Info

avatar Cześć to ja rorschaach, z Krakowa. Mam przejechane 69752.70 km. Jeżdżę ze średnią prędkością 29.68 km/h
czy to ważne? Raczej nie, najważniejsze że jeżdżę zawsze! Więcej o mnie. button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy rorschaach.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

Wycieczki

Dystans całkowity:29111.63 km (w terenie 5000.42 km; 17.18%)
Czas w ruchu:350:35
Średnia prędkość:29.25 km/h
Maksymalna prędkość:89.80 km/h
Suma podjazdów:161017 m
Maks. tętno maksymalne:192 (96 %)
Maks. tętno średnie:181 (91 %)
Suma kalorii:196595 kcal
Liczba aktywności:312
Średnio na aktywność:93.31 km i 3h 51m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
Dystans:39.10 km
Maks. pr.:55.40 km/h
Temperatura:6.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: kcal
Podjazdy: m

Runda do Goszczy.

Środa, 2 marca 2016 · dodano: 02.03.2016 | Komentarze 0

Nie pada, sucho, nie wieje, można jechać, ba trzeba. Połowa trasy zaliczona prze, a połowa po zmroku. Raczej rekreacja, niż coś mocnego. 
Kategoria Wycieczki


Dane wyjazdu:
Dystans:68.32 km
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:5.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: kcal
Podjazdy: m

Kąpielisko

Niedziela, 28 lutego 2016 · dodano: 28.02.2016 | Komentarze 0

W sumie nic szczególnego, chodź i tak dobrze że w ogóle pojechałęm, bo rano biało... Ale dość ciepło więc zdecydowałem że muszę się przejechać bo w tygodnu może być różnie. Pojechałem więc przez Kocmyrzów do Niegardowa i dalej do Proszowic, tam zaliczyłem basen i powrót już normalnie do Krakowa. Bardzo spokojnie, po wczoraj miałem bardzo słabą energię, ale sauna mi dobrze zrobiła. 


Ale tak abstrahując że da się jeździć to już mam dość tych huśtawek codziennie inna pogoda, ja chcę do słońca!  
Kategoria Wycieczki


Dane wyjazdu:
Dystans:149.30 km
Maks. pr.:64.20 km/h
Temperatura:4.0
HR max:185 ( 93%)
HR avg:145 ( 73%)
Kalorie: 2776 kcal
Podjazdy:1638 m

Na stok!

Sobota, 27 lutego 2016 · dodano: 27.02.2016 | Komentarze 3

Co tu się rozpisywać, bardzo mnie zmęczył dzisiejszy dzień, ale dobrze, bo przynajmniej się wykręciłem :) jednak potencjał w nawigacji rowerowej jest duży, można eksplorować bliższe okolice o których istnieniu nie wiedziałem. Więc tak najpierw Dobczyce, a tam zwiedziłem zamek chyba niedawno odrestaurowany, później runda wzdłuż zbiornika, bardzo fajna i ciekawa trasa, góra dół, zakręty i spokojnie. Później Myślenice i zaczynamy zabawę w podjazd pod Chełm a więc okoliczną górę gdzie znajduje się wyciąg narciarski, w dodatku czynny! dużo ludzi, ale ja się nie zatrzymywałem tylko pojechałem zdobyć szczyt, a tam... śniegu naprawdę dużo, zaskoczenie bardzo duże, zwłaszcza że nastawiłem się na suchość więc łyse opony. Po dotarciu na szczyt garmin rzekł, jedź dalej prosto po drodze gruntowej... nie dość że błoto po kolana to jeszcze lód, chciałem spróbować, ale kiedy przedarłem się przez zwalone drzewo zobaczyłem że śniegu jest po kostki, uznałem że niema szans, zwłaszcza że musiał bym brnąć kilasetmetrów tak, trudno, muszę na przyszłość przykładać większą uwagę do wyznaczania trasy. Posiłkując się nawigacją wybrałem inną drogę która jak się okazała też była gruntowa ale zdecydowanie lepszej jakości i nie tak dużo śniegu. Pojechałem więc, zaliczyłem błoto, lód, śnieg, płyty betonowe na których hamowanie wyglądało jak parodia ale było to i tak lepsze od prowadzenia roweru przez śnieg, buty mi przemokły :/ później już udało się trafić na wyznaczoną trasę prowadzącą normalną drogą do Wiśniowej, później kurs na Dobczyce, po drodze umyłem rower w rzece, bo był niemiłosiernie brudny. Dalsza droga to już po płaskim aczkolwiek pod wiatr najpierw do Gdowa, a dalej do Targowiska, jechało mi się fatalnie, myślałem że będę się musiał poddać, na szczęście dotrwałem do końca tego kursu i zmieniłem kierunek na północ już do Krakowa i jakoś poszło. Tak czy siak, ujechałem się bardzo, podjazdy mega, nawet ok 20 procent nawigacja pokazywała momentami, no i jeszcze wyszło nieźle przewyższeń jak na to że byłem tak blisko Krakowa. Nowa jakość życia. :D


