Info

avatar Cześć to ja rorschaach, z Krakowa. Mam przejechane 69752.70 km. Jeżdżę ze średnią prędkością 29.68 km/h
czy to ważne? Raczej nie, najważniejsze że jeżdżę zawsze! Więcej o mnie. button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy rorschaach.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Luty, 2016

Dystans całkowity:1601.56 km (w terenie 4.30 km; 0.27%)
Czas w ruchu:42:08
Średnia prędkość:29.73 km/h
Maksymalna prędkość:73.27 km/h
Suma podjazdów:9407 m
Maks. tętno maksymalne:186 (93 %)
Maks. tętno średnie:181 (91 %)
Suma kalorii:9592 kcal
Liczba aktywności:36
Średnio na aktywność:44.49 km i 2h 13m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
Dystans:23.20 km
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: kcal
Podjazdy: m
Rower:Singiel

praca

Poniedziałek, 15 lutego 2016 · dodano: 19.02.2016 | Komentarze 0

Praca + spotkanie z rodziną.
Kategoria codzienność


Dane wyjazdu:
Dystans:154.30 km
Maks. pr.:63.20 km/h
Temperatura:9.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: kcal
Podjazdy:1069 m

Na koniec Małopolski i jeszcze trochę dalej.

Niedziela, 14 lutego 2016 · dodano: 14.02.2016 | Komentarze 0

7 rano mnie nie przekonała do siebie bo była nie lada mgła, za to dospanie do 9 okazało się dobrą alternatywą, bo kiedy odsłoniłem rolety piękne słońce! Więc można się zbierać. Chęci wprawdzie nie było jakoś bardzo dużo po ostatnich kilku jakże 'pogodnych' dniach, ale głowa zdecydowała że trzeba jechać bo może nie będzie tak ładnie w najbliższych dniach. Zdecydowałem że chcę przejechać dość dużą pętlę zaczynając od Miechowa, ale nie będę jechał za wszelką cenę bo zobaczymy na ile pozwoli bolące ostatnio kolano. Na północ jechało się spoko, bo z wiatrem, ale przyznam że motywacja bardzo nie taka jaką bym chciał, jednak głowa za ciężka do dobrej jazdy. W sumie do Miechowa dojechałem bez większych emocji, po prostu dojechałem, dobrze że słońce tak ładnie akompaniowało. Później zdecydowałem że jadę dalej w kierunku Kazimierzy Wielkiej, tu już nie było idealnych warunków, bo wiatr zdecydowanie mniej sprzyjający z boku, ale znów bez napinki się jechało całkiem ok. W okolicy Racławic natknąłem się na stado saren, a na pograniczu województw pełno jakichś drapieżnych ptaków, niektóre siedzące tuż obok drogi, piękna sprawa! No i wreszcie jest na co patrzeć, kolory zdecydowanie bardziej urozmaicone, mimo że dominują brązy to gdzieniegdzie pojawia się soczysta zieleń, oby! W Skalbmierzu mały popas i dalej do Kazimierzy gdzie nawet się nie zatrzymałem tylko prosto kursem na Koszyce, no i tu już skończyła się zabawa, nie wiem czy to je tak się bardzo zagotowałem, czy tak wiatr operował, ale każde przekręcenie kosztowało mnie jakoś tak za dużo, w sumie nie wiedziałem co dalej, bo skoro jestem tak daleko to fajnie było by dojechać tą pętle, przez puszczę Niepołomicką i przez Wieliczkę do Krakowa, ale kiedy zobaczyłem jak wiatraki w okolicy Koszyc mocno młócą, moja motywacja siadła, po prost nie bardzo mi się chciało, w dodatku głód przeszkadzał. Przekroczyłem Wisłę i skontaktowałem się z Kejt, okazało się że jest w Proszowicach i jak chcę to możemy się tak spotkać i wrócimy razem do Krakowa. Nie powiem ucieszyło mnie to że mogę zmienić plany, bo jazda trasą od Szczurowej do Niepołomic jest nudna jak flaki... Tak więc w Ispinie odbiłem na Nowe Brzesko i dalej do Proszowic. Motywacja od razu wzrosła o kilka pkt, nawet na tyle że miałem ochotę na przekręcenie przez Pawłowice, później już spokojnie do celu. 


Pogodnie i do przodu!


Wiatraki w okolicy Miechowa, dziś ich kierunek nie wskazywał dla mnie zbyt korzystnego kursu. 


Mimo tak wysokiej temperatury uświadczyłem trochę śniegu! 


W końcu opuszczam Małopolskę. 


Ale w Świętokrzyskim też ładnie! 


Nawet bardzo ładnie!


