Info

avatar Cześć to ja rorschaach, z Krakowa. Mam przejechane 69752.70 km. Jeżdżę ze średnią prędkością 29.68 km/h
czy to ważne? Raczej nie, najważniejsze że jeżdżę zawsze! Więcej o mnie. button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy rorschaach.bikestats.pl
Dane wyjazdu:
Dystans:159.34 km
Maks. pr.:67.30 km/h
Temperatura:1.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: kcal
Podjazdy:1430 m
Rower:

Ogłaszam koniec zimy.

Środa, 27 listopada 2013 · dodano: 27.11.2013 | Komentarze 4

Wstaję, a tu piękne słońce i czyste niebo, kto by się spodziewał?! Podliczyłem sobie wczoraj wieczorem że kolejna przejażdżka ponad stukilometrowa będzie 40 w tym roku, tak więc postanowiłem zaliczyć ją dziś. Rozpocząłem od rozgrzania się 10 km na trenażerze, ale na bardzo małym obciążeniu gdyż znów lewe kolano dokucza dziś. W sumie ruszyłem bez większego planu, ale chciałem zaliczyć Ojców. Tak też zrobiłem i nie żałowałem, choć trochę obawiałem się błota na odcinku bez asfaltu ale okazało się że mróz ściął wszystko na kamień i przejechało się spoko, tak samo mostki remontowane w dolinie też już prawie gotowe i można było szybko myknąć.


Super perspektywa, osłonięte rejony dolinki w śniegu, skały skąpane w pięknym słońcu, a niebo granatowe niczym w sierpniu! Jeśli tak ma wyglądać nadchodząca zima to ja poproszę więcej!


Włączyłem tak mocne tempo że przegapiłem zjazd na Złotą Górę, po chwili zorientowałem się że muszę zawrócić, ale przynajmniej pooglądałem piękną 'Kaplicę na wodzie'.

Z racji że nie miałem planu, moja wycieczka co rusz ewoluowała. Najpierw postanowiłem podjechać pod Złotą Górę, a później zjechałem w Młynniku żeby skierować się do Skały, dalej zjazd do Iwanowic i prosta droga do Słomnik. Tam miałem plan tak jak ostatnimi dniami na odbicie w Niegardowie na Kocmyrzów, ale że jechało mi się wspaniale w pięknym słońcu, postanowiłem zaliczyć Proszowice, tam też pojechałem dalej niż zakładałem i po niedługim czasie wylądowałem w Nowym Brzesku, z racji że bardzo nie lubię trasy przez Pobiednik do Krakowa postanowiłem przejechać nad Wisłą i jechać przez Puszczę Niepołomicką. Jak się okazało droga przez Drwinę jest remontowana więc musiałem trochę nadłożyć dookoła średniej jakości drogą, ale w sumie było ok, bo wiatr raczej w plecy, dopiero kiedy skierowałem się w stronę Proszówek zaczęło mi coś doskwierać, a dokładnie to słońce, mocno świecące, ale strasznie nisko zawieszone, w dodatku nie miałem dziś okularów przeciwsłonecznych tylko z żółtymi szkłami, myślałem że po jakimś czasie słońce zniknie i te szkła będą lepsze, okazało się że sam mało co widziałem, a w dodatku jechałem pełen obaw czy jadący za mną będą mnie widzieć w takim słońcu, więc każdy zbliżający się samochód czułem jakoś tak bardziej niż zazwyczaj. Po drodze spotkałem kolejne zwierzątko do mojej dziwnej galerii, nie wiem czy komuś ten prosiak wypadł z samochodu, czy ktoś rozjechał go, ale w sumie goniących świń po drodze jeszcze nie spotkałem...


Ha kolejne zwierzątko do mojej dziwnej galerii 'trofeów drogowych'.

A tak przy okazji zwierząt, to dziś w Ojcowie omal nie zginąłem przez indyka! Z jednej posesji wypadł taki debil i zaczął rozpościerać skrzydła, w ostatniej chwili wyminąłem jego dupsko, sam o mało nie lądując w rowie. A w okolicy Czech zatrzymałem się przy sklepie na chwilę, kiedy ruszałem jakaś pieprzona wataha psów zaczęła za mną lecieć, jak ja nienawidzę psów! Gdzie one niby są mądre?! :/

Dalej już bez większych przeszkód, w Proszówkach odbiłem na Kłaj. Ten odcinek jakoś dał mi w dupę, nie wiem dlaczego ale strasznie źle i ciężko mi się jechało. Później przez puszczę Niepołomicką jechałem już tylko na motywacji że za chwilę zrobię sobie przerwę i się posilę, tak więc odbiłem z głównej drogi do centrum Niepołomic, tam chwilę odpocząłem zjadłem batona i po jakimś kwadransie ruszyłem dalej. Nie mogę powiedzieć żeby było diametralnie lepiej, ale za to wiedziałem że już niedaleko, tak więc spokojnie dotoczyłem się do Igołomskiej, tam zasłoniłem swoje drogi oddechowe najszczelniej jak potrafiłem i ruszyłem w chmurę syfu z huty i karawany tirów. Od Igołomskiej miałem już więcej szczęścia bo udało mi się na światłach złapać betoniarkę i tak niemal do samego domu miałem przejazd za free, bez oporów ze średnią prędkością ok 55 km/h a w dodatku na całym tym dystansie tylko raz złapały nas światła.

Po dotarciu do domu, rzuciłem wszystko w kont i sam rzuciłem się na zupę! Dopiero po jakimś czasie ogarnąłem się trochę. Teraz już tylko przejazd do mieszkania, kilka dni muszę tu pourzędować i dobrze, będę miał możliwość pełnego serwisu. No i tak to z wyjazdu bez pomysłu wyszła całkiem przyzwoita wycieczka, w pięknym słońcu i całkiem niezłej energii!

Mapka.

T. odczuw. 0 °C
Wiatr 7 km/h nw
Porywy 12 km/h
Chmury 10-20% nieba
Opady 0 mm / 12 h
Ciśnienie 1031 hPa
Wilgotność 64 %
Termika zimno i sucho
Biomet korzystny

Kategoria Wycieczki, ( )



Komentarze
rorschaach
| 20:39 środa, 27 listopada 2013 | linkuj Dzięki, ale uznałem że muszę wykorzystać ile się da tą piękną pogodę.

Drogi indyku, następnym razem Cię rozjadę! :P
Indyk z Ojcowa | 19:42 środa, 27 listopada 2013 | linkuj "rzuciłem wszystko w kont" - dlatego Ciebie zaatakowalem
davidbaluch
| 19:39 środa, 27 listopada 2013 | linkuj Psy są mądre, ale nie te wiejskie kundle. Niezły dystans. i do tego o tej porze roku.. Gratulacje
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!