Info
czy to ważne? Raczej nie, najważniejsze że jeżdżę zawsze! Więcej o mnie.




Moje rowery
Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2016, Sierpień8 - 1
- 2016, Lipiec34 - 0
- 2016, Czerwiec28 - 0
- 2016, Maj29 - 2
- 2016, Kwiecień30 - 0
- 2016, Marzec34 - 7
- 2016, Luty36 - 14
- 2016, Styczeń29 - 2
- 2014, Sierpień2 - 0
- 2014, Lipiec20 - 4
- 2014, Czerwiec24 - 6
- 2014, Maj32 - 18
- 2014, Kwiecień24 - 3
- 2014, Marzec29 - 27
- 2014, Luty29 - 33
- 2014, Styczeń37 - 46
- 2013, Grudzień41 - 60
- 2013, Listopad49 - 8
- 2013, Październik40 - 0
- 2013, Wrzesień7 - 0
- 2013, Sierpień10 - 1
- 2013, Lipiec15 - 0
- 2013, Czerwiec11 - 0
- 2013, Maj7 - 0
- 2013, Kwiecień34 - 4
- 2013, Marzec33 - 0
- 2013, Luty31 - 0
- 2013, Styczeń35 - 0
- 2012, Grudzień14 - 0
- 2012, Listopad43 - 4
- 2012, Październik29 - 0
- 2012, Wrzesień26 - 3
- 2012, Sierpień41 - 38
- 2012, Lipiec47 - 5
- 2012, Czerwiec39 - 8
- 2012, Maj43 - 3
- 2012, Kwiecień40 - 1
- 2012, Marzec39 - 27
- 2012, Luty26 - 8
- 2012, Styczeń12 - 0
Wpisy archiwalne w kategorii
Miasto
Dystans całkowity: | 11993.55 km (w terenie 3361.19 km; 28.02%) |
Czas w ruchu: | 96:40 |
Średnia prędkość: | 26.61 km/h |
Maksymalna prędkość: | 79.70 km/h |
Suma podjazdów: | 5746 m |
Maks. tętno maksymalne: | 193 (97 %) |
Maks. tętno średnie: | 146 (73 %) |
Suma kalorii: | 2042 kcal |
Liczba aktywności: | 279 |
Średnio na aktywność: | 42.99 km i 1h 36m |
Więcej statystyk |
Dane wyjazdu:
Dystans:41.32 km
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:-6.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: kcal
Podjazdy: m
Rower:Union Arizona
Przez zimowy Kraków
Poniedziałek, 27 stycznia 2014 · dodano: 27.01.2014 | Komentarze 0
Mnóstwo spraw do załatwienia w mieście + przejażdżka. Ale załatwiłem wszystko w miarę płynnie, większość ulic odśnieżona i jeździ się spoko. Gdybym tylko nie musiał 3 razy wnosić i wynosić tego kloca... Ale 'czołg' się sprawdza znakomicie w ciężkich zimowych warunkach :) Kategoria Miasto
Dane wyjazdu:
Dystans:57.32 km
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:-12.0
HR max:193 ( 97%)
HR avg: (%)
Kalorie: kcal
Podjazdy: m
Rower:
Zajęcia.
Niedziela, 26 stycznia 2014 · dodano: 26.01.2014 | Komentarze 0
Dajcie mi kilka dni, uporam się z zaległościami, egzaminami itp, to uzupełnię wpisy o zimowe doświadczenia... brrr...dziś zajęcia, a później dokręcanie, rano przez zadymkę ledwo dałem radę dojechać, ale rower i tak okazał się sprawniejszy niż samochody, minąłem dziś 2 stłuczki.
Edit (27.01.2014)
No i znów poranek zaskoczył jeszcze bardziej niż poprzedni, widać że w nocy dosypało mocno, a że to niedziela zanim ktokolwiek zechciał wyjść z domu aby ogarnąć tą sytuacje ja musiałem już być na miejscu. Nawet nie zastanawiałem się że mogę jechać w inny sposób niż rowerem :P rano znów zimno bardzo -12, a i przyznam że może przesadziłem żeby się pchać na rowerze w miasto, miałem nadzieję że w centrum będzie odśnieżone, ale ogólnie dramat, wszystko zasypane 15-20 cm warstwa, koło przednie chodziło jak chciało, ale jednak dojechałem praktycznie dwa razy dłużej niż zwykle, ale na szczęście dałem sobie duży bufor bezpieczeństwa czasowego więc nie musiałem się śpieszyć i spokojnie jechałem. Po drodze napotkałem dwie niegroźne stłuczki. Podczas zajęć tylko wypatrywałem czy w końcu przestało padać, no i w sumie zrobiła się piękna pogoda, wyszło słońce i niebieskie niebo. Po zajęciach jechało się spoko, już duża część miasta ogarnięta, a i nawet jakieś imprezy się odbywały w centrum! Przy Wiśle morsy zrobiły sobie zawody, trzeba przyznać że się wstrzelili ze swoim eventem idealnie, jeszcze tydzień temu myślę że nawet ja bym mógł spróbować, a wczoraj przeprawa pomiędzy krami wyglądał imponująco. Chwilę popatrzyłem i do domu.