Szkoda tylko że piździ jak w kieleckim... 


Postanowiłem że wracam do Małopolski, wprawdzie z tym narciarzem to chyba małe przekłamanie...
 
 
Dwór w Pawłowicach. 


Sucha jakaś ta zima...


W akompaniamencie zniżającego się słońca dotarłem do Proszowic. 

  • T. odczuw.9 °C
  • Wiatr 21 km/h s
  • Porywy 45 km/h
  • Chmury 20-30% nieba
  • Opady  0 mm / 12 h
  • Ciśnienie 995 hPa
  • Wilgotność 61 %
  • Termika chłodno i sucho
  • Biomet korzystny

Kategoria Wycieczki


Dane wyjazdu:
Dystans:32.10 km
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: kcal
Podjazdy: m

Więcławice

Sobota, 13 lutego 2016 · dodano: 19.02.2016 | Komentarze 0

Klasyczna runda.
Kategoria Wycieczki


Dane wyjazdu:
Dystans:17.20 km
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: kcal
Podjazdy: m

Praca.

Piątek, 12 lutego 2016 · dodano: 12.02.2016 | Komentarze 0

Po dniu wczorajszym, dni mogą być tylko lepsze. Nawet powrót w ulewie mi nie przeszkadzał... Mimo że miałem ochotę na jazdę nie udało mi się zmotywować, jednak wczorajszy dzień mnie wypompował całkowicie, może weekend tak będzie ok...?
Kategoria codzienność


Dane wyjazdu:
Dystans:23.70 km
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: kcal
Podjazdy: m
Rower:Singiel

Praca

Czwartek, 11 lutego 2016 · dodano: 12.02.2016 | Komentarze 0

Jeden z najgorszych dni w moim życiu, tyle.
Kategoria codzienność


Dane wyjazdu:
Dystans:13.70 km
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: kcal
Podjazdy: m
Rower:Singiel

Praca

Środa, 10 lutego 2016 · dodano: 10.02.2016 | Komentarze 0

Wspaniałe warunki. Rano 12 stopni wychodząc z pracy 2 plus napier.. śniegiem, mam nadzieje że mnie nie rozwali to. 
Kategoria codzienność


Dane wyjazdu:
Dystans:52.70 km
Maks. pr.:53.00 km/h
Temperatura:8.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: kcal
Podjazdy: m

Ostatki

Wtorek, 9 lutego 2016 · dodano: 09.02.2016 | Komentarze 0

Podobno dziś ma do nas przyjść jakiś kolejny zimny front, więc postanowiłem po pracy szybko wrócić do domu, zmienić ciuchy i rower i ruszyć w ostatnie promienie słońca. O dziwo było ich więc niż przypuszczałem. Co tu gadać trasa do Goszczy i powrót do Krakowa przez Prusy. Kolano coś wspomina że je boli, ale może to tylko na zmianę pogody?! :D



Godzina 16.48 a tu jeszcze nie trzeba oświetlenia?! :D


Godzina 17.31, nadal by się dało bez oświetlenia jechać! Czuć wiosnę. 


Dane wyjazdu:
Dystans:27.10 km
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:9.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: kcal
Podjazdy: m
Rower:Singiel

Praca.

Poniedziałek, 8 lutego 2016 · dodano: 08.02.2016 | Komentarze 0

Praca, oglądanie garminów co by sobie sprawić, ando i plotki około rowerowe, no i obiad u chińczyka, w końcu dom. Dzień serwisu!
Kategoria codzienność


Dane wyjazdu:
Dystans:154.32 km
Maks. pr.:64.50 km/h
Temperatura:8.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: kcal
Podjazdy:1187 m

Szybki jak wiatr!

