Info

avatar Cześć to ja rorschaach, z Krakowa. Mam przejechane 69752.70 km. Jeżdżę ze średnią prędkością 29.68 km/h
czy to ważne? Raczej nie, najważniejsze że jeżdżę zawsze! Więcej o mnie. button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy rorschaach.bikestats.pl
Dane wyjazdu:
Dystans:163.25 km
Maks. pr.:72.40 km/h
Temperatura:8.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: kcal
Podjazdy:1679 m
Rower:

Gonię słońce, a może to ono goni mnie?!

Wtorek, 18 lutego 2014 · dodano: 18.02.2014 | Komentarze 2

Dziś relacja zdecydowanie bardziej oparta na zdjęciach niż słowach, bo co tu pisać kiedy w lutym mamy tak piękną pogodę! Rano z racji że chciałem zobaczyć do końca relacje z igrzysk postanowiłem zaliczyć małą sesję w domu i tak wpadło trochę ponad piętnaście kilometrów, idealnie na rozgrzanie się. Początek drogi a jakże, Batowice, Książniczki, Masłomiąca, pojechałem  tak w konkretnym celu, chciałem nakarmić kaczki, przygotowałem chleb, ale kiedy dojechałem do stawu przekonałem się jaki ze mnie ciul, zapakowałem go do kieszonki w kurtce zimowej, a przed samym wyjściem zdecydowałem się na wzięcie tej wiosennej! ;/ no trudno, przynajmniej można było dziś założyć ciuchy typowo na wiosnę, choć w pewnych miejscach temperatura zaskoczyła, jak przed Iwanowicami bo tam droga była oblodzona, a przecież temperatura powietrza dziś to ok 7 stopni! Taki urok...

Mój pierwszy cel na dziś, karmienie kaczuch, nie do końca mi się udało, ale cel osiągnięty :P
.
.

Dziś dobrałem idealnie ubranie do warunków, czyli takie jak na wiosenne dni.
.
.

Chodź w niektórych miejscach warunki trochę zaskoczyły, tu oblodzony odcinek.
.
.
W Iwanowicach pokierowałem się w kierunku Skały, nie pamiętam już kiedy ostatnio jechałem tym odcinkiem w tym kierunkiem, zawsze jakoś tak jest na odwrót. Przynajmniej mogłem poczuć się jak uczestnik peletonu TDP 2013 :P Po zjeździe ze Skały skierowałem się do Ojcowa, widać że z pogody nie tylko ja korzystałem dziś, bo dużo turystów pieszych jak i tych rowerowych. Dojechałem do zamku, a później skierowałem się na podjazd do Złotej Góry, nie jest to jakieś super miejsce do jazdy, bo strasznie zryty asfalt, ale za to pięknie. Dalej dość nudny odcinek do Jerzmanowic, ale za to później super miły zjazd w dół niemal aż do Rudawy. A na samym końcu miałem okazje złapać się za jakiś motorower i miałem pomoc na poziomie 40 km/h całkiem przyjemnie się jechało, choć asfalt dość nierówny i dość obawiałem się, nie tyle o siebie co o tego starszego pana prowadzącego skuter :P

Droga z Iwanowic do Skały, nie pamiętam kiedy to ostatni raz jechałem w tej konfiguracji.
.
.

Początek podjazdu do Złotej Góry, tu jeszcze trochę śniegu się uchowało, ale w sumie to nie dziwne bo w Ojcowie to zawsze jakby zimniej.
.
.
Za to trochę wyżej gdzie operuje słońce, już ani śladu po śniegu, a w dodatku jak pięknie!
.
.

Nie wiem dlaczego, ale zawsze jak przejeżdżam obok tego domu wczasowego to mam takie pozytywne odczucia, szkoda że tak blisko to Krakowa, bo chętnie bym się tam zatrzymał na noc.
.
.

A tu już szczytowanie w Złotej Górze :P
.
.

Jerzmanowice! Zbliżam się! 
.
.

