Info
czy to ważne? Raczej nie, najważniejsze że jeżdżę zawsze! Więcej o mnie.




Moje rowery
Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2016, Sierpień8 - 1
- 2016, Lipiec34 - 0
- 2016, Czerwiec28 - 0
- 2016, Maj29 - 2
- 2016, Kwiecień30 - 0
- 2016, Marzec34 - 7
- 2016, Luty36 - 14
- 2016, Styczeń29 - 2
- 2014, Sierpień2 - 0
- 2014, Lipiec20 - 4
- 2014, Czerwiec24 - 6
- 2014, Maj32 - 18
- 2014, Kwiecień24 - 3
- 2014, Marzec29 - 27
- 2014, Luty29 - 33
- 2014, Styczeń37 - 46
- 2013, Grudzień41 - 60
- 2013, Listopad49 - 8
- 2013, Październik40 - 0
- 2013, Wrzesień7 - 0
- 2013, Sierpień10 - 1
- 2013, Lipiec15 - 0
- 2013, Czerwiec11 - 0
- 2013, Maj7 - 0
- 2013, Kwiecień34 - 4
- 2013, Marzec33 - 0
- 2013, Luty31 - 0
- 2013, Styczeń35 - 0
- 2012, Grudzień14 - 0
- 2012, Listopad43 - 4
- 2012, Październik29 - 0
- 2012, Wrzesień26 - 3
- 2012, Sierpień41 - 38
- 2012, Lipiec47 - 5
- 2012, Czerwiec39 - 8
- 2012, Maj43 - 3
- 2012, Kwiecień40 - 1
- 2012, Marzec39 - 27
- 2012, Luty26 - 8
- 2012, Styczeń12 - 0
Mallorca trip 2013 - dzień 4
Sobota, 20 kwietnia 2013 · dodano: 27.04.2013 | Komentarze 0
Dzień 4. Po wczorajszej eksploracji wyspy, czułem się dość wyeksploatowany, a i musiałem spędzić wreszcie trochę czasu z moją dziewczyną! Obraliśmy kierunek przez Lucmajor, gdzie mieliśmy chwilę przerwy, dalej w kierunku miejscowości Campos. Ten odcinek pokonaliśmy w miarę sprawnie i szybko. Pewnie dlatego że jechaliśmy poboczem drogi dość ruchliwej i raczej mało urokliwej. Pogoda tego dnia też nie była dokuczliwa bo słońce schowane za chmurkami nie osłabiało, a i wiatr raczej słaby jak na Majorkę. Muszę przyznać że jadąc dość spokojnym tempem (dlatego że musiałem się dostosować do tempa mojej dziewczyny), nie mogłem się dobrze rozgrzać i czułem że jest mi wręcz zimno, no ale może to było też spowodowane lekkim przeziębieniem. W mieście Campos też spędziliśmy chwilę na odpoczynku, ale bez jakiegoś zwiedzania w końcu ruszyliśmy w kierunku wybrzeża. Postanowiliśmy że przejedziemy przez miasto Santany i pojedziemy na najdalej wysunięty na południe punkt wyspy Cap de Salines. Droga po odbiciu z głównego traktu prowadziła przez lekko pagórkowaty teren. Bardzo urokliwe miejsce, prawie nie było osób, a i droga też urocza, otoczona niskim murkiem, a dookoła latają jakieś baranki, owieczki itp... Tu mieliśmy trochę czasu i miejsca na porobienie sobie zdjęć.
Nie ważne gdzie prowadzi ta droga, jedziemy!
Droga na Cap de Salines
Zdecydowanie polecam ten odcinek drogi, myślę że każdy doceni takie miejsce.
Droga na Cap de Salines
Chwila na autoreklamę :)
Droga na Cap de Salines
A to jest Kaśka! I w jakiej dynamice!
Droga na Cap de Salines
Dalej powróciliśmy na główny trakt i udaliśmy się w kierunku zachodu i miasta Ses Salines, tam też nie zabawiliśmy zbyt długo. Dalej czekała nas miła niespodzianka, teren się wypłaszczył, zrobiło się zdecydowanie bardziej zielono, drzewka ustąpiły polom uprawnym, które napawały mnóstwem energii swoją soczystością.
Tam nawet zieleń jest jakby bardziej żywa!
Co jakiś czas z morza pól wynurzały się okazałe wille, z wielkimi podjazdami i mnóstwem przestrzeni do życia, duża część na sprzedaż. Kto by tam nie chciał zamieszkać?
Jedynym mankamentem dalszej drogi było to że pogoda się zmieniła i mimo że wyszło słońce, co było super sprawą, to spowodował to dość silny przedni wiatr, co pewnie jak każdy wie, jest najgorszą z możliwych rzeczy w jeździe. Dlatego też musieliśmy chwilę odpocząć, tu polecam każdemu, nie ważne czy zmęczonemu, chcącemu trochę odetchnąć, czy pełnego sił zawodnika, zboczenie w jakąkolwiek z bocznych dróżek prowadzących w kierunku wybrzeża. Kto wie, do jak pięknego miejsca może nas zaprowadzić niepozorna dróżka.
Na Majorce chyba nie ma miejsc w które człowiek nie chciał by się udać, bo zawsze można być pewnym że spotka się coś pięknego.
Chwila oddechu i czas na uzupełnienie zapasów energii przed dalszą drogą.
Południowe wybrzeże niemal w całości tak wygląd, usiane jest chyba tysiącem pięknych, skalistych zatoczek.
Dalej już powróciliśmy na główną drogę i udaliśmy się w kierunku Lucmajor, które szybko minęliśmy i dalej wzdłuż autostrady dotarliśmy do S'Arenal.
Muszę tu powiedzieć że jestem bardzo dumny z mojej dziewczyny, bo mimo że może nie był to jakiś zawrotny wynik jeśli chodzi o dystans, to pokonaliśmy go w dobrym tempie, a wiatr w pewnym momencie był bardzo mocno dający się we znaki i mimo tego nie było żadnego narzekania, tylko mogliśmy jechać i chłonąć to wszystko wokół nas. Dziękuje Kejt za tak miłe towarzystwo :)
Po obiedzie chwilę odsapnęliśmy w hotelu i udaliśmy się zregenerować w promieniach słonecznych. Było by idealnie, gdyby nie ten ciągły, mocny, zimny wiatr!
Chwila relaksu dla nóg.
A dla pań polecam zbieranie muszelek! :P
Później wyszedłem jeszcze przejechać się chwilę po okolicy, ale dosłownie chwilę, bo chciałem być dobrze wypoczęty przed trudami dnia następnego. Później już kolacja i kumulowanie energii w hotelu.