Niedziela, 7 lutego 2016 · dodano: 07.02.2016 | Komentarze 2

'Nie ma tego złego...' takie hasło znalazłem pod kapslem tymbarku rano i chyba muszę oddać że to się sprawdziło w stu procentach. Tak jak wspominałem noc spędziłem w lodowatym Czchowie, miałem obiekcje, bo jednak odpoczynek w budynku nienagrzewanym gdzie temperatura w jednym pokoju oscylowała w granicy 10 stopni po grzaniu całą noc piecykiem elektrycznym nie należała do najbardziej komfortowych. W dodatku wczoraj oglądając wiadomości usłyszałem ostrzeżenia pogodowe przed bardzo silnym wiatrem na południu... no i jak można było się spodziewać obudziłem się o 4 raz z zimna, a dwa z szyb które telepały się jak głupie... no i tak półsnem doleżałem do 8 nie wiedząc jak to będzie dziś z jazdą. Na dodatek w planach było że pojadę do Proszowic gdzie będzie czekała na mnie moja dziewczyna i pójdziemy się wygrzać do sauny w nowym basenie w mieście a potem elegancko do domu autem, czyli w kierunku wiatru. Ale telefon poranny szybko mnie wyprowadził z błędu, okazało się że coś ją wzięło i nie ma szans na kompanie, a mi serce zamarzło, bo tylko o ciepłej wodzie marzyłem po nocy tak zimnej i wczorajszych km. No ale skoro tymbark mówi że nie ma tego złego, więc ruszyłem. Najpierw na cmentarz odwiedzić bliskich. Później już pełnoprawna trasa, co tu gadać takiego wspomagacza wiatrowego jeszcze nigdy nie miałem! Najpierw do Zakliczyna, bo już wczoraj chciałem zaliczyć to miasto, poszło bardzo sprawnie i szybko. Nawet podjazd w Złotej łyknąłem niczym błahostkę, w planie miałem raczej jazdę do Krakowa najłatwiejszą drogą, ale jechałem takim gazem i z taką łatwością że dosłownie zatrzymałem się w innym województwie, bo w Kazimierzy! Po drodze średnia wychodziła niemal 40 km/h no czegoś takiego jeszcze nigdy nie przeżyłem... W Kazimierzy wpadłem na genialny pomysł że pojadę na wietrze dalej, może do Kielc, a stamtąd pociąg do Krk, ale po pierwsze okazało się że godzinowo bardzo kiepsko mi się to zachodziło, bo prawdopodobnie musiał bym czekać do 18! na bezpośredni z możliwością przewozu roweru, to jeszcze cena jaka się wyświetliła mocno mnie zdegustowała, postanowiłem więc obrać już kurs na dom i wracać do mojej chorej lubej. Odbiłem więc na Proszowice, jak się okazało wiatr był o wiele mniej dokuczliwy niż się spodziewałem, a później od Proszowic w kierunku Słomnik wręcz znów pomagał! Pozdro dla kilku kolarzy których spotkałem w przeciwną stronę, dziękuje bardzo że to nie ja musiałem się zaginać pod wiatr. W okolicy Niegardowa spotkałem Pana jadącego dorożką zaprzęgniętą w dwa kuce, doprawdy przedni widok, dziś też dużo innych zwierząt wyszło na przechadzki, mnóstwo kotów (dwa musiałem zbierać z asfaltu) i bardzo dużo drapieżnych ptaków, ale i one dziś miały problem z lataniem pod ten wiatr z południa. No a kończąc trasę w Iwanowicach obrałem kurs na południe już prosto do Krakowa, ale teraz już pod wiatr, to jakby inna wycieczka dzisiejszego dnia... niczym jak by ten wcześniejszy etap dział się wczoraj, bardzo mnie umordowało to kręcenie pod wiatr, ale całe szczęście że to tylko tyle km. Tak czy siak udało się wykręcić sporo km i to w bardzo dobrym tempie jak na to że osobiście nie czuje się bardzo w formie. Kto by się spodziewał że pierwszy tydzień lutego uda mi się tak ładnie rozpocząć. Więc nie taki silny wiatr straszny jak go malują. Dziś już tylko pozostał serwis roweru i regeneracja przed kolejnymi dniami! 


Cmentarz i kaplica w Czchowie. 


Podjazd w Złotej, sam nie wiem kiedy znalazłem się na górze.


Później szybki zjazd i dalej z wiatrem. 


Kościół w Porąbce Uszewskiej.


Połykam kolejne km, tu kręciłem ok 50 km/h na odcinku od Borzęcina do Koszyc.


Prędkości aż mi koła powyginała.


Mój pierwotny cel wycieczki dziś, nowy basen w Proszowicach, gorąco polecam, chodź dziś nie był dla mnie...


Kuco zaprzęg, cudaczne stworzenia! 


Kolory dziś już zdecydowanie zaczęły wpadać w tony wiosenne. 


  • T. odczuw.7 °C
  • Wiatr 27 km/h s
  • Porywy 70 km/h
  • Chmury 40-50% nieba
  • Opady  0 mm / 12 h
  • Ciśnienie 1014 hPa
  • Wilgotność 70 %
  • Termika zimno i sucho
  • Biomet korzystny
Kategoria Wycieczki


Dane wyjazdu:
Dystans:178.20 km
Maks. pr.:71.40 km/h
Temperatura:5.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: kcal
Podjazdy:2500 m

Czchów, z chęcią na śnieg.

