Info

avatar Cześć to ja rorschaach, z Krakowa. Mam przejechane 69752.70 km. Jeżdżę ze średnią prędkością 29.68 km/h
czy to ważne? Raczej nie, najważniejsze że jeżdżę zawsze! Więcej o mnie. button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy rorschaach.bikestats.pl
Dane wyjazdu:
Dystans:149.30 km
Maks. pr.:64.20 km/h
Temperatura:4.0
HR max:185 ( 93%)
HR avg:145 ( 73%)
Kalorie: 2776 kcal
Podjazdy:1638 m

Na stok!

Sobota, 27 lutego 2016 · dodano: 27.02.2016 | Komentarze 3

Co tu się rozpisywać, bardzo mnie zmęczył dzisiejszy dzień, ale dobrze, bo przynajmniej się wykręciłem :) jednak potencjał w nawigacji rowerowej jest duży, można eksplorować bliższe okolice o których istnieniu nie wiedziałem. Więc tak najpierw Dobczyce, a tam zwiedziłem zamek chyba niedawno odrestaurowany, później runda wzdłuż zbiornika, bardzo fajna i ciekawa trasa, góra dół, zakręty i spokojnie. Później Myślenice i zaczynamy zabawę w podjazd pod Chełm a więc okoliczną górę gdzie znajduje się wyciąg narciarski, w dodatku czynny! dużo ludzi, ale ja się nie zatrzymywałem tylko pojechałem zdobyć szczyt, a tam... śniegu naprawdę dużo, zaskoczenie bardzo duże, zwłaszcza że nastawiłem się na suchość więc łyse opony. Po dotarciu na szczyt garmin rzekł, jedź dalej prosto po drodze gruntowej... nie dość że błoto po kolana to jeszcze lód, chciałem spróbować, ale kiedy przedarłem się przez zwalone drzewo zobaczyłem że śniegu jest po kostki, uznałem że niema szans, zwłaszcza że musiał bym brnąć kilasetmetrów tak, trudno, muszę na przyszłość przykładać większą uwagę do wyznaczania trasy. Posiłkując się nawigacją wybrałem inną drogę która jak się okazała też była gruntowa ale zdecydowanie lepszej jakości i nie tak dużo śniegu. Pojechałem więc, zaliczyłem błoto, lód, śnieg, płyty betonowe na których hamowanie wyglądało jak parodia ale było to i tak lepsze od prowadzenia roweru przez śnieg, buty mi przemokły :/ później już udało się trafić na wyznaczoną trasę prowadzącą normalną drogą do Wiśniowej, później kurs na Dobczyce, po drodze umyłem rower w rzece, bo był niemiłosiernie brudny. Dalsza droga to już po płaskim aczkolwiek pod wiatr najpierw do Gdowa, a dalej do Targowiska, jechało mi się fatalnie, myślałem że będę się musiał poddać, na szczęście dotrwałem do końca tego kursu i zmieniłem kierunek na północ już do Krakowa i jakoś poszło. Tak czy siak, ujechałem się bardzo, podjazdy mega, nawet ok 20 procent nawigacja pokazywała momentami, no i jeszcze wyszło nieźle przewyższeń jak na to że byłem tak blisko Krakowa. Nowa jakość życia. :D


Zamek w Dobczycach.


Zbiornik Dobczyce.


Baszta zamku w Dobczycach.


Zdobyta w SPDach! 


Dobczyce.


Początkowe metry podjazdu pod Chełm nie zapowiadały takich atrakcji.


Stok! ludzie jeżdżą na nartach a ja na rowerze.


Im dalej w las tym więcej śniegu.


I stromo!



Tyle śniegu już dawno nie widziałem.




Szczytujemy!


Niestety wyznaczona przez GPS trasa wyglądała tak... przedarłem się przez to drzewo z rowerem, ale dalej było jeszcze gorzej...


Trasa alternatywna, też gruntowa, ale dało się jechać, przynajmniej większość czasu, ja obrałem kurs na prawo.


Zaliczyłem każdy rodzaj nawierzchni: asfalt, bruk, szuter, błoto, lód, śnieg, kamienie i betonowe płyty.


Kategoria Wycieczki



Komentarze
rorschaach
| 16:37 sobota, 27 lutego 2016 | linkuj A slicki są nienajlepsze na takie warunki jednak :D
rorschaach
| 16:37 sobota, 27 lutego 2016 | linkuj Ta mnie mocno sprała! bo to góra na której jest stok, wszystko fajnie, pięknie sobie wyznaczyłem trasę, a garmin na szczycie mówi wesoło, jedź dalej drogą gruntową która była jednym wielkim błotem i lodem, mimo to jechałem i szedłem dalej aż do momentu kiedy pojawiły się zwalone drzewa i śnieg po kostki... wtedy musiałem kombinować i wyznaczyć inny kurs nie mniej atrakcyjny... :/
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!