Zamek w Dobczycach.


Zbiornik Dobczyce.


Baszta zamku w Dobczycach.


Zdobyta w SPDach! 


Dobczyce.


Początkowe metry podjazdu pod Chełm nie zapowiadały takich atrakcji.


Stok! ludzie jeżdżą na nartach a ja na rowerze.


Im dalej w las tym więcej śniegu.


I stromo!



Tyle śniegu już dawno nie widziałem.




Szczytujemy!


Niestety wyznaczona przez GPS trasa wyglądała tak... przedarłem się przez to drzewo z rowerem, ale dalej było jeszcze gorzej...


Trasa alternatywna, też gruntowa, ale dało się jechać, przynajmniej większość czasu, ja obrałem kurs na prawo.


Zaliczyłem każdy rodzaj nawierzchni: asfalt, bruk, szuter, błoto, lód, śnieg, kamienie i betonowe płyty.


Kategoria Wycieczki


Dane wyjazdu:
Dystans:39.72 km
Maks. pr.:63.60 km/h
Temperatura:-1.0
HR max:146 ( 73%)
HR avg:181 ( 91%)
Kalorie: 1335 kcal
Podjazdy:362 m

Goszcza.

Piątek, 26 lutego 2016 · dodano: 26.02.2016 | Komentarze 0

Po pracy dom i jazda, zimno więc na cebulę. Jakoś sflaczałe opony więc jechało się miękko, ale dobrze, bo od Książniczek zaczęło prószyć i zrobiło się ślisko, dalej górą przez Więcławice do Goszczy, tam spotkałem walkę jakichś dwóch ptaszorów- jastrzębiowate czy coś, darły się jak poja... a pióra latały wszędzie, w końcu jeden dał nura w zagajnik a drugi poleciał, co lepsze przeleciał przede mną może za 2 metry, widać był w ferworze walki, bo ptaki raczej nie zbliżają się... dobrze że mi nie wpierdolił :D dalej już spokojnie powrót przez Prusy. Szkoda że tak zimno, bo już czuje że gardło drapie. 
Kategoria Wycieczki


Dane wyjazdu:
Dystans:29.20 km
Maks. pr.:53.50 km/h
Temperatura:-2.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: 783 kcal
Podjazdy:280 m

Sucha luka.

Środa, 24 lutego 2016 · dodano: 24.02.2016 | Komentarze 0

Po kolacji, po na wspólnej :P można jechać zwłaszcza że sucho i w miarę stabilnie, a że na jutro zapowiadają znów śnieg, trzeba korzystać. Klasyczna runda przez Książniczki do Więcławic i powrót przez Prusy. Trochę zimno, ale głowę jakoś mocno opakowałem to się trochę zgrzałem. Chciało by się więcej, ale może kiedy indziej. Dziś sarenki 3 i zając się trafił. 
Kategoria Wycieczki


Dane wyjazdu:
Dystans:62.70 km
Maks. pr.:58.60 km/h
Temperatura:11.2
HR max:186 ( 93%)
HR avg:137 ( 69%)
Kalorie: 1845 kcal
Podjazdy:390 m

Wietrznie ale do przodu.

