Info

avatar Cześć to ja rorschaach, z Krakowa. Mam przejechane 69752.70 km. Jeżdżę ze średnią prędkością 29.68 km/h
czy to ważne? Raczej nie, najważniejsze że jeżdżę zawsze! Więcej o mnie. button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy rorschaach.bikestats.pl
Dane wyjazdu:
Dystans:237.40 km
Maks. pr.:67.30 km/h
Temperatura:9.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: kcal
Podjazdy:1851 m
Rower:

1,2 Kg mniej!

Sobota, 28 grudnia 2013 · dodano: 28.12.2013 | Komentarze 8

Z racji że wczoraj odpuściłem większe jeżdżenie dziś musiałem się trochę bardziej postarać i mimo że dziś warunki nie do końca idealne, bo znów południowy wiatr się nasilił postanowiłem że zaliczę planowaną kilka dni temu wycieczkę do Buska-Zdrój przez Pińczów. Wczoraj pięknie wyczyściłem rower i przygotowałem go do jazdy, tak więc dziś tylko trzeba było się ubrać i wyjść. Przed wyjściem postanowiłem się zważyć i zrobić to samo po powrocie i sprawdzić ile to można stracić w ciągu jednego dnia, tak więc przed wyjściem 64,8 kg. Najpierw obrałem kurs na Iwanowice, Słomniki i Proszowice, no cóż tu pisać, niemal codzienna ma trasa więc niczym nie zaskoczyła, jedyne co się wydarzyło to upieprzyłem się syfem z drogi niemal cały, a rower to już nie wspomnę, na dodatek napęd tak pięknie wczoraj pracujący zaczął chrzęścić i trzeszczeć co mnie niezmiernie denerwowało.

Po przejechaniu przez Proszowice obrałem kurs na Skalbmierz, przez Klimontów, tu jechało się wspaniale, słońce, praktycznie suche drogi, no i wiatr w plecy, a widoki? Sami popatrzcie!

Droga do Skalbmierza. Ciekawe co będzie po tym podjeździe...

.

.


Po podjeździe oczywiście zjazd! W pięknych okolicznościach.

.

.


Widoki jak z obrazów, plan za planem na planie.

.

.


Wygląda na to że zaraz natura wybuchnie i wszystko zacznie kwitnąć!

.

.

Po przejechaniu przez Skalbmierz obrałem kurs na Pińczów, ale nie przez Działoszyce a przez Sypiów, lubię tą trasę, ładnie, spokojnie, dobre drogi, a przy okazji przejeżdża się w okolicach miejscowości o nazwie Ameryka! W pewnym momencie trzeba zaliczyć zjazd prowadzący przez las, a tam mimo że wszędzie około 10 stopni, było około 2 stopni, a na drodze gołoledź, na jednym zakręcie nie wiem jakim cudem udało mi się uchować przed glebą. Reszta drogi do Pińczowa spoko, przez obszar 'Natura 2000 dolina Nidy'.

Piękne drzewa za Skalbmierzem.

.

.


Więcej pięknych drzew, aż dziw że one nie są zielone.... w grudniu!

.

.


Mniej więcej w tym miejscu gdzie te domy znajduje się Ameryka!

.

.


Na trasie do Pińczowa zawsze intryguje mnie ta góra, dla mnie wygląda jak by ją ktoś usypał z piasku.

.

.


A pod górą utworzyło się jakieś bagnisko.

.

.


Góra z bliska.

.

.


Piękna droga przez 'obszar natura 2000 - dolina Nidy'

.

.


Dobrze że jechałem z słońcem, bo jadąc w przeciwnym kierunku nie widział bym zbyt wiele.

.

.

Po dotarciu do Pińczowa niemal od razu obrałem kurs na Busko-Zdrój. No i znów jak ostatnio mając boczny wiatr jechało mi się fatalnie, kręciłem ze średnią 23 km/h, no koszmar, w dodatku olbrzymi ruch, no wszystko co złe skumulowało się na tym odcinku, na całe szczęście nie jest to zbyt długa droga, ale mimo to trwała i trwała, aż w końcu trafiłem do Buska! Cóż za piękne miasto... Nie mam pojęcia jaki z niego zdrój? To wygląda jak miasto ciężkiego przemysłu, nie wiem kolejny raz mam niemiłe wrażenia z wizyty tam, w dodatku ich rozwiązania drogowe to ciekawostka....

Pińczów zbliżam się!

.

.


Rzeka Nida.

.

.


Busko-Zdrój! Czyż nie pięknie? :D

.

.


Co przedstawia to zdjęcie? Drogi krzyżują się tu pod kontem prostym, wszystko wskazywało by że to normalne skrzyżowanie, ale nic bardziej mylnego! To jest rondo! Tam mają ruch okrężny! Nie mam pojęcia w okół czego, oni jeżdżą w kółko, ale jeżdżą, szacun!

