Info

avatar Cześć to ja rorschaach, z Krakowa. Mam przejechane 69752.70 km. Jeżdżę ze średnią prędkością 29.68 km/h
czy to ważne? Raczej nie, najważniejsze że jeżdżę zawsze! Więcej o mnie. button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy rorschaach.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2014

Dystans całkowity:3348.16 km (w terenie 8.30 km; 0.25%)
Czas w ruchu:92:18
Średnia prędkość:27.94 km/h
Maksymalna prędkość:84.60 km/h
Suma podjazdów:33095 m
Maks. tętno maksymalne:196 (98 %)
Maks. tętno średnie:150 (75 %)
Suma kalorii:52490 kcal
Liczba aktywności:32
Średnio na aktywność:104.63 km i 6h 09m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
Dystans:15.45 km
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:14.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: kcal
Podjazdy: m

Miasto - mokre miasto

Poniedziałek, 12 maja 2014 · dodano: 12.05.2014 | Komentarze 0

Jadę do miasta, słońce po deszczu, dojeżdżam leje, załatwiam jedną sprawę słońce, przejazd do urzędu skarbowego, wychodzę, leje, przejazd do centrum niebieskie słońce, powrót do domu w ulewie... taki to właśnie dzień, gardło boli, dupa!
Kategoria Miasto


Dane wyjazdu:
Dystans:83.23 km
Maks. pr.:62.10 km/h
Temperatura:13.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: kcal
Podjazdy:680 m

Czasem słońce, czasem deszcz.

Poniedziałek, 12 maja 2014 · dodano: 12.05.2014 | Komentarze 1

Dwa dni bez roweru rozleniwiają... dziś bardzo mi się nie chciało wychodzić zwłaszcza że za oknem mało przyjaźnie, ale mimo wszystko jakoś się ogarnąłem i wyruszyłem w trasę, o połowę krótszą niż pierwotne plany, ale przy tym wietrze, opadach co kilkanaście minut, wychodzącym słońcu, potem znów opadach, dziś dosłownie wszystkie możliwe warunki do jazdy, przynajmniej wiatr szybko osuszał drogi i nie było stojącej wody co było by mało przyjemne. Trochę pod koniec gardło mi się przytkało, ale nie miałem co narzekać, bo około 15 minut po wejściu do domu zaczęło lać totalnie! 

No i takie to widoki dziś, raczej mało pozytywne, chodź co jakiś czas słonce też się trafiło.
.
.
.
.
  • T. odczuw.14 °C
  • Wiatr 23 km/h 
  • Porywy 45 km/h
  • Chmury 90% nieba
  • Opady 4 mm / 12 h
  • Ciśnienie 1010 hPa
  • Wilgotność 62 %
  • Termika chłodno i mokro
  • Biomet niekorzystny
Kategoria ( ), Wycieczki


Dane wyjazdu:
Dystans:43.20 km
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: kcal
Podjazdy: m

Północne Krakowskie

Piątek, 9 maja 2014 · dodano: 12.05.2014 | Komentarze 0

Klasyka Gatunku po północnych rubieżach Krakowa. Co tu pisać, trzeba jeździć! 


Dane wyjazdu:
Dystans:19.41 km
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:19.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: kcal
Podjazdy: m

Urząd x 3

Czwartek, 8 maja 2014 · dodano: 08.05.2014 | Komentarze 0

To był mega piec! Załatwić w mieście w trzech różnych urzędach, trzy różne kolejkowe rzeczy, pisanie oświadczeń itp a to w poniżej 2 h to trzeba się pochwalić! :P
Kategoria Miasto


Dane wyjazdu:
Dystans:212.82 km
Maks. pr.:64.94 km/h
Temperatura:21.0
HR max:182 ( 91%)
HR avg:141 ( 71%)
Kalorie: 4881 kcal
Podjazdy:3619 m

Żywiec - rekonesans.

Środa, 7 maja 2014 · dodano: 07.05.2014 | Komentarze 2

Trochę się umęczyłem...

Postanowiłem się wybrać dziś na rekonesans dróg które sobie wyznaczyłem do Żywca na moją wielką wyprawę do Włoch która już tak blisko. No i teraz mimo tego że padam na pysk jestem bardzo zadowolony że pojechałem, bo trochę mi się rozjaśniło. 