Poniedziałek, 22 lutego 2016 · dodano: 22.02.2016 | Komentarze 0

Po powrocie z pracy, miałem nie lada dylemat, jechać czy odpuścić bo się zbierają czarne chmury... na szczęście zdecydowałem się na jazdę, uznałem że skoro tak wieje to nie może padać :P no i pojechałem, co tu gadać, nie jechało się zbyt komfortowo, bardzo się umęczyłem, nie podobało mi się, ale runda do Iwanowic, Niedźwiedź i powrót przez Goszcze i Więcławice. I tu ciekawostka w Iwanowicach na środku drogi, przypominam mamy 22 luty siedziała duża żaba! Osobliwy to widok, ale przy dzisiejszej temperaturze już nie tak dziwiący. Ale no mi samemu źle się jechało, pewnie przez wiatr głównie, ale jeszcze brzuch mi się buntował, może jutro będzie łatwiej... 
Kategoria Wycieczki


Dane wyjazdu:
Dystans:29.70 km
Maks. pr.:59.87 km/h
Temperatura:8.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: 984 kcal
Podjazdy:245 m

Runda Książniczki.

Czwartek, 18 lutego 2016 · dodano: 19.02.2016 | Komentarze 1

Wreszcie mam nową zabawkę sumującą moje dane, wprawdzie nawet połowy rzeczy nie rozumiem, a co dopiero wykorzystywać je, ale jest! Najlepszym rozwiązaniem było przetestowanie jej na zaprzyjaźnionej trasie przez Książniczki, Więcławice, Prusy. Jak na razie wszystko wygląda lepiej niż mógł bym się spodziewać. Co do samej jazdy, bardzo spoko, sucho, ciepło, w miarę jasno, ale bez ciśnienia, z kolanem już o wiele lepiej ale bark teraz się odzywa... Może w weekend będzie spoko. Już bym coś więcej pokręcił...
Kategoria Wycieczki


Dane wyjazdu:
Dystans:154.30 km
Maks. pr.:63.20 km/h
Temperatura:9.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: kcal
Podjazdy:1069 m

Na koniec Małopolski i jeszcze trochę dalej.

Niedziela, 14 lutego 2016 · dodano: 14.02.2016 | Komentarze 0

7 rano mnie nie przekonała do siebie bo była nie lada mgła, za to dospanie do 9 okazało się dobrą alternatywą, bo kiedy odsłoniłem rolety piękne słońce! Więc można się zbierać. Chęci wprawdzie nie było jakoś bardzo dużo po ostatnich kilku jakże 'pogodnych' dniach, ale głowa zdecydowała że trzeba jechać bo może nie będzie tak ładnie w najbliższych dniach. Zdecydowałem że chcę przejechać dość dużą pętlę zaczynając od Miechowa, ale nie będę jechał za wszelką cenę bo zobaczymy na ile pozwoli bolące ostatnio kolano. Na północ jechało się spoko, bo z wiatrem, ale przyznam że motywacja bardzo nie taka jaką bym chciał, jednak głowa za ciężka do dobrej jazdy. W sumie do Miechowa dojechałem bez większych emocji, po prostu dojechałem, dobrze że słońce tak ładnie akompaniowało. Później zdecydowałem że jadę dalej w kierunku Kazimierzy Wielkiej, tu już nie było idealnych warunków, bo wiatr zdecydowanie mniej sprzyjający z boku, ale znów bez napinki się jechało całkiem ok. W okolicy Racławic natknąłem się na stado saren, a na pograniczu województw pełno jakichś drapieżnych ptaków, niektóre siedzące tuż obok drogi, piękna sprawa! No i wreszcie jest na co patrzeć, kolory zdecydowanie bardziej urozmaicone, mimo że dominują brązy to gdzieniegdzie pojawia się soczysta zieleń, oby! W Skalbmierzu mały popas i dalej do Kazimierzy gdzie nawet się nie zatrzymałem tylko prosto kursem na Koszyce, no i tu już skończyła się zabawa, nie wiem czy to je tak się bardzo zagotowałem, czy tak wiatr operował, ale każde przekręcenie kosztowało mnie jakoś tak za dużo, w sumie nie wiedziałem co dalej, bo skoro jestem tak daleko to fajnie było by dojechać tą pętle, przez puszczę Niepołomicką i przez Wieliczkę do Krakowa, ale kiedy zobaczyłem jak wiatraki w okolicy Koszyc mocno młócą, moja motywacja siadła, po prost nie bardzo mi się chciało, w dodatku głód przeszkadzał. Przekroczyłem Wisłę i skontaktowałem się z Kejt, okazało się że jest w Proszowicach i jak chcę to możemy się tak spotkać i wrócimy razem do Krakowa. Nie powiem ucieszyło mnie to że mogę zmienić plany, bo jazda trasą od Szczurowej do Niepołomic jest nudna jak flaki... Tak więc w Ispinie odbiłem na Nowe Brzesko i dalej do Proszowic. Motywacja od razu wzrosła o kilka pkt, nawet na tyle że miałem ochotę na przekręcenie przez Pawłowice, później już spokojnie do celu. 