.

.

Po opuszczeniu Buska obrałem kurs na Wiślicę, tu miła niespodzianka! Droga która była w remoncie tyle czasu wreszcie niemal cała gotowa, no zrobiona świetnie z mojej perspektywy, nawierzchnia, pobocze, wyprofilowana, dobrze oznaczona, no jak nie polskie standardy! Mimo tego że teraz jechałem pod wiatr, jechało mi się o wiele lepiej niż z bocznym wiatrem, a dziś nawet słońce jak by trochę wyżej i nie dawało tak bardzo po oczach. No i tak jechałem sobie spokojnie przez Wiślicę aż do Kazimierzy Wielkiej, tzn. prawie spokojnie, ale to nie miejsce na opowiadanie o pewnych atrakcjach :P

Czyż nie wygląda zachęcająco do jazdy? W dodatku niemal nie było ruchu!

.

.


W około zielono, bardzo przyjemny region.

.

.


Żeby nie było na całym odcinku do Kazimierzy jest taka dobra droga! Bez jakiś szykan, niedoróbek, po prostu dobrze zrobiona droga, aż dziw że to u nas tak się da :P

.

.

Ja niestety musiałem jechać pod słońce, więc moja perspektywa była trochę gorsza, ale z racji że nic nie jechało praktycznie rekompensowałem sobie to rozglądając się wszędzie.

.

.


W planach miałem pozwiedzać Wiślicę ale z racji że czas mnie naglił mogłem tylko się poprzyglądać.

.

.

Patrzcie jak pięknie, błękitna woda, trzciny, chętnie bym tam dłużej posiedział, ale czas mnie gonił.

.

.


Wszędzie dziś było ładnie, mnie to nawet pola potrafią zauroczyć :)

.

.


A tu zdjęcie dla uznania dla mego aparatu w telefonie! Przez przypadek cyknąłem tą fotkę, a tu jaka ostrość mimo tego że było to w ruchu a koło kręciło się z prędkością ok 30 km/h, polecam każdemu zdjęcia z telefonu!

.

.


Dla mnie droga mogła by się dziś nie kończyć, niestety dzień za krótki żeby się nacieszyć na tyle ile bym chciał.

.

.


Kolejny obrazowy widok.

.

.


Zdecydowanie bardziej wolę tą konfiguracje kolorów: zieleń + odcienie ziemi, a nie nudna biel!

.

.


Pokażę wam dziś wszystko co sam widziałem, wprawdzie zdjęcia nie oddają całego efektu, ale może komuś coś się spodoba.

.

.


To już ostanie zdjęcie pól, uwierzcie że było zdecydowanie więcej :)

.

.

W końcu dotarłem do Kazimierzy, niestety tam mój zachwyt nad dniem przerodził się w niepokój nad tym że trochę złapałem opóźnienia przez to cykanie fotek i prawdopodobnie będę musiał wracać po ciemku, a kurcze nie mam dziś żadnej dobrej lampy do rozświetlania mroku, tylko małe żabki migające. Tak więc byłem bardzo zdeterminowany żeby przycisnąć na pedały mimo tego że zmęczenie mocno dawało się we znaki. Droga do Proszowic mnie mocno wymęczyła, pewnie dlatego że się stresowałem tym że nie zdążę i się tym negatywnie nakręciłem, jednak kiedy dotarłem już do Proszowic i zobaczyłem że zachód słońca już bliski postanowiłem nie spinać i spokojnie jechać, drogę przecież dobrze znam, niemal każdy zakręt, a oświetlenie ostrzegawcze mam.

Zachód słońca nad Proszowicami.

.

.


Zachód słońca nad wiatrakiem w Niegardowie, tu przekonałem się że szczęście mi sprzyja bo wiatrak ledwo się obracał, a więc i wiatr nie będzie mi przeszkadzał.

.

.


Wijąca się droga ku zachodzącemu słońcu, niczym 'Route 66'.

.

.


Co każde wzniesienie byłem przekonany że to już koniec tego widowiska, lecz im bliżej Krakowa tym bardziej przekonywałem się że jest jeszcze piękniej.

.

.


Tu jeszcze słońce pozwalało na jazdę w okularach przeciwsłonecznych.

.

.


No a tu już widok nieba za Luborzycą, krzepiące, zwłaszcza że już byłem bardzo zmęczony.

.

.


No i tak się właśnie kończy mój dzień, przepiękny zachód słońca po przepięknym dniu na przepięknej trasie.

.

.