Najpierw jak to zawsze trzeba było przejechać przez durny Kraków, przejechanie na drugą stronę miasta może przyprawić o ból głowy, bez sensu, tylko człowiek się zestresuje, no ale jak trzeba... Później już bulwarami do Tyńca i dalej boczną drogą do Skawiny. Tam obrałem trasę w kierunku Kalwarii, no i już tu zaczęło się dość ciężko, bo zapowiadany południowy wiatr dawał naprawdę mocno, w dodatku trochę podjazdów 10% tam jest, za to wyszło słońce i można było się poopalać. Jakoś jeszcze do Kalwarii dojechałem w miarę w dobrym tempie, ale później nie było tak kolorowo.

Kalwaria wita całą gamą dobrodziejstw! Fatalna nawierzchnia, przejazd kolejowy, ostry zakręt i jeszcze krowy nisko latające!
.
.
W dalszym planie trasy miałem zamiar przeprawić się na skos do Suchej Beskidzkiej, no i znalazłem sobie taką trasę podług map, chciałem przejechać w okolicy Lanckorony, wszystko było by fajnie, gdyby nie to że mój mega skrót okazał się naprawdę mocnym podjazdem, myślę że kilkanaście procent tam czyhało, no i przyznam że w Polsce średnio kojarzę inną taką trasę. No ale za to ładne widoki się trafiły i całkiem niezły zjazd w okolice Zembrzyc, no i dalej droga do Suchej Beskidzkiej.

Szczyt mojego 'skrótu' i zjazd do Zachełmnej.
.
.

Most w Zembrzycach, co oni tam King Konga trzymają że takie przęsła?!
.
.

Zamek w Suchej Beskidzkiej.
.
.
No ale prawdziwa zabawa zaczęła się właśnie od Suchej Beskidzkiej w kierunku Żywca, sam trasa jest przystępna, nie jakoś mega ciężka ale jednak te kilkadziesiąt kilometrów z mocnym wiatrem w pysk to było straszne, w dodatku nadciągnęły czarne chmury przesłaniając całe niebo, wahałem się czy walczyć dalej czy jednak wrócić, postanowiłem jechać dalej, ale to był koszmar! Średnia do Żywca to ok 26 km/h takiego wyniku już dawno nie pamiętam :/ no ale jakoś się udało, a kiedy wreszcie zobaczyłem w dole Żywiec i wielkie jezioro wiedziałem że dokonałem dobrego wyboru, po zjeździe na dół i obraniu kursu na północ wreszcie zaczęło mi się jakoś przyzwoicie jechać. Szkoda tylko że pogoda siadła i wszystko w takiej szarzyźnie bo mogło by być naprawdę ładnie. Droga prowadziła mnie najpierw wzdłuż jeziora Żywieckiego a później rzeki Soły dojechałem tak do okolic Kęt gdzie odbiłem na Andrychów. 

Wytęskniony widok, jezioro żywieckie.
.
.

Zapora na jeziorze żywieckim.
.
.

Góra Żar, w sumie nie pamiętam kiedy ostatnio byłem w Żywcu... kiedyś dość często ponoć tu lądowaliśmy na nartach.
.
.
Po minięciu Andrychowa obrałem kurs na Zator, w sumie tu jechało się bardzo dobrze, korzystny wiatr, nogi dobrze rozgrzane, no i te kilkanaście kilometrów minęło jak z bicza strzelił. Postanowiłem nawet zobaczyć dinozaury Zatorlandzie, ale wszystko za płotem, więc, olałem to i ruszyłem dalej. Z Zatoru chwilę pokierowałem się na Skawinę żeby odbić w Spytkowicach na drogę jaką wypatrzyłem w GPSie. Jak się okazało przeprawa nad Wisłą którą musiałem przekroczyć był prom, trochę się przestraszyłem bo im bliżej dojeżdżałem ku temu miejscu ludzi było coraz mniej, a droga wyglądała na nieuczęszczaną zbyt często więc podejrzewałem że prom już nie istnieje, ale na całe szczęście był i to w dodatku taki z silnikiem! :P ale co najlepsze za opłatą, zauważyłem to dopiero po odbiciu od brzegu, ale warto było wydać ten cały 1 zł! 

Rzepak dziś nie tylko wyglądał ale i pachniał!
.
.

Wisła! 
.
.

W sumie dobrze że wybrałem tą drogę, nawet zapłacenie myta w wysokości 1 zł mnie ucieszyło.
.
.
Dalsza droga tu już całkowicie po GPSie jakimiś dziwnymi miejscowościami i kompletnymi odludziami, miejscowość Kamień bardzo urokliwa wioska! :P W końcu trafiłem na dobrze znane mi okolice i odbiłem do Rybnej i wybrałem powrót do Krakowa przez Sankę, Czułów, Morawicę i w końcu zły Kraków, no w sumie nie był taki zły bo jechało mi się mega, nogi rozgrzane, ale teraz mam jakiś taki ambiwalentny stosunek do jazdy po mieście :/ no ale w końcu dotarłem, przed powrotem do domu podjechałem jeszcze odebrać paczkę z ochraniaczami które przyszły na stary adres. No i to chyba tyle, to była bardzo spokojna wycieczka, bez większych przygód, jedynie ta walka z wiatrem przez 100 km to była rzeźnia... ale i to udało się zwalczyć i jestem zadowolony, już wiem że trasa jest całkiem dobra, tylko muszę jedne odcinek prze konwertować. 

