec39 - 27
- 2012, Luty26 - 8
- 2012, Styczeń12 - 0
Czchów + okolice.
Piątek, 25 października 2013 · dodano: 26.10.2013 | Komentarze 0
Z racji że sezon rozpieszcza postanowiłem że muszę skorzystać i pojechać do mojego Czchowa. Mój wyjazd opóźnił się trochę z powodu mgieł, ale kiedy ustąpiły wyszło słońce, choć jakieś takie dziwne, jakby martwe, nie zbyt grzejące i świecące. No ale ruszyłem, od samego początku dokuczał mi wiatr prosto w pysk. Ale jakoś się jechało, pozytywem było to że na wszystkich odcinakach na których mógł bym narzekać na nawierzchnię drogowcy położyli nowy asfalt, niby fajnie, tylko że jakoś tak dziwnie, bo położyli nową warstwę na starą i pobocze jest o kilkanaście centymetrów niżej! Jak ktoś zjedzie to ma marną szansę na powrót na jezdnię... I to chyba przyczyna pewnego zdarzenia: na wiadukcie kolejowym nad torami prowadzącymi przez puszczę Niepołomicką jakiś tir nie zmieścił się w zakręcie i go ściągnęło na bok, oparł się o bariery i leżał pod kontem myślę ok 45% Chłop miał farta że nie przerwał bo by miał z kilka dobrych metrów w dół... Dalsza droga spoko, choć wiatr mnie zniszczył, cały czas w twarz! W pewnym momencie myślałem że będę musiał odpuścić bo tak strasznie zaczęły mnie boleć zatoki. Ale się przemogłem i dojechałem.
Droga dojazdowa do Brzeska, niby pięknie ale wiatr może wszystko obrzydzić.
Po dotarciu do domu, czekała mnie miła niespodzianka, kot który zawsze mi towarzyszy kiedy jestem w Czchowie już na mnie czekał.
Po obiedzie udałem się do sadu na zbieranie owoców, jabłka niby smaczne ale ponadgryzane przez ptaki... Ale winogrona pierwsza klasa!
To jest niewiarygodne ile może być orzechów z jednego drzewa!
Po południu mój młodszy kuzyn zaproponował mi abyśmy się wybrali na wycieczkę po okolicznych górkach. On jeszcze nieopierzony rider, ale ma wielkie chęci do wjeżdżania pod górę w celu zjazdów, czyli odwrotnie niż ja :P Ale za to miło sobie pokręciliśmy w pięknych warunkach popołudniowego słońca. A później prosto w dół aż do domu.
Mój kuzyn. Bardzo mnie cieszy jego rowerowe zakręcenie, może kiedyś się przekona że podjazdy są fajniejsze od zjazdów.
Chwilę przed zjazdem.