Ciemności zastały mnie już w Więcławicach, ale z racji że znam na pamięć każdy zakręt to na prawdę nie było wielkim problemem. W końcu dotarłem do mieszkania, pierwsze co musiałem zrobić to zająć się czyszczeniem roweru i odrapanie chyba kilograma błota, tak więc wiaderko i gąbka, dopiero później zająłem się sobą, szybki obiad, spakowanie się i znów wyjście, ale tylko kilka kilometrów do przejechania, dziś zostaję na noc gdzie indziej :) Po doatrciu na miejsce zdecydowałem jeszcze że szybko się przebiorę, zamienię rower i udam się do KFC wymienić punkty na pepsianę, ponoć to ostatnie dni kiedy można to zrobić, postanowiłem zajeździć się na śmierć dziś :P w sumie jechało mi się bez problemu, nie czułem nóg, zapewne jak bym miał teraz wsiąść na rower nie było by tak dobrze, bo siedząc czuję jak powoli kamienieją i mówią: ból, ból, ból...

A miałem taki czysty rower! Teraz znów trzeba chwycić za wiadro i szmatę...

.

.

No i taki to był dzień... zaczął się przed 9 a skończył po 19... Wspaniała wycieczka, wyjeździłem się wspaniale, w przepięknych warunkach pogodowych i terenowych, no a po przyjściu od razu się zważyłem i... mimo że w trakcie jazdy uzupełniłem 2l płynów i jadłem dość sporo waga wskazała 63,6 kg, tak więc różnica wynosi niebywałe 1,2 kg?! Nie sądziłem że to możliwe żeby stracić tyle w ciągu jednego dnia, zwłaszcza że nie mam zbytni z czego zrzucać, ale tyle właśnie wskazała waga, tak że ten, jak by ktoś chciał jakiegoś odchudzania, zapraszam na wycieczkę ze mną :P Bardzo żałuję dziś że nie wziąłem pulsometru.

.

.

.

.

  • T. odczuw. 9 °C
  • Wiatr 14 km/h
  • Porywy 25 km/h
  • Chmury 10-20% nieba
  • Opady 0 mm / 12 h
  • Ciśnienie 1012 hPa
  • Wilgotność 78 %
  • Termika chłodno i sucho
  • Biomet korzystny
Kategoria ( ), <200



Komentarze
Kresowiak
| 16:22 poniedziałek, 30 grudnia 2013 | linkuj Szacun, świetna wycieczka. Też się tam przejadę.
rorschaach
| 08:54 niedziela, 29 grudnia 2013 | linkuj No przyznam że moje perspektywy czasowe się zmieniły dość mocno jakiś czas temu, teraz kiedy ona jest w pracy ja jeżdżę, a później ona ma czas na słuchanie, bądź czytanie tego gdzie i jak jeździłem w dzień :)

Ale niestety zapewne ta wolność czasowa już niedługo się skończy, mam nadzieje przynajmniej :P
Migdal
| 08:45 niedziela, 29 grudnia 2013 | linkuj W miesiąc zrobić prawie tyle co ja w cały rok to jest wyczyn ;-)
Gdybym ja jeżdził tyle co Ty, prawdopodobnie dziewczyna by mnie zostawiła z powodu braku czasu dla niej :-D
rorschaach
| 08:19 niedziela, 29 grudnia 2013 | linkuj No przyznam że ostatnio dostałem pierdolca na punkcie roweru mocniejszego niż kiedykolwiek wcześniej! Teraz najlepszą formą odpoczynku dla mnie jest to kiedy mogę uzupełnić sobie wpis kiedy wszystko jest jeszcze na świeżo.
Migdal
| 08:11 niedziela, 29 grudnia 2013 | linkuj Kurcze, kręcić tyle km i mieć jeszcze w sobie tyle siły aby napisać tak obszerną relację ;-)

Szacunek chłopie ;-)
rorschaach
| 07:10 niedziela, 29 grudnia 2013 | linkuj xtnt- skoro takie warunki do jazdy to jak można nie skorzystać? Zaraz ja zobaczę co Ty żeś nawykręcał! :)


tlenek- ja rozumiem że można wypocić z siebie tyle w upale, ale żeby nie w gorący dzień, uzupełniając płyny... przynajmniej tak mi się wydawało, choć przyznaje trzy postoje na sikanko były :D
A co do mojej ogólnej wagi, to nie wiem dla kogo ona jest zacna, chyba dla dziewczynki :P trochę się zaczynam obawiać co ze mną będzie jak będę dalej tak tracić kg, już teraz moje normalne ciuchy do chodzenie wyglądają w większości jak worki! To absurd ale kiedyś ważyłem max 74 km i byłem uważany za bardzo szczupłego... No a co do wzrostu to w dowodzie mam 181, ale się zmierzę, bo może i te kryteria mojego ciała uległy zmianie? Właśnie się zmierzyłem... 180.5 cm :)
tlenek
| 22:45 sobota, 28 grudnia 2013 | linkuj Mi udało się kiedyś w ciągu dnia 1,8 kg. Ale przyjechałem wyczerpany, słońce wytopiło ze mnie masę wody.
A tak z ciekawości, ile masz wzrostu? bo waga zacna :)
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!