Info

avatar Cześć to ja rorschaach, z Krakowa. Mam przejechane 69752.70 km. Jeżdżę ze średnią prędkością 29.68 km/h
czy to ważne? Raczej nie, najważniejsze że jeżdżę zawsze! Więcej o mnie. button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy rorschaach.bikestats.pl
Dane wyjazdu:
Dystans:201.82 km
Maks. pr.:57.30 km/h
Temperatura:17.0
HR max:185 ( 93%)
HR avg:152 ( 76%)
Kalorie: 4200 kcal
Podjazdy:3046 m

Wietrzne pożegnanie zimy.

Czwartek, 20 marca 2014 · dodano: 20.03.2014 | Komentarze 2

Podobno dziś koniec zimy? Postanowiłem to uczcić na swój sposób, szkoda tylko że te wiatry w tym mi nie pomagały...

Wszystko rozpocząłem od rozgrzewki na trenażerze, a później musiałem zabawić się w firmę kateringową i zawieść mojej dziewczynie jedzenie do pracy którego zapomniała :P Po tym mogłem rozpocząć właściwą część dzisiejszej aktywności. Najpierw przez centrum, most Kotlarski na Rybitwy i boczną drogą do Wieliczki, już tam musiałem się rozbierać, bo temperatura mnie zaskoczyła jak na tak wczesną porę. W Wieliczce obrałem kurs na Dobczyce i Kasinę, po moim dzisiejszym celem była Kasina i później Rabka. Jak się okazało moje plany trochę wzięły w łeb, jadąc na południe wiatr nie był może jakiś strasznie męczący, ale w momentach kiedy dosłownie zwiewało mnie na środek jezdni zdecydowałem że chyba nie dam rady w takich warunkach toczyć się tyle do góry, no i chyba mi się po prostu nie chcę, zdecydowałem że przyznaj mniej częściowo powtórzę zeszłotygodniową trasę, bo wydawało mi się że wiatr będzie korzystny ku temu. 

Droga ku Dobczycą, wszystko było by fajnie, gdyby tylko wiatr nie zwiewał mnie na środek jezdni...
.
.
Po dotarciu do Dobczyc i zdecydowaniu o dalszej trasie mile się zaskoczyłem, zazwyczaj nielubiany przeze mnie odcinek do Targowiska przez Gdów, tym razem okazał się samą przyjemnością, mając mocny wiatr w plecy, średnia na tym odcinku wynosiła przeszło 40 km/h co mnie bardzo ucieszyło, bo w głowie miałem obraz właśnie takiej dalszej trasy. Niestety po odbiciu trochę bardziej na północ wiatr był już boczny i skutecznie uniemożliwiał mi szybką jazdę, bo znów zaczęło mnie znosić na bok :/ a jeszcze mniej więcej w Książnicach byłem świadkiem pożaru domu, kurde bardzo nie miłe uczucie, ale z racji że było tam już i tak duże zbiegowisko darowałem sobie i ruszyłem dalej ku puszczy. Po przejechaniu do Niepołomic zdecydowałem wstąpić do centrum i odpocząć w  okolicy zamku. Po kilkunastominutowej przerwie ruszyłem dalej, drogą królewską ciągnącą się przez puszczę, od tygodnia to jedno z moich ulubionych miejsc, a w dodatku trafiam tam kiedy taka piękne pogoda. Pozwoliłem sobie tu na trochę luksusu i pedałowanie z minimalnym wkładem własnym tak żeby móc się trochę po napawać tak zacnymi okolicznościami. 

Ulica Królewska w Niepołomicach, chyba nie trzeba tłumaczyć nazwy.
.
.


Królewski dąb :P
.
.


Teraz jasne dlaczego taki lichy?
.
.


Biedne liski... ale w sumie taki wściekłym lisem to bym nie pogardził, one nawet jak nie do końca sprawne to są najlepsze na świecie! :)
.
.
Po przejechaniu przez puszczę, dalej udałem się w kierunku Ispiny, przez Zabierzów Bocheński, Chobok i pozostałości puszczy, tu też wiatr mi sprzyjał i mogłem nacieszyć się słońcem jak inni mieszkańcy tych okolic. Później przekroczyłem Wisłę właśnie mostem w Ispinie i wylądowałem w Nowym Brzesku, w zamyśle chciałem się udać do Koszyc, ale czując że wiatr wieje już teraz zdecydowanie nie korzystnie postanowiłem udać się już do Proszowic, drogą którą też bardzo lubię, dobry asfalt, małe natężenie ruchu i ładne widoki, ale dziś to wszystko bledło w starciu z wiatrem, na tym odcinku w pewnych momentach ledwo kręciłem ponad 22 km/h nie wiem czy to tylko przez podmuchy, czy też przez moje duże osłabienie, ale jechało mi się fatalnie, na szczęście dziś byłem dobrze przygotowany jeśli chodzi o zapasy energetyczne, na tym odcinku trochę się posiliłem i już po dotarciu do Proszo, a długo mi na tym zeszło, trochę energii odzyskałem i czułem że mogę dać z siebie trochę więcej. 

