Info

avatar Cześć to ja rorschaach, z Krakowa. Mam przejechane 69752.70 km. Jeżdżę ze średnią prędkością 29.68 km/h
czy to ważne? Raczej nie, najważniejsze że jeżdżę zawsze! Więcej o mnie. button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy rorschaach.bikestats.pl
Dane wyjazdu:
Dystans:67.00 km
Maks. pr.:39.20 km/h
Temperatura:3.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: kcal
Podjazdy: m
Rower:

20.01.2014

Poniedziałek, 20 stycznia 2014 · dodano: 20.01.2014 | Komentarze 1

No znów nie mam co napisać ciekawego po wczorajszym dniu pełnym atrakcji... Kolejna noc nie przespana dobrze, tym razem to nie kot, tylko ból był zmorą. Po wczorajszej glebie cały prawy bok mam poobijany, a w dodatku siedziałem prawie do 1 grzebiąc przy rowerze, starając się naprawić co się popsuło... Tak więc poranek rozpocząłem już o 6 bo z bólu nie mogłem już więcej spać, załatwiłem lekarza, babcie, zakupy i mogłem się wziąć wreszcie za naprawę roweru, jakoś sobie źle policzyłem ogniwa i dosztukowałem strasznie długi łańcuch ale to nie był większy problem, zabawa zaczęła się przy ustawianiu przerzutki i próbie centrowania koła. Po godzinie starań żeby toczyło się równo zaniechałem tego, bo cały czas coś mi tarło, zająłem się czyszczeniem rzeczy i cerowaniem dziur. Około południa zdecydowałem że skoro wreszcie przestało lać muszę się trochę rozjeździć, bo udo boli mnie kiedy stoję, siedzę, leżę, chodzę, ale wiedziałem że jazda to spoko. Wybrałem się więc z premedytacją na identyczną trasę jak wczoraj wieczorem kiedy to zaliczyłem glebę: Batowice, Książniczki, Więcławice, Prusy. Myślałem że znajdę jakieś ślady po upadku ale widać deszcz wszystko dobrze zmył :) jechało się źle, kiedy wychodziłem nie padało, a mniej więcej w połowie byłem przemoczony, w dodatku podmuchy wiatru bardzo wytrącały dziś z rytmu, no ale na tak krótkiej trasie to nie problem. W mieszkaniu przepakowałem rzeczy, wziąłem wszystkie inne potrzebne mi i pojechałem do mojej lubej. Tu kiedy dotarłem niemal zasypiałem na stojąco, a biodro dokuczało mocniej niż wcześnie, ale trochę odpoczynku i pyszny obiad zrobiły swoje. Reszta dnia, to znów serwis roweru, w końcu uporałem się z centrowaniem koła (nowe zastosowanie dla trenażera), przy okazji naprawiłem holendra którego tydzień temu też zdezelowałem. A na koniec postanowiłem że muszę dopełnić dzieła zniszczenia swego organizmu i wsiadłem na trenażer żeby dokręcić brakujących kilometrów do pełnej liczby, w sumie mógł bym więcej dziś pojeździć, bo tylko kiedy kręciłem nie czułem bólu w biodrze, ale z racji że dookoła było tyle do roboty na więcej nie mogłem sobie pozwolić. A no i gdyby nie dzisiejsza pomoc 'monstera' na pewno nie dał bym rady wytrzymać całego dnia na nogach. W sumie mimo że dziś 'blue-monday' uważam dzień za udany, dużo zrobiłem, pokręciłem a i czasu znalazłem na regeneracje i odwiedziny u babci.

Nasza komuna rowerowa, rowery są wszędzie! A ja dziś znalazłem zastosowanie dla trenażera! Idealny przyrząd do centrowania kół.
.
.

Kotek też żyje z rowerami za pan brat. Tu sam się wczołgał w przestrzeń pod kołem i tak se leżał jakiś czas :P
.
.
  • T. odczuw.0 °C
  • Wiatr 25 km/h 
  • Porywy 50 km/h
  • Chmury 90-100% nieba
  • Opady 4 mm / 12 h
  • Ciśnienie 1006 hPa
  • Wilgotność 88 %
  • Termika zimno i mokro
  • Biomet niekorzystny
Kategoria Trening



Komentarze
Beny79
| 06:46 wtorek, 21 stycznia 2014 | linkuj Kilometry z trenażera wliczasz do ogólnego rozrachunku?
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!