Info

avatar Cześć to ja rorschaach, z Krakowa. Mam przejechane 69752.70 km. Jeżdżę ze średnią prędkością 29.68 km/h
czy to ważne? Raczej nie, najważniejsze że jeżdżę zawsze! Więcej o mnie. button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy rorschaach.bikestats.pl
Dane wyjazdu:
Dystans:232.68 km
Maks. pr.:56.70 km/h
Temperatura:14.0
HR max:180 ( 90%)
HR avg:143 ( 72%)
Kalorie: 5496 kcal
Podjazdy:3326 m

5500 spalonych kalorii, o matko jak ja to nadrobię :P

Czwartek, 13 marca 2014 · dodano: 13.03.2014 | Komentarze 3

No to zaczynamy:
Najeździłem się dziś, nie spodziewałem się że się uda taki piękny wynik, a jeszcze tydzień temu płakałem nad sobą że nie mogę jeździć. Tak więc dziś wyjazd zajął mi niemal 9 godzin, ale o dziwo czuję się bardzo świeżo i wręcz mało zmęczony, może jestem tak zmęczony że nie czuję tego? :P Dobra dzień zacząłem od piętnastokilometrowej sesji na trenażerze dla rozgrzania bo wiedziałem że dziś trochę więcej będzie trzeba kręcić. No więc tak najpierw przez Rybitwy do Wieliczki, raz złapałem się na tira ale jego złapało czerwone światło i gwałtownie hamował, normalnie nie było by problemu ale pech chciał że akurat w tym miejscu było mokro i wpadłem w poślizg, na szczęście sąsiedni pas był wolny i mogłem odbić, bo inaczej mogło by być kolorowo. W Wieliczce obrałem kurs jedną z moich ulubionych tras na Dobczyce, no co tu mówić, zawsze ładnie, zawsze się jedzie dobrze, po prostu lubię tą drogę i cóż poradzę :P Po dotarciu do Dobczyc zajechałem do centrum i tam w zaprzyjaźnionym sklepie zakupiłem mały prowiant na dalszą drogę, drogę która prowadziła przez Gdów, Targowisko aż do Niepołomic. W sumie to jest dobra droga, ale nie bardzo ją lubię bo tam bardzo dużo tirów zawsze jeździ i człowiek zmęczony jest tymi podmuchami ich. Po dotarciu do Puszczy Niepołomickiej zrobiłem sobie mały popas i przekąskę, jakoś te pierwsze kilkadziesiąt kilometrów dość mocno mnie zmęczyło. 

Chwila bez tirów, no to fotka na pamiątkę :P 
.
.

Tu mały popas w Puszczy Niepołomickiej, ja się posiliłem, on se przynajmniej popatrzył :D
.
.
No i tu zaczęło się prawdziwe piękno dzisiejszego dnia, nie wiem jakim cudem nie trafiłem na tą drogę wcześniej, tuż za puszczą skręciłem w prawo i jechałem przepiękną, dobrej jakości drogą prowadzącą kilka kilometrów przez serce Puszczy Niepołomickiej i tak aż do Zabierzowa Bocheńskiego, przy okazji ominąłem ten odcinek z Niepołomic dość mało sympatyczny. Czego by chcieć więcej, piękna trasa, dobry asfalt, słońce, ptaszki, mnóstwo motyli, kurde poczułem się naprawdę szczęśliwy, dla takich odczuć warto kręcić tyle.

Sam początek trasy zapowiadał się dobrze, a dosłownie im dalej w las tym lepiej! 
.
.

Tylko żubrów, tylko żubrów, tylko żubrów brak! 
.
.

Jak dla mnie ta trasa mogła by się nie kończyć! 
.
.

W końcu trafiłem na rozstaje, szkoda że nie mogłem jechać dalej w puszczę bo droga szutrowa, ale i tak bardzo dobre odczucia z chwil wcześniejszych.
.
.

Zalew w Zabierzowie Bocheńskim, całkiem ładnie utrzymane miejsce.
.
.
W pewnym momencie musiałem odbić w boczną drogę, bo główną całym pasem szła procesja żałobna i nie chciało mi się ich wymijać, a że gps pokazywał że inna opcja istnieje to z niej skorzystałem. 
.
.
Dalsza droga to, to w sumie tylko droga, ładnie, wiatr korzystny, więc skupiałem się na wymijaniu dziur i kręceniu jak najmocniej nadrabiając czas który wcześniej trochę roztrwoniłem. No więc przez resztki puszczy, Ispinę skierowałem się na Szczurową, niestety nic z tym odcinkiem dobrego się nie podziało i połowa drogi to niezłe wertepy, a za to druga część to już całkiem przyzwoite warunki. Z racji że miałem korzystne warunki dość mocno pocisnąłem, a i ruch tam znikomy. Po dotarciu do ronda przed Szczurową, odbiłem w kierunku Koszyc, tu już jechało się zdecydowanie gorzej, w sumie im bliżej Wisły byłem tym mocniej wiało, zdecydowałem że po jej przekroczeniu kiedy dotrę do Koszyc zrobię sobie małą przerwę, a no i nie wiem co się w tamtym regionie dzieje, ale dosłownie dziesiątki geodezyjnych land roverów jeździło tam i z powrotem, a nad drogą od Wisły do Koszyc i od Koszyc do Kazimierzy porozwieszane jakieś kable, chyba mierzą wstrząsy sejsmiczne :P

Teraz pokażę wam drogę, drogę przez puszczę w Ispinie.
.
.