"Cześć, gdzie jesteś?
-Kamień!"
.
.

Końcóweczka! Szkoda tylko że w takich szarościach, chodź i tak szczęście że nie padało!
.
.
.
.
  • T. odczuw.22 °C
  • Wiatr 21 km/h 
  • Porywy 45 km/h
  • Chmury 90% nieba
  • Opady 3 mm / 12 h
  • Ciśnienie 1013 hPa
  • Wilgotność 39 %
  • Termika ciepło i mokro
  • Biomet niekorzystny


Kategoria ( ), <200, Wycieczki


Dane wyjazdu:
Dystans:16.20 km
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:17.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: kcal
Podjazdy: m

Miasto.

Wtorek, 6 maja 2014 · dodano: 06.05.2014 | Komentarze 0

Po południu zamieniłem rowery i ruszyłem w straszne miasto, coraz gorzej mi się jeździ po centrum, nie wiem jak ja mogłem kiedyś codziennie cisnąć tymi pełnymi samochodów i nieprzyjaznych ludzi ulicami, dziś raptem kilka rzeczy do załatwienia w centrum a wróciłem wykończony tym faktem :/ 
Kategoria Miasto


Dane wyjazdu:
Dystans:37.24 km
Maks. pr.:46.20 km/h
Temperatura:15.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: kcal
Podjazdy: m

Nuda!

Wtorek, 6 maja 2014 · dodano: 06.05.2014 | Komentarze 0

No to małe załamanie przyszło, jednak dziś najgorzej ze wszystkich dni się czułem tak więc tylko z powodu że było by mi niezmiernie żal nie skorzystać z takiej pogody wybrałem się na niedługą przejażdżkę w kierunku Więcławic, oczywiście znów zapomniałem suchego chleba dla kaczek, bardzo ciężko mi szło dziś wszystko, ale dobrze, przynajmniej mam sposobność trochę odsapnąć, a kto wie może jutro coś się uda ładnego o ile pogoda nie siądzie...


Dane wyjazdu:
Dystans:94.42 km
Maks. pr.:57.40 km/h
Temperatura:13.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: kcal
Podjazdy:711 m

Z głową w chmurach.

Poniedziałek, 5 maja 2014 · dodano: 05.05.2014 | Komentarze 0

Kurcze co za niebo! W sumie to nie mam wiele do powiedzenia na temat drogi, jechało mi się słabo po się podziębiłem trochę ostatnimi dniami, a i znów wiatr i niska temperatura nie pozwoliły na poczucie komfortu za to jakie piękne widoki! Jak pewnie już mówiłem uwielbiam chmury i temu był podporządkowany cały wyjazd, niemal non stop jechałem z głową zadartą do góry patrząc na te wszystkie formy. Przez to że chciałem poprzebywać jak najdłużej w tych warunkach udało mi się wykrzesać z siebie trochę więcej energii na więcej niż zakładałem. Tak więc sama trasa to Książniczki - Iwanowice - Słomniki - Niegardów - Luborzyca - Prusy - Więcławice + tamte okolice. A oto galeria obłoków:

Początek mnie wymroził, za to co jakiś czas zza chmur przebijało rozgrzewające słońce.
.
.

Dobrze że ruch mały w tych okolicach bo na drogę nie chciało mi się patrzyć.
.
.
Wesołe obłoczki aż po horyzont!
.
.

To się zaczyna robić nudne? Nie dla mnie!
.
.

I jeszcze majaczące w oddali pole rzepaku, no koloryt idealny!
.
.

Gdzie ta droga mnie prowadzi?!
.
.

Do chmur!
.
.

.
.
  • T. odczuw.11 °C
  • Wiatr 15 km/h 
  • Porywy 25 km/h
  • Chmury 10-20% nieba
  • Opady 0 mm / 12 h
  • Ciśnienie 1019 hPa
  • Wilgotność 34 %
  • Termika chłodno i sucho
  • Biomet korzystny
Kategoria ( ), Wycieczki


Dane wyjazdu:
Dystans:69.87 km
Maks. pr.:47.84 km/h
Temperatura:11.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: kcal
Podjazdy:391 m

Recovery day!