Zima zaskoczyła świat! Wszystko zasypane kompletnie, gdybym nie wiedział gdzie i jak jechać to nie było szans rozpoznać gdzie jest ulica, chodnik czy cokolwiek pod śniegiem!
.
.

Morsowanie pod Wawelem, no Ci to się umieją bawić w zimie! :P
.
.

A oto i czołg! Jego nic nie zatrzyma! Tu już po stosunkowo dużym oczyszczeniu z lodu i śniegu!
Po powrocie do domu, ogarnięciu swoich spraw, czas na sesję treningową, dziś zajęcia pod względem sprintów, no i udało mi się osiągnąć maksymalne tętno aż na poziomie lekkiego bólu w klatce piersiowej, to po prostu była przesada...
Dane wyjazdu:
Dystans:64.32 km
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:-13.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: kcal
Podjazdy: m
Rower:
Zajęcia.
Sobota, 25 stycznia 2014 · dodano: 25.01.2014 | Komentarze 0
Kompletny brak czasu, wpis uzupełnię za jakiś czas... mam nadzieję.Ku pamięci, zajęcia + mocne dokręcanie.
Edit (27.01.2014)
No i co? W nocy zrobiło się naprawdę mocno biało, z racji że zajęcia zaczynały się wcześnie nawet nie brałem pod uwagę innej opcji dojazdu jak nie rower! :P ale dla holendra to nie problem, uliczki osiedlowe i cześć chodników słabo, ale ulice miasta raczej czarne. Jedynie co to naprawdę zimno, kiedy wychodziłem z domu temperatura wskazywała -13, ale na ciężkim rowerze jazda po śniegu dobrze rozgrzewa, tak więc kiedy dotarłem na miejsce byłem mocno zgrzany. Zajęcia skończyły się wcześnie więc pojechałem sobie jeszcze bulwarami Wisły w kierunku Tyńca i powrót również bulwarami, ale już zrobiło się słabo, bo zaczęło mocno wiać i zacinać śniegiem, w pewnym momencie nawet mnie oślepił wpadający do oczu puch.

