Info
czy to ważne? Raczej nie, najważniejsze że jeżdżę zawsze! Więcej o mnie.




Moje rowery
Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2016, Sierpień8 - 1
- 2016, Lipiec34 - 0
- 2016, Czerwiec28 - 0
- 2016, Maj29 - 2
- 2016, Kwiecień30 - 0
- 2016, Marzec34 - 7
- 2016, Luty36 - 14
- 2016, Styczeń29 - 2
- 2014, Sierpień2 - 0
- 2014, Lipiec20 - 4
- 2014, Czerwiec24 - 6
- 2014, Maj32 - 18
- 2014, Kwiecień24 - 3
- 2014, Marzec29 - 27
- 2014, Luty29 - 33
- 2014, Styczeń37 - 46
- 2013, Grudzień41 - 60
- 2013, Listopad49 - 8
- 2013, Październik40 - 0
- 2013, Wrzesień7 - 0
- 2013, Sierpień10 - 1
- 2013, Lipiec15 - 0
- 2013, Czerwiec11 - 0
- 2013, Maj7 - 0
- 2013, Kwiecień34 - 4
- 2013, Marzec33 - 0
- 2013, Luty31 - 0
- 2013, Styczeń35 - 0
- 2012, Grudzień14 - 0
- 2012, Listopad43 - 4
- 2012, Październik29 - 0
- 2012, Wrzesień26 - 3
- 2012, Sierpień41 - 38
- 2012, Lipiec47 - 5
- 2012, Czerwiec39 - 8
- 2012, Maj43 - 3
- 2012, Kwiecień40 - 1
- 2012, Marzec39 - 27
- 2012, Luty26 - 8
- 2012, Styczeń12 - 0
Dwusetka VI
Poniedziałek, 23 lipca 2012 · dodano: 23.07.2012 | Komentarze 3
Po wczorajszym dniu trochę obawiałem się o zmęczenie, ale jednak co górskie powietrze to... górskie powietrze! :P spałem wspaniale, zregenerowałem siły i rano byłem gotów już do drogi. Pomogłem tylko Andrzejowi załadować piłę tarczową na przyczepę i dalej przed siebie.
Aż żal wyjeżdżać kiedy taka pogoda i tak wspaniałe widoki w około.
Tuż obok domu znajdują się stawy zarybieniowe, tym razem skąpane w słońcu.
Najpierw udałem się przez Mszanę w kierunku Lubomierza, tą trasę też znam z zimowych eskapad na narty. Dość fajny podjazd, ale już dalej mi się nie chciało jechać więc zawróciłem i niemal cały czas w dół do Mszany. Naprawdę z żalem rozstaje się z tak wspaniałymi dla roweru terenami.
To naprawdę piękne tereny, gdzie nie spojrzeć widoki dające tyle energii żeby do nich dotrzeć. :)
W centrum odbiłem w kierunku Kasiny Wielkiej i rozpocząłem mozolną wspinaczkę pod górę, nie było by tak źle gdyby nie te wszystkie samochody obok. Ale kiedy skręciłem z głównej drogi właśnie do Kasiny było o niebo lepiej, najpierw kilka podjazdów, ale potem niemal cały czas do Dobczyc w dół. Chyba z 15 km można było odpocząć i prawie nie pedałując średnia wynosiła 45 km/h a na zjeździe do Wiśniowej osiągnąłem 77 km/h, szkoda tylko że samochody mnie blokowały.
Widok chyba jeszcze w Kasinie Wielkiej, tuż przed zjazdem do Wiśniowej.
Po dotarciu do Dobczyc odbiłem w kierunku Gdowa, który minąłem bez większego zainteresowania i dalej w kierunku Brzeska, odbiłem przy Targowisku i przez Kłaj dotarłem do Niepołomic. Stąd niezbyt lubianą przeze mnie trasą w kierunku Kazimierzy Wielkiej, a dziś chyba znienawidzoną do cna! Nie dość że tiry stanowiły 75% pojazdów to jeszcze na tej pitolonej otwartej przestrzeni wieje zawsze tak że głowę urywa! Jak wcześniej średnia oscylowała około 35 km/h to na tym odcinku spadła do 24!... Dojechałem tak do Nowego Brzeska i skręciłem już docelowo do Proszowic do mojej dziewczyny. Dawniej nie sądziłem że kiedyś ta okolica ze swoją płaskością i polami uprawnymi będzie widokiem upragnionym i dającym tyle radości i wytchnienia, że będę to traktował jak swoje strony w których mogę spokojnie odsapnąć. :)
Okolice Proszowic, płasko, pola, jednostajnie - wyczekiwany widok!
Tu zostałem pysznie nakarmiony i mogłem sobie troszkę odpocząć. Z racji tego że jutro trzeba iść do pracy nie mogłem zostać na noc, czego bardzo żałuję. Wróciłem do Krakowa tak dobrze znaną mi drogą, a w Krakowie dojeździłem tych kilka brakujących mi kilometrów, robiąc małą pętelkę po centru :)
Ogólnie kolejna fajna wycieczka, chyba mniej wymagająca niż wczoraj, ale ten wiatr wymęczył jednak... No ale przecież równowaga w przyrodzie to rzecz oczywista, najpierw trzeba namęczyć się jadąc pod górę żeby później można było po odpoczywać zjeżdżając w dół. No jednak tak jeżdżąc ostatnio w bardziej górzystym terenie muszę przyznać że chyba bardziej podobają mi się te górskie wyzwania. Chyba muszę podziękować losu że mieszkam w Krakowie i spokojnie mogę wybierać w terenie, a nie gdzieś na pomorzu i mam do wyboru, płasko lub jeszcze bardziej płasko, no chyba że depresja :P
No to jeszcze tylko kilka dni i wreszcie zacznie się urlop! A wtedy takie wycieczki będą trwać co dzień, heh nie mogę się doczekać!