Jak widać wszyscy spragnieni słońca po tej zimowej zimie.
.
.

Wisła z mostu w Ispnie tuż przed wjazdem do Nowego Brzeska. Dziś woda dość wartko pomykała, hym może to przez wiatr! 
.
.


Droga z Nowego Brzeska do Proszowic - polecam! 
.
.


Droga z Nowego Brzeska do Proszowic - jeszcze kilka dni i wszystko się pewni zazieleni, chodź i tak według mnie jest super!
.
.


Droga z Nowego Brzeska do Proszowic - Nawet brązy ziemi jakoś pogodnie dziś wyglądały. 
.
.


Droga z Nowego Brzeska do Proszowic - Ale też są fragmenty z soczystą, świeżą zielenią. 
.
.
Od Proszowic wiedziałem już że nie ma co liczyć na lepsze warunki, ale jakoś tak raz że po posiłku energetycznym poczułem się lepiej, a dwa że wiedziałem że zostało ok 50 km znajomej trasy jakoś tak lżej się jechało, tak więc cały czas walcząc z wiatrem najpierw do Słomnik później do Iwanowic, tam zdecydowałem się włożyć tyle energii ile tylko mam w szybkie dotarcie do KRK bo chciałem zobaczyć się jeszcze z moją lubą która kończyła pracę za niedługo, podzieliłem sobie w głowie pozostałą trasę na odcinki i z założenia miałem na każdy 5 minut, na szczęście kierunek jazdy też się zmienił i nie musiałem jechać ciągle pod wiatr, tak więc w sumie w bardzo dobrym czasie dotarłem do Krakowa, niemal idealnie z momentem kiedy ona wychodziła z biura. Dzisiejsza wycieczka, mało ambitna jeśli chodzi o pomysłowość, ale kurde dużo mnie kosztowała, już teraz mocno czuję łydki, a co będzie potem?! :/ Myślę że jak nie połowę czasu to 2/5 dziś spędziłem stojąc próbując przełamać się przez silne podmuchy wiatru, a podjazdy to już 100% na stojąco wszystkie zaliczyłem, tak czy siak jestem bardzo zadowolony, nie pamiętam kiedy tak musiałem się wysilać, a wynik całkiem dobry. Jedyny duży mankament to ból głowy pewnie od tego ciągłego szumu, ale cóż to minie. A no i widać że zaczyna się ciepły sezon bo i owadów sporo już się pojawiło, raz dostałem bąkiem w twarz :P a dokładniej to w policzek, połknąłem jakąś małą muszkę, no i dużo motyli! No to chyba tyle... akurat odpocząłem sobie robiąc ten wpis i znów muszę jechać, no ale już kilka dni temu obiecałem babci że ją wieczorem odwiedzę, tak więc nie ma że boli, jechać trzeba, kto wie, może jeszcze dołożę trochę km ponad te do babci tak żeby dobić do 200 dziś, ale nie obiecuję, tak że no, wiosna zaczyna się za 25 minut, ja jestem na nią gotowy, a wy? :)
.
.

.
.
zachmurzenie małe
  • T. odczuw.16 °C
  • Wiatr 23 km/h 
  • Porywy 45 km/h
  • Chmury 20-30% nieba
  • Opady 0 mm / 12 h
  • Ciśnienie 1023 hPa
  • Wilgotność 46 %
  • Termika ciepło i sucho
  • Biomet korzystny

No i się udało. Tak jak wspominałem udałem się do babci, ale już na treku, po drodze zahaczyłem o sklep żeby nie iść z pustymi rękami, no i w końcu dotarłem do niej, posiedziałem, popolitykowaliśmy itp, miło jak to u babci, w drodze powrotnej spostrzegłem się że mój patent na dziurkę przy wentylu nie bardzo się sprawdza bo przednie koło miękkie, ale kiedy dojechałem pod dom i szybko przeliczyłem sobie że brakuje mi raptem 8 km do 200 dziś, postanowiłem zrobić małą pętlę przez rondo mogilskie, bulwary wiślane i powrót koło nowej hali. Kółko ostatkiem powietrza jakoś wytrzymało, ale grzechem było by nie skorzystać z okazji kiedy wieczór tak nieprzyzwoicie przyjemny! Teraz czas na czyszczenie i serwisowanie roweru, dziś zasłużył :P 
Kategoria ( ), Wycieczki, <200



Komentarze
rorschaach
| 19:44 czwartek, 20 marca 2014 | linkuj W takim razie Ty robisz wpisy poniedziałek, środa, piątek. Ja wtorek, czwartek, sobota, niedziele ustanawiam dniem wolnym tj. każdy kręci na własną rękę ile wlezie :P
mandraghora
| 19:21 czwartek, 20 marca 2014 | linkuj Rany, Ty mi czytasz w myślach! I zdjęcia robisz te same! Tak nie wolno!!!! ;-)
Wychodzi na to że jeździsz tam gdzie ja tylko jakoś spotkać się nie możemy... ;-)
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!