Niedziela, 4 maja 2014 · dodano: 04.05.2014 | Komentarze 2

Po wczorajszych wojażach zaplanowałem dzień odpoczynku, chodź nie do końca mi wyszło, bo głód jazdy trochę mnie zmusił do wysiłku. Jakoś nie mogłem spać dobrze i dzień rozpocząłem wcześniej niż wypadało by na wolną niedzielę. Pierwszym etapem dnia było odwiedzenie kolegi w jego nowym mieszkaniu, jechało się dobrze chodź było chłodno, ale kiedy tylko słońce wyszło zza chmurki było ok, nawet wiatr nie taki straszny. 

Późniejszym etapem jazdy był przejazd do domu na niedzielny obiad u mamy, po którym czułem się tak dobrze że już żaden ból nóg nie doskwierał, chwila wygrzania w słońcu kości w ogródku zrobiło mi bardzo dobrze i miałem ochotę na chwilę przejażdżki, wybrałem więc drogę ku Tyńcowi a później przeprawa nad Wisłą (pozdro dla biednych kierowców stojących w mega korku na obwodnicy Krakowa) i droga do Liczek aby potem uderzyć do Morawicy i już powrót do domu. Jadąc w pobliżu lotniska nie lada się zdziwiłem gdyż nagle znad drzew wyleciał bardzo nisko lecący samolot Lufthansy! To nie było by nic dziwnego w pobliżu lotniska, ale nie pamiętam aby kiedyś samolot podchodził do lądowania od tej strony, widać że wiatr północno-wschodni musiał go do tego zmusić... A potem już spokojnie do domu, to w słońcu to w cieniu chmur, szkoda że dziś tak zimno, był by naprawdę przyjemny dzień. 

Ten oto samolot mnie przestraszył! :P Wyleciał nagle znad drzew i nie było go w ogóle słychać, tak nie wolno panie pilocie! 
.
.

Wracając, już pod domem natknąłem się na dziurę w niebie, tak jasną że ciężko było na nią nawet patrzeć.

.
.
.
.
  • T. odczuw.13 °C
  • Wiatr 19 km/h 
  • Porywy 40 km/h
  • Chmury 20-30% nieba
  • Opady 0 mm / 12 h
  • Ciśnienie 1015 hPa
  • Wilgotność 42 %
  • Termika chłodno i sucho
  • Biomet korzystny
Kategoria ( ), Miasto, Wycieczki


Dane wyjazdu:
Dystans:196.32 km
Maks. pr.:67.70 km/h
Temperatura:9.0
HR max:184 ( 92%)
HR avg:150 ( 75%)
Kalorie: 4471 kcal
Podjazdy:1834 m

Brevet dookoła powiatu Miechowskiego - pierwszy skalp zdobyty

Sobota, 3 maja 2014 · dodano: 03.05.2014 | Komentarze 0

Wreszcie chciało by się rzec, wreszcie się zdecydowałem wystartować w imprezie kolarskiej. Wybrałem się na imprezę organizowaną przez ośrodek sportu i rekreacji miasta Miechów na otwarty rajd kolarski wokół całego powiatu. Zapowiadało się dobrze, ale przez zapowiadaną kichę pogodową nie byłem pewien czy w ogóle się wybiorę, na całe szczęście zdecydowałem się na to, wybrałem Sl3 na te trasy gdyż uznałem że ewentualny deszcz mniej zaszkodzi jemu niż 928, a jak bym miał się wywrócić to przecież uszczerbku na rowerze bym nie odżałował...Dzięki Kaśce i jej samochodowi stawiłem się już o 7.30 w Miechowie, gdzie wpisałem się na listę startową dostałem swój numer (bardzo dobry numer! 149)  i wystartowałem chwilę po 8. 

Jakaś taka spięta mina przed startem. 
.
.

Ale Bianchista prezentował się dobrze i rwał się do jazdy.
.
.
Początek trasy jakoś słabo, bo co jakiś czas musiałem zatrzymywać się aby poprawić jakiś błąd na stykach w liczniku, przez co spadłem na sam koniec. Ale później jakoś poszło i złapałem się do grupki wraz z dwoma kolegami z tamtejszego klubu kolarskiego i tak spokojnie sobie kręciliśmy po ich okolicach. Na płaskim jechało mi się z nimi znakomicie, dobrze się współpracowało, ale na podjazdach oni preferowali zdecydowanie spokojniejszy styl, co mnie nie zadowalało, razem jechaliśmy do pierwszego bufetu, a potem dołączyło do nas jeszcze dwóch chłopaków którzy spadli z pierwszej grupy. Tak razem kręciłem z nimi do około 50 km kiedy to zdecydowałem się zostawić moich kompanów i spróbować swych sił samemu, bo czułem się znakomicie i wiedziałem że jak się postaram jestem w stanie dojść do pierwszej grupy.

