Info

avatar Cześć to ja rorschaach, z Krakowa. Mam przejechane 69752.70 km. Jeżdżę ze średnią prędkością 29.68 km/h
czy to ważne? Raczej nie, najważniejsze że jeżdżę zawsze! Więcej o mnie. button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy rorschaach.bikestats.pl
Dane wyjazdu:
Dystans:85.32 km
Maks. pr.:58.30 km/h
Temperatura:18.0
HR max:177 ( 89%)
HR avg:143 ( 72%)
Kalorie: 1787 kcal
Podjazdy:881 m

Szlakiem starych tras.

Poniedziałek, 28 października 2013 · dodano: 28.10.2013 | Komentarze 0

Przez tą zmianę czasu założyłem sobie wstawanie o godzinę wcześniej i poświęcanie tego czasu przede wszystkim na jazdę. Postanowiłem że przejadę się starymi znajomymi szlakami, tj. bezpośrednio przez Ojców, już od bardzo dawna mnie tam nie było, gdyż od czasu zmiany roweru na szosę stroniłem od dróg nieasfaltowych a taką zapamiętałem właśnie tą przez Ojców. Ale dziś postanowiłem się tym nie przejmować i zobaczyć jak będzie w praniu. Po wyjściu z domu spadło na mnie kilka kropel, ale nie zaprzątając sobie głowy tym pojechałem przed siebie. Po kilkunastu minutach wyszło piękne słońce i towarzyszyło mi przez cały dzień. Po dotarciu do Ojcowa okazało się że większość drogi to już teraz asfalt a odcinek klepiska jest przejezdny i nie sprawił większych problemów i całe szczęście, bo takie wspaniałe widoki przy niedawno wzeszłym słońcu, ach czemuż ja omijałem to miejsce tyle?! Jechało mi się super, a w około żywej duszy, nie ma co muszę wyciągnąć Kaśkę na przejażdżkę tam.


Zaczyna się dobrze, asfalt jest, skały są, jadę dalej.


Dalej asfaltu brak, ale kto by się przejmował, kiedy tak prowadzi szlak?


Ja to ostatnio zachwycam się wszystkim, nawet potokiem... swoją drogą to niesamowite że to wszystko stworzyła jakaś mała rzeczka.


Soczysta zieleń, a rok temu o tej porze padał śnieg...


Może po tych ochach i achach wreszcie skorzystam z propozycji koleżanki i się po wspinam tam trochę.

Dalej już bez rewelacji, droga znana ale przyjemna, jedyne co dawało w dupę to w powrotną stronę strasznie wiało, widać to ten halny... Na sam koniec trochę skorzystałem z pomocy, wsiadłem na tył szambiarce :D chyba pustej, bo nie śmierdziało, ale może tylko mi się tak wydawało i osoby ze mną przebywające to zweryfikują... Za to ostatnie kilometry pokonałem ze średnią 50 km/h więc spoko, później jeszcze kilka spraw w KRK, ale tak teraz wieje że urywa łeb, trzeba trochę przeczekać.

Mapka

a taki zachód słońca towarzyszył temu pięknemu dniu.

Kategoria Wycieczki, ( )



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!