Pogodnie i do przodu!


Wiatraki w okolicy Miechowa, dziś ich kierunek nie wskazywał dla mnie zbyt korzystnego kursu. 


Mimo tak wysokiej temperatury uświadczyłem trochę śniegu! 


W końcu opuszczam Małopolskę. 


Ale w Świętokrzyskim też ładnie! 


Nawet bardzo ładnie!


Szkoda tylko że piździ jak w kieleckim... 


Postanowiłem że wracam do Małopolski, wprawdzie z tym narciarzem to chyba małe przekłamanie...
 
 
Dwór w Pawłowicach. 


Sucha jakaś ta zima...


W akompaniamencie zniżającego się słońca dotarłem do Proszowic. 

  • T. odczuw.9 °C
  • Wiatr 21 km/h s
  • Porywy 45 km/h
  • Chmury 20-30% nieba
  • Opady  0 mm / 12 h
  • Ciśnienie 995 hPa
  • Wilgotność 61 %
  • Termika chłodno i sucho
  • Biomet korzystny

Kategoria Wycieczki


Dane wyjazdu:
Dystans:32.10 km
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: kcal
Podjazdy: m

Więcławice

Sobota, 13 lutego 2016 · dodano: 19.02.2016 | Komentarze 0

Klasyczna runda.
Kategoria Wycieczki


Dane wyjazdu:
Dystans:154.32 km
Maks. pr.:64.50 km/h
Temperatura:8.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: kcal
Podjazdy:1187 m

Szybki jak wiatr!