Początki trasy były dość spokojne i mogłem sobie pozwolić na kilka zdjęć. 
.
.

Trochę żałuję że nie ma więcej zdjęć, bo sądzę że kilka ujęć było by zacnych, ale później tempo było tak duże że nie byłem w stanie.
.
.
No i tak po rozstaniu się z nimi kręciłem sam, głównie pod wiatr, ale dość szybko zostawiłem ich daleko z  tyłu, ale cały czas nie miałem pojęcia gdzie jest ucieczka, włożyłem w pościg niemal 100% i w końcu udało mi się ich złapać w momencie który zakładałem, tzn. w okolicy drugiego bufetu. Tam przyłączyłem się do ich grupki i ruszyłem w dalszą trasę z nimi, a ponoć (tak wspominał jeden z moich wcześniejszych współtowarzyszy) jeden z nich to był jakiś mistrz polski z lat ubiegłych w długodystansowych rajdach (te 1008 czy 1016 km non stop) Jechało się nieźle, ale oni na podjazdach też się nie kwapili do mocniejszej jazdy oprócz jednego pana, z którym się dogadałem i razem ruszyliśmy w pozostałe ok 60 km. Jechało nam się dobrze, wprawdzie on częściej prowadził, ale to nie do końca dlatego że ja nie dawałem zmian, a przez to że on chyba nie lubi jeździć za kimś... :P trasa nas nie rozpieszczała, wiało, ale nie padało, za to asfalty na wytyczonych bardzo bocznych trasach czasami przypominały jakieś Paryż-Robaix! podłużne dziury, luźny piasek , no po takich różnych rzeczach to jeszcze nie miałem okazji się próbować. No i tak jechaliśmy wspólnie pracując według mnie mocno, tak mocno że nawet nie zauważyliśmy trzeciego bufetu (inna sprawa że o godzinie kiedy przejeżdżaliśmy tam, nie był jeszcze otwarty). No i tak w końcu dojechaliśmy do Miechowa z wiatrem, pod wiatr, z wiatrem z prawej i lewej, ale bez deszczu. Na ostatnich kilometrach zdecydowałem się spróbować swoją prędkość i do centrum dojechałem już sam. Tu ciekawa sprawa bo ruch był kierowany przez policję, w pierwszej chwili pomyślałem że to dla nas, ale później się okazało że to przez jakąś procesję :P ale policjanci tylko nas przepuścili więc można to podciągnąć pod poziom pro :P

Jak się okazało dojechaliśmy ok 15 minut wcześniej przed kolejnymi uczestnikami (również przed tym mistrzem) co bardzo mnie ucieszyło. Trochę odsapnąłem, otrzymałem dyplom i uścisk prezesa :P no i po kilkudziesięciu minutach zdecydowałem że czas na powrót, bo do Krakowa też przy pomocy roweru.  Było kurde ciężko, raz że ochłonąłem przez tą przerwę więc pierwsze km były ciężkie, a i jednak sam rajd mnie wypruł głównie przed ciągłe podjazdy w tamtej okolicy, jak i przez ten głupi wiatr który kręcił z każdej strony. Za to do domu tj Krakowa w większości miałem korzystny wiatr i dojechałem dość spokojnie. Wybrałem trasę przez Goszczę i Iwanowice, ale trochę się zawiodłem bo miejscowi co jakiś czas świrowali na pustej drodze, a że tam asfalty wiele pozostawiają do życzenia to trochę strach. Największym plusem dzisiaj dla pogody było to że nie padało jednak, a jedynie na ok 10 km przed Krakowem trochę zaczęło niegroźnie mżyć. A no i w drodze powrotnej od tych dziur i wstrząsów śruba na sterach popuściła i musiałem ją dokręcać! 

No to chyba tyle, trochę się wyprułem, ale jednak super uczucie dotrzeć jako pierwszy, może teraz częściej będę się próbował tak :) Ale to już po Włoskiej wyprawie, bo teraz to jest moje największe wyzwanie na najbliższy czas. 
+ droga do Krakowa
.
.
  • T. odczuw. 9 °C
  • Wiatr 23 km/h 
  • Porywy 45 km/h
  • Chmury 50-60% nieba
  • Opady 0 mm / 12 h
  • Ciśnienie 1014 hPa
  • Wilgotność 61 %
  • Termika chłodno i sucho
  • Biomet korzystny