Poranna droga na zajęcia zimowymi plantami.
po powrocie do domu dokręcania na trenażerze, dorwałem super program treningowy, przyznam że tak mocnego obciążenia się nie spodziewałem, ale skoro ktoś to wymyślił i poleca zobaczę, może i ja coś dobrego dla siebie znajdę, dziś program wytrzymałościowy, no i przyznam że wypociłem z siebie chyba z 5 litrów wody :P
Dane wyjazdu:
Dystans:74.21 km
Maks. pr.:48.90 km/h
Temperatura:-5.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: kcal
Podjazdy:335 m
Rower:
Zmagań z zimą ciąg dalszy.
Czwartek, 23 stycznia 2014 · dodano: 23.01.2014 | Komentarze 0
Skoro wczoraj dałem rade, to dziś miało by być gorzej? Wyjechałem tym chętnie gdyż widziałem że przez noc nic nie dosypało, a nawet osiedlowa ulica ogarnięta. Tak więc w planie było dostać się do domu rodziców, ale przez Balice, Aleksandrowice, Cholerzyn, Liszki i Piekary. Tak jak podejrzewałem i miałem nadzieje, w mieście praktycznie wszystkie ulice czarne, więc tylko lekko mokro, ale błotniki dają radę. W dodatku miałem szczęście bo na Balickiej udało mi się złapać za ciężarówką i aż do samych Balic miałem osłonę od zimnego wiatru i średnią prędkość ok 40 km/h. Dalej droga też spoko i do Morawicy dobre warunki drogowe, gdzieniegdzie na środku jezdni leżało czarne błoto, a tak w ogóle to po tej stronie Krakowa wydaje mi się że dużo mniej śniegu. Po odbiciu w kierunku Cholerzyna droga już nie była tak dobrze przygotowana, bo raczej w 60% biała, ale spokojnie można było jechać koleinami wyżłobionymi przez auta, a w dodatku ruchu brak. Po dotarciu do Cholerzyna miałem obrać kurs na Czułów, ale przypomniałem sobie że w zeszłym roku jak tak zrobiłem to szybko trafiłem na odcinek kompletnie nieodśnieżony, skierowałem się więc do Kryspinowa i postanowiłem zrobić dodatkową pętle do Balic przejazd obok lotniska i znów tą samą trasą przez Aleksandrowice i Cholerzyn, ale dalej już do Liszek. Tam trasa dobra, tak jak i do Piekar, w sumie jedynie źle było na moście przy Kolnej bo widać tam kiedy padało kilka dni tamu zrobiła się szklanka a na to popadał śnieg. Ale nawet podjazd który zazwyczaj błotnisty i trudny do podjazdu bez uślizgu dał radę. Ej a tak w ogóle to jazda na rowerze w zimnie i śniegu to pikuś... tam dziś jakieś chłopy trenowały spływy kajakowe! To są rzeźnicy :/ Pozdro dla tych panów. Dalej już do domu, pyszny obiad itp. Powrót do domu odśnieżoną ścieżką przez Ruczaj, nieodśnieżoną ścieżką przez Skałki Twardowskiego, później kawałem drogi bulwarami, ale pokierowałem się znów w kierunku centrum, bo tu też ślisko a jeszcze jazd blisko wody nie napawa pozytywnie :P Później już ostatni odcinek do domu Mogilską, a tu korek jak nie wiem, a w dodatku policja na sygnale się próbuje przebić, ale z racji że mało miejsca zanim ci ludzie się ogarnęli i zjechali zajęło im to tyle że chyba bez sygnału było by szybciej, a ja jadąc lawirując pomiędzy lusterkami był bym dwa razy szybciej, no ale głupio było by przecież wyprzedzać radiowóz na sygnale i tak już przesadziłem trochę, bo jechałem bezpośrednio za nimi... No a później już dom, pranie i konserwacja roweru. No teraz już czas na inne sprawy :)
Ogólne warunki drogowe dziś całkiem dobre, jak nie zupełnie czarne drogi to takie gdzie asfalt wystawał w koleinach po samochodach, więc dziś przejazd niemal 'suchą stopą'.
.
.