Kolejna droga, tu odcinek do Szczurowej, było by fajnie gdyby nie zasyfienie ziemią z pól.
.
.

A tu droga do Koszyc w miejscowości Górka :) jedyne wzniesienie w tej okolicy to most nad Wisłą :D 
.
.

A tu sama Wisła, jakaś taka mała.
.
.

Popas w Koszycach :) Tu obaj się chwilę poopalaliśmy. 
.
.
Z Koszyc udałem się w kierunku Kazimierzy, no nie jest to jakieś wyjątkowe miejsce ale chciałem zaliczyć ten odcinek, no i przy okazji naoglądałem się geodetów w ferworze walki z pomiarami :P Do Kazimierzy bez większych emocji dotarłem dość spokojnym tempem, a później droga do Proszo, kurde naprawdę fajnie ją zrobili, a i ruch tu raczej mały jak na to że łączy nie takie małe miasta. Za to jechało mi się dobrze, no i na prawdę pięknie dziś tam było, z racji że to zagłębie rolnicze plony zaczęły wreszcie kiełkować i zrobiło się tak soczyście zielono. Do Proszowic chciałem dotrzeć ok 16 bo wtedy chciałem się spotkać z Kaśką ale że miałem duży zapas czasu postanowiłem jeszcze zaliczyć pętlę przez okolice stawów w Mysławczycach. Później już pojechałem do Proszo i usiałem sobie na ławeczce czekając na Kaśkę, okazało się że ona złapała opóźnienie i musiałem czekać 45 minut, co było mi mało w smak, bo przede mną było jeszcze trochę km a w końcu nie jest to pełnia wiosny i dzień nadal krótki. Za to jakaś starsza pani się do mnie dosiadła i opowiedziała mi historię Proszowic od zarania dziejów, kto z kim i dlaczego :P No i jak już się zobaczyliśmy to powiedziałem cześć i musiałem już jechać dalej :P

Wiatraki za Koszycami, jak zwykle nieczynne :P
.
.

W końcu opuściłem Małopolskę, ale na szczęście nie na długo :P
.
.

Garść widoczków w Świętokrzyskiem.
.
.

Garść widoczków w Świętokrzyskiem.
.
.

Garść widoczków w Świętokrzyskiem.
.
.

Po opuszczeniu Proszowic skierowałem się w kierunku Słomnik i dalej do Iwanowic, musiałem włączyć wysokie tępo bo słońce niebezpiecznie zbliżało się ku zachodowi, za to nogi kręciły genialnie! Czułem moc! No cóż tu pisać, do Iwanowic dotarłem jeszcze w miarę w jasności, a później już zrobiło się ciemno, nie spodziewałem się że tyle mi zejdzie dziś czasu na rowerze, heh... aha jeszcze po drodze przerwa na uzupełnienie płynów, bo tak mnie suszyło że nie było już szans dojechać tych ostatnich 30 km bez zaczerpnięcia płynów. No i to chyba tyle, powrót przez Zerwaną, Masłomiącą, Książniczki i już Kraków, kurde, od ok 170 km nogi pozwalały mi na więcej niż zwykle, takiej mocy nie czułem już dawno, może ten przestój ostatni właśnie tam się zmagazynował? Po dotarciu do domu kot omal się nie zapłakał z żałości że był tak długo sam, ale pełna micha szybko mu to zrekompensowała, ja też szybki prysznic i próba uzupełnieni tych straconych kalorii. 

Dzień chyli się już ku końcowi, a ja nadal jadę, co najważniejsze nadal chcę jechać, a nie dlatego że muszę! :)
.
.

Powrót już po zmierzchu, ale zaskakująco ciepło, wydawało mi się że temperatura po zmroku szybciej powinna spaść, widać że słońce na tyle mocno operowało że ziemia wreszcie zdołała się nagrzać, tak jak ja! 
.
.
Cóż to był za dzień?! Genialny! Nie wiem komu dziękować że tak wszystko pięknie dziś wyglądało, trasa, pogoda, prace roweru i ciała, kurde ja jeszcze tydzień temu myślałem że może mnie jakaś rehabilitacja czekać z tą ręką. Nie wiem ilu rzeczy zapomniałem tu przytoczyć, ale na pewno było to coś dobrego, dziś po prostu był dobry dzień, mam nadzieje że nie tylko mi się tak udało! No teraz trzeba trochę skupić się na rowerze i go wyczyścić i nasmarować, to dzięki niemu wszystko tak dobrze się udało, zasłużył na trochę luksusu :)
.
.

.
.
  • T. odczuw.14 °C
  • Wiatr 6 km/h 
  • Porywy 11 km/h
  • Chmury 10-20% nieba
  • Opady 0 mm / 12 h
  • Ciśnienie 1028 hPa
  • Wilgotność 30 %
  • Termika chłodno i sucho
  • Biomet korzystny
Kategoria ( ), <200, Wycieczki



Komentarze
rorschaach
| 19:22 piątek, 14 marca 2014 | linkuj Nie do końca zrozumiałem o co chodzi o co chodzi z komorą, ale ok, przyznam że drób to dobra opcja :P
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!