Niedziela, 7 lutego 2016 · dodano: 07.02.2016 | Komentarze 2

'Nie ma tego złego...' takie hasło znalazłem pod kapslem tymbarku rano i chyba muszę oddać że to się sprawdziło w stu procentach. Tak jak wspominałem noc spędziłem w lodowatym Czchowie, miałem obiekcje, bo jednak odpoczynek w budynku nienagrzewanym gdzie temperatura w jednym pokoju oscylowała w granicy 10 stopni po grzaniu całą noc piecykiem elektrycznym nie należała do najbardziej komfortowych. W dodatku wczoraj oglądając wiadomości usłyszałem ostrzeżenia pogodowe przed bardzo silnym wiatrem na południu... no i jak można było się spodziewać obudziłem się o 4 raz z zimna, a dwa z szyb które telepały się jak głupie... no i tak półsnem doleżałem do 8 nie wiedząc jak to będzie dziś z jazdą. Na dodatek w planach było że pojadę do Proszowic gdzie będzie czekała na mnie moja dziewczyna i pójdziemy się wygrzać do sauny w nowym basenie w mieście a potem elegancko do domu autem, czyli w kierunku wiatru. Ale telefon poranny szybko mnie wyprowadził z błędu, okazało się że coś ją wzięło i nie ma szans na kompanie, a mi serce zamarzło, bo tylko o ciepłej wodzie marzyłem po nocy tak zimnej i wczorajszych km. No ale skoro tymbark mówi że nie ma tego złego, więc ruszyłem. Najpierw na cmentarz odwiedzić bliskich. Później już pełnoprawna trasa, co tu gadać takiego wspomagacza wiatrowego jeszcze nigdy nie miałem! Najpierw do Zakliczyna, bo już wczoraj chciałem zaliczyć to miasto, poszło bardzo sprawnie i szybko. Nawet podjazd w Złotej łyknąłem niczym błahostkę, w planie miałem raczej jazdę do Krakowa najłatwiejszą drogą, ale jechałem takim gazem i z taką łatwością że dosłownie zatrzymałem się w innym województwie, bo w Kazimierzy! Po drodze średnia wychodziła niemal 40 km/h no czegoś takiego jeszcze nigdy nie przeżyłem... W Kazimierzy wpadłem na genialny pomysł że pojadę na wietrze dalej, może do Kielc, a stamtąd pociąg do Krk, ale po pierwsze okazało się że godzinowo bardzo kiepsko mi się to zachodziło, bo prawdopodobnie musiał bym czekać do 18! na bezpośredni z możliwością przewozu roweru, to jeszcze cena jaka się wyświetliła mocno mnie zdegustowała, postanowiłem więc obrać już kurs na dom i wracać do mojej chorej lubej. Odbiłem więc na Proszowice, jak się okazało wiatr był o wiele mniej dokuczliwy niż się spodziewałem, a później od Proszowic w kierunku Słomnik wręcz znów pomagał! Pozdro dla kilku kolarzy których spotkałem w przeciwną stronę, dziękuje bardzo że to nie ja musiałem się zaginać pod wiatr. W okolicy Niegardowa spotkałem Pana jadącego dorożką zaprzęgniętą w dwa kuce, doprawdy przedni widok, dziś też dużo innych zwierząt wyszło na przechadzki, mnóstwo kotów (dwa musiałem zbierać z asfaltu) i bardzo dużo drapieżnych ptaków, ale i one dziś miały problem z lataniem pod ten wiatr z południa. No a kończąc trasę w Iwanowicach obrałem kurs na południe już prosto do Krakowa, ale teraz już pod wiatr, to jakby inna wycieczka dzisiejszego dnia... niczym jak by ten wcześniejszy etap dział się wczoraj, bardzo mnie umordowało to kręcenie pod wiatr, ale całe szczęście że to tylko tyle km. Tak czy siak udało się wykręcić sporo km i to w bardzo dobrym tempie jak na to że osobiście nie czuje się bardzo w formie. Kto by się spodziewał że pierwszy tydzień lutego uda mi się tak ładnie rozpocząć. Więc nie taki silny wiatr straszny jak go malują. Dziś już tylko pozostał serwis roweru i regeneracja przed kolejnymi dniami! 


Cmentarz i kaplica w Czchowie. 


Podjazd w Złotej, sam nie wiem kiedy znalazłem się na górze.


Później szybki zjazd i dalej z wiatrem. 


Kościół w Porąbce Uszewskiej.


Połykam kolejne km, tu kręciłem ok 50 km/h na odcinku od Borzęcina do Koszyc.


Prędkości aż mi koła powyginała.


Mój pierwotny cel wycieczki dziś, nowy basen w Proszowicach, gorąco polecam, chodź dziś nie był dla mnie...


Kuco zaprzęg, cudaczne stworzenia! 


Kolory dziś już zdecydowanie zaczęły wpadać w tony wiosenne. 


  • T. odczuw.7 °C
  • Wiatr 27 km/h s
  • Porywy 70 km/h
  • Chmury 40-50% nieba
  • Opady  0 mm / 12 h
  • Ciśnienie 1014 hPa
  • Wilgotność 70 %
  • Termika zimno i sucho
  • Biomet korzystny
Kategoria Wycieczki