Jedynie gdzie dziś nie było ogarnięte od śniegu to most przy Kolnej i sama droga wzdłuż toru Kajakowego. Ale w mojej opinii dziś tak na 4 drogi do jazdy.
.
.
.
.
- T. odczuw.-7 °C
- Wiatr 8 km/h
- Porywy 13 km/h
- Chmury 90% nieba
- Opady 0.1 mm / 12 h
- Ciśnienie 1021 hPa
- Wilgotność 79 %
- Termika mroźno i mokro
- Biomet niekorzystny
Dane wyjazdu:
Dystans:17.23 km
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:0.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: kcal
Podjazdy: m
Rower:Union Arizona
Miejski szyk.
Wtorek, 21 stycznia 2014 · dodano: 22.01.2014 | Komentarze 0
A po południu wybrałem się na spotkanie w centrum, z racji że padało mocniej i wyglądało po samochodach że ta gołoledź faktycznie będzie problemem wybrałem holendra. Jak się okazało tylko samochody były oblodzone, a drogi jedynie mokre, nawet kiedy wracałem ok 17 było spoko. Ale jednak mokra kurtka przy niskiej temperaturze i silnym wietrze to nic miłego, w dodatku wracając chwilę jechałem za piaskarko-solarką i trochę mnie usyfiło :P Kategoria Miasto
Dane wyjazdu:
Dystans:27.53 km
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:2.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: kcal
Podjazdy: m
Rower:Union Arizona
Przygód ciąg dalszy.
Wtorek, 14 stycznia 2014 · dodano: 14.01.2014 | Komentarze 2
No i nie było po co na siłę dokręcać wyniku bo okazało się że i tak musiałem znów wyjść, a jak najlepiej kręcić się po mieście od 15 do 18? Oczywiście na rowerze, wybrałem więc holendra, bo uznałem że to najlepszy pojazd na takie warunki. Mogłem się zreflektować co ja robię bo wychodząc zawadziłem nim o miskę i ją rozbiłem, ale cóż, posprzątałem i wyszedłem... Po przejechaniu ok 5 km wyjątkowo lekkiego kręcenia stało się to czego nie bardzo się spodziewałem, czuję że coś rzęzi, a koło trze o ramę, zatrzymuję się patrzę, a tam ta dziwna linka do zmiany biegów wewnątrz koła wypadła, chwytam za śrubę dokręcającą koło, a ona odpada, zaczep błotnika i koszyka też wyskakuje... koło się przesunęło a ja bez klucza '15' nie mam szans nic zrobić bo nie jestem w stanie palcami dokręcić tej śruby... z racji że byłem umówiony za 30 minut w Radiu Kraków, uznałem że nie mam czasu na powrót do domu i muszę jakoś dotrzeć tam, tak więc trochę prowadząc, trochę jadąc po prostej jakoś dotarłem na styk na miejsce i na razie pozostawiłem rower... W radiu okazało się że jest pan konserwator i pożyczył mi klucz, no i jakoś udało mi się rozprawić z tym defektem, choć i tak słabo, bo okazało się że to gwintowanie śruby poszło... Jechałem więc bardzo spokojnie co jakiś czas sprawdzając czy nic nie odpada, załatwiłem jeszcze jedną kwestię, w między czasie dostałem info że kolejne plany się posypały i muszę jechać jeszcze po kota i go przewieźć do drugiego mieszkania. Z racji że jakoś się jechało postanowiłem że dojadę do mieszkania, tam się ogarnąłem z rzeczami, zapakowałem kota, no i jeszcze dokręciłem te śruby bo trochę się obluzowały, no i tak pojechaliśmy, kot w nosidle przyczepiony do koszyka, bo do środka nie mogłem go zmieścić, na plecy wypchany plecak, na całe szczęście droga powrotna to już raczej w dół. Kot bardzo spokojny i wydawał się być zadowolony, już dawno nie mieliśmy przyjemności razem jechać na rowerze :) teraz po tych emocjach już poszedł spać, mnie też chyba to czeka za niedługo :P kurde przez te dodatkowe emocje wszystko zajęło mi przeszło 3 godziny! W sumie szybciej bym chyba to załatwił wszystko chodząc...
Oto mój kot podróżnik, wystarczy wyciągnąć jego transporter żeby szybko siedział w środku, ale jednak chyba jazdę na rowerze lubi najbardziej, bo w samochodzie to cuduje, a tu spokojnie siedzi i podziwia świat :)
Kategoria Miasto
Dane wyjazdu:
Dystans:21.30 km
Maks. pr.:47.00 km/h
Temperatura:4.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: kcal
Podjazdy: m
Rower:
Dzień w Bergamo pod znakiem Bianchi!
Sobota, 11 stycznia 2014 · dodano: 13.01.2014 | Komentarze 0
Dziś jest ten dzień! Jadę po raz kolejny do Bergamo, mojego ukochanego miasta! Z racji że lot odbywał się dość wcześnie, nie miałem wiele czasu na jazdę, ale postanowiłem że skoro muszę i tak przejechać do domu żeby stamtąd jechać to mogę to zrobić okrężną drogą przez Nową Hutę i okolice ronda Mogilskiego. Sobota 6 rano, miasto kompletnie puste, tylko ja jadę, ale już myślę o tym gdzie będę za kilka godzin... Nie będę się rozckliwiał nad tym jak bardzo dobrze czuję się w tym mieście, wystarczy tylko że byłem tam 5 razy w ciągu ostatnich 2 lat... :P dodatkowym gigantycznym atutem jest to że w centrum znajduję się najwspanialszy sklep na świecie! Officina Edoardo Bianchi (obecnie coś strona niedomaga...) Officina Bianchi Bergamo - zdjęcia o klasie tego sklepu świadczyć może doborowe towarzystwo innych sklepów takich jak: Rolex, Cartier itp... no i jeszcze jeśli ktoś by chciał może pojechać 30 km od miasta do Treviglio gdzie znajduję się fabryka Bianchi, gdyby ktoś chciał oto relacja z wizyty w fabryce Bianchi. Uwielbiam to miasto i ten region Włoch, jeszcze kiedy jest się tam w weekend i wylegną setki szos na ulice i słyszy się charakterystyczne klekotanie bębenków czuję się jak w raju, a w dodatku widoki samego miasta zapierają dech w piersiach! Jak ktoś ma ochotę tu relacja Jakuba Porady z TVN który ostatnio miał reportaż o tym mieście Jakub Porada w Bergamo ja bym was oprowadził po innych, równie pięknych miejscach, ale ten reportaż dość dobrze oddaje charakter miasta. Co do jednego się zgodzę na pewno trzeba się nastawić na dobre drałowanie w górę, ja przez to że mało chodzę dużo jeżdżę przyznam że mam zakwasy w łydkach po tak innym charakterze aktywności :)Zawsze wracając stamtąd mam ogromny niedosyt, czasu - że tak mało, że nie mam roweru ze sobą, że nie wykupiłem całego sklepu itp. ale i tak to mega sprawa że można tam trafić za ok 100 zł! Tak więc polecam każdemu, a gdyby ktoś miał jakieś pytania, myślę że mogę już służyć radą odnośnie mojego ulubionego miasta na świecie! :)