Sobota, 6 lutego 2016 · dodano: 06.02.2016 | Komentarze 3

Powróciłem, więc można uzupełnić wpis. Plan był prosty, duża pętlą do Czchowa, a najlepiej taką żeby gdzieś na południu znaleźć śnieg. Energia była, bo przez dwa dni gorszej pogody nie jeździłem. Wprawdzie dziś nie była najładniejsza aura, ale nie padało, sucho i bez wiatru. Droga klasycznie, jednym z moich ulubionych kursów przez Wieliczkę, Dobczyce, do Kasiny. W Wieliczce wreszcie uporali się ze skrzyżowaniami które robili je niemal dwa lata zastępując rondami :P Jechało się spoko, płynnie i raczej bez boleśnie. W Kasinie chciałem obrać inny kurs do Dobrej niż przez Gruszowiec i główną drogę, ale jak się okazało droga jaką wybrał GPS jest częściowo spoko a potem zaczął się żwir i śnieg i błocko, więc niestety się wycofałem. I trasa dalej normalnie przez Gruszowiec główną drogą. No i niestety śniegu brak, nie wiem jak ci ludzie mają się cieszyć z ferii jak nie chcą jeździć na rowerze tylko na nartach... w Kasinie gdzie jest mocno dośnierzany stok było go raczej skromnie... No ale to ich zmartwienie. Dalsza trasa to spokojny odcinek przez Dobrą, Piekiełko i do Limanowej, jechało się w miarę ok, ale z czasem pojawił się dokuczliwy wiatr z godziny 2, jechało się bardzo nie przyjemnie, za to rozgonił chmury i wreszcie pojawiło się trochę słońca po kilku godzinkach szarówki. Po dotarciu do nowego mostu nad Dunajcem w Sączu wreszcie mogłem odetchnąć, wiatr miałem korzystny i zrobiło się wesoło przez to słońce, wszystko jakby w lepszych barwach. Dalej podjazd nad jezioro Rożnowskie i zjazd! A tam niespodzianka, jezioro całe zamarznięte, gdzieniegdzie tylko oczka niescalonej wody. Ładne pejzaże, ale wiele czasu nie miałem, bo myślałem że jednak będę w tym dniu jeszcze wracał do Krakowa, bo noc w nieogrzanym Czchowie nie kusiła mnie zbytnio. Więc dookoła Rożnowa, przez Bartkową, miałem nawet plan żeby pojechać do Zakliczyna, ale odpuściłem, myśląc o tym że będę musiał wracać do KRK. Później natrafiłem na jakiegoś kolarza, chwilę razem pojechaliśmy podjazd i zjazd i pogadaliśmy, kiedy usłyszał o dzisiejszej trasie i o tym że mam zamiar po zmroku wracać do Krakowa powiedział że jestem szalony, no ale cóż zrobić takie życie :P Po rozstaniu z nim, doszło do mnie że chyba nie powinienem przesadzać i trudno zostanę na noc, postanowiłem w takim razie przekręcić po dwóch okolicznych górkach tak żeby mieć wyjeżdżone nogi. Po dotarciu do domu okazało się że jest około 4 stopni, ale woda nie zamarzła więc mały sukces. Włączyłem piecyk żeby się grzało i pojechałem w odwiedziny do rodziny, gdzie zostałem nakarmiony, powrót do domu gdzie udało mi się nagrzać do 10 stopni i taka noc zakończona o 4 przez wichurę. W sumie to chyba tyle... na drugi dzień to jednak wiele umyka z głowy, cieszy jednak że udało się tyle wykręcić i to nie po łatwej trasie. 


Praktycznie jedyna 'większa' ilość śniegu na południu, chyba już w Krakowie było go więcej....


Żeby w lutym jednymi miejscami do jazdy były dośnierzane stoki... 


Zjazd z Gruszowca w kierunku Limanowej, tu śniegu już kompletni brak.


Pogoda raczej średnia, ale za to dość stabilna, tu w rejonie Limanowej zaczęło wiać i się przejaśniać. 


Upragniony, nowy most w Sączu, a później zmiana kierunku jazdy na bardziej korzystny.



Sącz.


Dolina Dunajca i Sącz w dole.


A tu Rożnów w dole.


Jak się okazało niemal prawie cały zamarznięty! 




A oto mój znakomity towarzysz! 



Żeby nie było, ja też tam byłem!



Prawda że pięknie!? Było warto!

  • T. odczuw.4 °C
  • Wiatr 10 km/h s
  • Porywy 25 km/h
  • Chmury 60-80% nieba
  • Opady  0 mm / 12 h
  • Ciśnienie 1012 hPa
  • Wilgotność 82 %
  • Termika zimno i sucho
  • Biomet korzystny



Kategoria Wycieczki