Info

avatar Cześć to ja rorschaach, z Krakowa. Mam przejechane 69752.70 km. Jeżdżę ze średnią prędkością 29.68 km/h
czy to ważne? Raczej nie, najważniejsze że jeżdżę zawsze! Więcej o mnie. button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy rorschaach.bikestats.pl
Dane wyjazdu:
Dystans:212.23 km
Maks. pr.:61.10 km/h
Temperatura:28.0
HR max:196 ( 98%)
HR avg:131 ( 66%)
Kalorie: 3754 kcal
Podjazdy:1256 m

Eurotrip part 3: Gyor - Lendava

Wtorek, 20 maja 2014 · dodano: 20.05.2014 | Komentarze 1

Dzień trzeci podróży do Włoch. Dokładny opis i zdjęcia po powrocie!

Dziś dzień trwał niemiłosiernie długo, bo do przejechania miałem niemal całe Węgry... a na tej płaskiej niczym stół przestrzeni wiatr w pysk to dramat, on nawet wiał od spodu! :/ Dopiero zbliżając się do Słowenii krajobraz trochę się zmienił na trochę pagórkowaty i ciekawszy dla oka. Ogólnie mam dość Węgier, bardzo nie dla mnie na rower to kraj, monotonia zabija, ale może jutrzejsza Słowenia to zrekompensuje? :) a no i trzeba było nadkładać drogi bo nauczony już że po drogach bardziej ruchliwych rower nie może się poruszać, tak więc mapka trochę się nie zgadza w ostatnich 50 km, ale ogólny zarys jest, po powrocie do Polski naprawię to. W sumie z perspektywy czasu nie mam wiele do dodania. Albo nie chcę pamiętać o Węgrzech... najnudniejszy ze wszystkich krajów jakie dane mi było minąć, ale do celu znów o wiele bliżej!

No to zdjęcia!

Węgry - trochę tu nudno...
.
.

Płasko.
.
.

I bardzo po prostej!
.
.

Za to dobre asfalty!
.
.

Ale to nie rekompensuje nudy, tych płaszczyzn :/ 
.
.

Byłem przekonany że na Węgrzech uprawia się więcej rzeczy, a tak na prawdę widziałem niemal tylko same zboża, przynajmniej to ładne jak kwitnie.
.
.

Podobno tak wyglądałem na drodze :)
.
.

W końcu zjechałem z głównej drogi i obrałem kurs na jakieś górki na południu kraju, wreszcie coś zaczęło się dziać, chodź drogi się posypały.
.
.

Węgry - dla mnie to patelnia, płasko i słońce smaży, no i te wiatry :/ 
.
.

W pewnych miejscach kilometrami nie spotkałem niczego ludzkiego oprócz drogi i czasem jakichś torów.
.
.

Węgry to też kraj kosmitów, no chyba że to faktycznie są wieże ciśnień... chyba to jednak nie kosmici, bo co oni niby by chcieli robić w tym nudnym kraju!?
.
.

Mogli by orać pola.
.
.


Uprawiać jakieś dziwne roślinki.
.
.

Albo jeździć po prostych nudnych odcinkach...
.
.
Co to był za nudny dzień. Mówię Węgrom nie! Dojeżdżając do granicy trafiłem na jakąś zrypaną drogą którą jechały konwoje tirów, nie wiem jak to możliwe, ale na dystansie może 4 km minęło mnie ich ze 200! Straszna sprawa! Musiałem uciekać i szukać innej trasy co okazało się słabe, bo droga była kijowa i pod wiatr, ale cel osiągnąłem całe Węgry są za mną! Nic więcej w temacie! A no i znów użarł mnie ten dziwny robal i też w okolice żeber, znów jak na Majorce bolało niemożliwi, spuchło bardzo, a tętno wzrosło niemożliwie wysoko, wprawdzie nie przekroczyło 200 jak za pierwszym razem, ale kurde, nadal po 10 dniach mam dość duże ślady tego zdarzenia! 



temperatura: wyjazd-16 najcieplejszy moment -32.3 dotarcie do Słowenii- 26

jak by ktoś chciał mapka!

Kategoria Eurotrip



Komentarze
vuki
| 18:36 wtorek, 20 maja 2014 | linkuj z plecakiem jedziesz? podziwiam!
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!