Info

avatar Cześć to ja rorschaach, z Krakowa. Mam przejechane 69752.70 km. Jeżdżę ze średnią prędkością 29.68 km/h
czy to ważne? Raczej nie, najważniejsze że jeżdżę zawsze! Więcej o mnie. button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy rorschaach.bikestats.pl
Dane wyjazdu:
Dystans:105.65 km
Maks. pr.:59.00 km/h
Temperatura:27.0
HR max:181 ( 91%)
HR avg:141 ( 71%)
Kalorie: 3189 kcal
Podjazdy:889 m

Jest kombajn, są wakacje!!!

Środa, 1 sierpnia 2012 · dodano: 01.08.2012 | Komentarze 0

Kombajny są wszędzie, trzeba mieć po prostu oczy szeroko otwarte! :)

WAKACJE!!!

heh... dotrwałem :)
mój dzień był spokojny i podporządkowany spędzaniu czasu jak tylko mi się podoba...

Rano pojechałem do Proszowic, jechało mi się bardzo dobrze, jak na to że bez większego rozgrzania ruszyłem, ale już przy końcu poczułem że zaczyna dość mocno mi dokuczać kolano. Zatrzymałem się u mojej dziewczyny (choć nie było takich planów) i postanowiłem ją wyciągnąć żeby zrobiła ze mną spokojną rundkę po okolicy, tempem dość spacerowym, tak żeby nie obciążać jej i kolana.

Po powrocie z przejażdżki z nią, zjedliśmy obiad i trochę odsapnęliśmy oglądając kolarstwo na igrzyskach. Ja później zebrałem się żeby dojeździć swoje.

Po obiedzie zyskałem dodatkowej siły, a kolano, chyba już dobrze rozgrzane prawie wcale nie bolało. Bardzo dobrym tempem jak na to że zaczęło wiać jechałem przed siebie, ale coś mnie podkusiło żeby zjechać z głównego szlaku; no i pojechałem jakimiś bocznymi dróżkami aż w końcu drogą szutrową wijącą się między polami podziwiałem widoki niekończących się pól zboża po których sunęły moje ukochane maszyny rolnicze, KOMBAJNY!!! Były ich dosłownie dziesiątki (doliczyłem się dziś 47!). Tak pokręciłem się, trochę pobłądziłem, aż w końcu trafiłem na dopiero co położony, chyba jeszcze gorący asfalt. Jechało się idealnie, ale trochę klejąco, na szczęście nie pryskało :)

Tak dotarłem jakoś do głównej drogi do Kazimierzy. A stamtąd już z powrotem do Proszowic (nie polecam nikomu, droga w niekończącym się remoncie - choć już i tak trochę lepiej niż ostatnio). A tu kolejne kombajny! Tym razem kilkukrotnie musiałem wymijać taką krowę, ale cóż w końcu je uwielbiam!

Ogólnie super dzień, sił mnóstwo, bo nie muszę pożytkować jej na pracę, jeszcze tylko żeby kolanku się nie denerwowało :P Jak na pierwszy dzień urlopu super. I jeszcze te kombajny - to jedno z moich najwcześniejszych wspomnień wakacyjnych z dzieciństwa.

Kategoria Wycieczki, ( )



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!