Prawda że pięknie? Jak ktoś by chciał zobaczyć w realu zapraszam na trasę Jerzmanowice-Rudawa.
.
.
Z Rudawy udałem się na podjazd do Brzoskwini, jechało mi się jakoś tak dziwnie lekko, nie wiem może to wynik tego że chwilę wcześniej wciągnąłem w sienie żel? Tak czy siak, tu też piękne warunki, widać tatry w oddali no i sama okolica przednia. Po podjeździe do radaru rozpoczęcie zjazdu do Morawicy, dalej Cholerzyn gdzie skierowałem się do Rybnej przez Czułów, tu pogoda się zmieniła, niebo przysłoniły gęste chmury i to był już koniec słońca w dzisiejszym dniu, ale za to ustał wiatr i jechało się jeszcze bardziej spoko niż wcześniej. Dalej trasa którą nie tak dawno pokonałem, Rybna, Czernichów, Jeziorzany, wzdłuż Wisły, Piekary, przeprawa nad Wisłą mostem przy Kolnej, dołożyłem jeszcze rundkę do Tyńca i już dalej do domu rodziców na pyszny regenerujący obiad. Ogólnie ostatni odcinek spoko, bez historii, a no jedyne co to w okolicy Jeziorzan czy gdzieś tam przez kilka kilometrów tak śmierdziało że myślałem że się porzygam, nie wiem co oni tam hodują... A no i dużo innych rowerzystów. 

Jeszcze kilka dni temu w okolicy Brzoskwini można było wypatrzyć śnieg, dziś to już ani śladu.
.
.

Radar osiągnięty, tak więc można rozpocząć zjazd.
.
.

Zjazd do Morawicy, w sumie wydawało mi się że jedzie się tu szybciej, a dziś jakoś tak spokojnie, nie wiem może to przez wiatr ciężko było się rozkręcić.
.
.

A tu widać jak zmieniły się warunki pogodowe, w kierunku zachodu niebo niemal całe zaniesione gęstymi chmurami.
.
.
A tu już ostatni fotograficzny akcent dzisiejszej wycieczki, okolice Przegini Duchowej, obszar Tenczyńskiego parku krajobrazowego.
.
.
Po obiedzie sjesta i miłe popołudnie w rodzinnym gronie, niestety inne obowiązki zmusiły mnie do powrotu do domu, no dobra przede wszystkim trzeba było nakarmić kota, ale co innego do roboty też się znajdzie :P no ale sam powrót to jakaś masakra, ewidentnie odwykłem od jazdy po mieście w ostatnim czasie, jeszcze dziś na prawdę super słabo, wszędzie korki jeszcze w dodatku mogilska rozwalona, ech dobrze że nic się nie stało, bo czułem się słabiutko wśród tych ryczących aut. Ale teraz już w domu, kot nakarmiony, wpis prawie zrobiony, można zaliczyć ten dzień do tych na duży plus. W sumie można by jeszcze gdzieś pojechać, ale chyba wolę zachować energię na jutro, a nóż też się trafi taki piękny dzień :)
.
.

.
.
  • T. odczuw.8 °C
  • Wiatr 8 km/h 
  • Porywy 13 km/h
  • Chmury 10-20% nieba
  • Opady 0 mm / 12 h
  • Ciśnienie 1022 hPa
  • Wilgotność 50 %
  • Termika zimno i sucho
  • Biomet korzystny
Kategoria ( ), Wycieczki



Komentarze
rorschaach
| 13:10 środa, 19 lutego 2014 | linkuj Dzięki!
A co do miejskiej jazdy to jeszcze kilka miesięcy temu kiedy jeździłem codziennie po mieście bardzo dużo uważałem to za pewien szczyt umiejętności i precyzji, takie lawirowanie pomiędzy samochodami itp. cieszyłem się że jestem szybciej niż np. autobusem, a teraz, co nie wyjadę w jakieś zatłoczone miejsce mam wrażenie że coś mnie rozjedzie, może to podświadoma trauma po tym wiosennym wypadku, ale tak czy siak teraz o wiele częściej niż kiedyś zwalniam i wolę postać dłużej niż pchać się na siłę, zwłaszcza że urazu dla roweru bym nieprzebolał :P
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!