Info

avatar Cześć to ja rorschaach, z Krakowa. Mam przejechane 69752.70 km. Jeżdżę ze średnią prędkością 29.68 km/h
czy to ważne? Raczej nie, najważniejsze że jeżdżę zawsze! Więcej o mnie. button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy rorschaach.bikestats.pl
Dane wyjazdu:
Dystans:221.48 km
Maks. pr.:85.00 km/h
Temperatura:19.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: kcal
Podjazdy: m

Dwusetka IV

Piątek, 13 lipca 2012 · dodano: 13.07.2012 | Komentarze 2


Podjazd w okolicach Młynnego.
Naprawdę mocno mnie wymęczył, ale za to jaki widok!

No to się najeździłem! :) Dziś górski etap :P

Wolny dzień, ale mimo to obudziłem się jak do pracy, więc zebrałem się do kupy i ruszyłem.

Wprawdzie temperatura mnie zaskoczyła, ale rękawki idealnie się dziś sprawdziły. Tak więc najpierw przez cały Kraków udałem się do Wieliczki, a stamtąd moją ulubioną trasą do Dobczyc. Trasa mignęła mi sam nie wiem kiedy. Bez wahania, bez zatrzymywania ruszyłem stamtąd piękną trasą do Kasiny Wielkiej. mały ruch, super nawierzchnia, dość mocno wijąca się do góry. Jeszcze do tego miałem wspaniałe warunki pogodowe. Wypogodziło się, słońce wyszło, leciutki wiatr, nic tylko jechać! :) Tą trasę też pokonałem spokojnie i w miarę szybko, zwłaszcza że do Kasiny czekał mnie piękny zjazd, a potem lekko pod górę i znów zjazd, tym razem do Mszany Dolnej.
Dotarłem do centrum Mszany, w sumie potem zacząłem się zastanawiać po co ja zjeżdżałem do miasta skoro będę musiał znów drałować do góry, no ale jakoś tak dobrze mi się jechało że nie mam za złe temu :)
No i tak nie zabawiając zbytnio tam, zacząłem podjazd znów pod Gruszowiec. Tu też całkiem dobrze mi się pokonywało ten podjazd, niby jedna z główniejszych tras a ruch tak naprawdę znikomy. Tak spokojnie, nie forsując tempa dotarłem na szczyt, a stamtąd już tylko w dół!!! :D

No i zaczęło się, zjazd niemal do Tymbarku. Dla tych emocji warto się natrudzić pchając pod górę. Udało mi się osiągnąć 84,6 km/h myślę że jak bym popracował nad sylwetką dał bym radę coś podciągnąć :) może następnym razem?

No i tak dojechałem sobie spokojnie do Limanowej, tam też nie zabawiłem zbyt długo, bo zaczęło kropić i tak dalej przez niemal kolejne 3 godziny non stop... no ale skierowałem się w kierunku Łososiny Górnej i pokonywałem kolejne kilometry. Jechałem tą trasą do Żegociny , a tam skręciłem w kierunku Bytomska. No przyznam że tych kilka podjazdów tam było naprawdę ciężkich jak na moje możliwości i trochę się zmęczyłem :P a tak serio, to już myślałem o odpuszczeniu na jakiś czas i popasie, ale deszcz to naprawdę motywująca rzecz! Zebrałem się w sobie i pokonałem podjazdy i przez Rajbrot dotarłem do Lipnicy Murowanej, tą okolice też dobrze znam więc od razu skręciłem w kierunku domu i tak przez Muchówkę dotarłem do Gdowa, tu padało już naprawdę mocno i nie mogłem zbytnio się rozpędzić na zjazdach.

Po dotarciu do Dobczyc został mi już niemal ostatni odcinek, bardzo nielubiany przeze mnie dystans kilkunastu kilometrów z Gdowa do Wieliczki. Jakaś bez sensu ta trasa, cały czas podjazdy i zjazdy długości kilkuset metrów niemal w linii prostej... A do tego pędzące ciężarówki, jeszcze do tego kark strasznie zaczął mnie boleć, widać nie przyzwyczajenie do takiej sylwetki jak przy podjazdach niemal przez 7 godzin dało się we znaki. Ale tu też zacisnąłem mocno zęby i pokonałem tą wątpliwą przyjemność docierając do Wieliczki. A stamtąd już nie przejmując się niczym dotarłem do domu.

Okrutnie wymęczony, wysuszony, zmoknięty, ale uszczęśliwiony. Kto by pomyślał w zeszłym roku że trasa którą bym na pewno podzielił na etapy z noclegiem teraz pokonam 'od kopa' i wcale nie będę 'umirał' :P już powoli zbliżam się do kolejnej magicznej granicy 250 km podczas jednego wyjazdu, ale na pewno dziś to było maksimum, zwłaszcza przez ten kark no i jednak dziś chyba połowa trasy to podjazdy...

Ale za to po dotarciu do domu postanowiłem podejść profesjonalnie do tematu. Czułem że nogi zaczynają puchnąć ze zmęczenia, więc wyciągnąłem trenażer dla roztrenowania kończyn. :)

A no i paten z przymocowaniem telefonu do kierownicy i korzystanie z GPS to naprawdę spoko sprawa. W kilku momentach okazało się to nieocenione, a i ewentualne telefony i smsy też nie są tak dokuczliwe jak by trzeba było wyciągać telefon z kieszeni co jakiś czas.

Kategoria <200, ( )



Komentarze
rorschaach
| 05:28 sobota, 14 lipca 2012 | linkuj Coś link nie hula, ale już sprawdziłem o co Ci chodzi!

Tak! Taka trasa to marzenie, znam ją z samochodu, ale nie sądzę żebym był w stanie się na nią już teraz poważyć, chociaż wczoraj też myślałem że nie podołam :)

No ale oczywiście Bukowina to klasa sama w sobie, pewnie nie bez przyczyny jutrzejszy etap TDP będzie miał właśnie tam start i metę.

Jeśli kiedyś przyjdzie mi zmierzyć się z tą trasą chętnie skorzystam z twych porad.


Pozdrawiam.
forti
| 20:19 piątek, 13 lipca 2012 | linkuj Przejedź się taka trasą: [url=http://forti.bikestats.pl/744047,Wielka-Petla-Krakow-Zakopane-Krakow.html]300KM[url] - jak trafisz na pogodę widoki są zabójcze!
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!