A oto jedna z moich nowych opon, tym razem na mokre warunki, ale obowiązkowo z akcentem celeste! Czyż ona nie jest piękna?! :P Dodatkowo jeszcze kilka gadżetów pokupowałem, no ale powoli kończy mi się lista rzeczy jakie mogę kupić sygnowane logo Bianchi!
Dane wyjazdu:
Dystans:54.21 km
Maks. pr.:52.10 km/h
Temperatura:6.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: kcal
Podjazdy:247 m
Rower:
Miej oczy szeroko otwarte!
Piątek, 10 stycznia 2014 · dodano: 10.01.2014 | Komentarze 0
Po południowa przerwa w jeździe dobrze mi zrobiła, na tyle dobrze że miałem znów ochotę na pedałowanie. Najpierw jednak musiałem udać się do banku, kiedy i to już załatwiłem miałem ochotę przekręcić rundę przez Balice, ale z racji że zaczęło padać postanowiłem że mogę spokojnie przejechać przez centrum i trochę się pokręcić po mieście bo dawno nie byłem w sercu Krakowa. Później udałem się na miasteczko studenckie i dalej wzdłuż stadionu Wisły, kiedy wyjechałem za tego kloca podmuch wiatru niemal mnie przewrócił ale to i tak było nic w stosunku do tego co się działo na środku błoń które postanowiłem przeciąć na wznak, nie dość że boksowałem w błocie, to jeszcze wiatr zwiewał mnie niemiłosiernie, w końcu dałem się ponieść i odjechałem jakieś 50 metrów od zakładanej ścieżki. Później wymyśliłem sobie jazdę bulwarami do Tyńca wzdłuż Wisły, to był słaby pomysł, ale za to na moście Zwierzynieckim czekał na mnie taki oto widok! Czasem po prostu trzeba mieć otwarte oczy trochę szerzej!
Uważam że to mega zdjęcie, w ogóle dziś super dzień na dobre zdjęcia, pogoda po mojemu!
.
.

A tu piękne niebo nad Skotnikami, niestety czerwoności południa nie udało mi się uchwycić...
.
.
Dalej tak jak wspominałem do Tyńca wzdłuż Wisły, to był najdłuższy mój przejazd na tej trasie, no łeb urywało, no ale dojechałem, a droga powrotna? Idealnie niemal nie trzeba było kręcić, ale ja jeszcze nie jechałem do domu, pojechałem w odwiedziny do rodziny i na pyszny (bezmięsny) obiad! Posiedziałem trochę i w końcu zebrałem się w kierunku domu, ale po drodze zawitałem do kumpla zostawić kilka rzeczy. Z racji że byłem umówiony z moją lubą na drugim końcu miasta za 28 minut wiedziałem że muszę pocisnąć, ale wiatr tym razem był moim sprzymierzeńcem, tak więc się puściłem, trochę za bardzo świrowałem ale jednak w ferworze walki z samochodami nie bardzo się nad tym zastanowiłem. Dotarłem lekko spóźniony ale i tak nieźle poszło, zwłaszcza że piątek po południu nie sprzyja jeździe po mieście. Niemal od razu pojechałem do pobliskiej studni trochę opukać rower i już można wreszcie wrócić do mieszkania. A no i jeszcze tylko zawitałem do sąsiadów po moją paczkę, oczywiście kurier przyjechał kiedy nikogo nie było... A w paczce to wszystko na co tak bardzo czekałem, bidon termo, nowa opona na mokre warunki, świeże dętki, no i najważniejsze, nowe pedały do 928! (zdecydowałem się na te kompozytowe, a nie na karbonowe, cena zwyciężyła). Miły akcent na koniec dnia. :)

Komponują się idealnie, już nie długo sprawdzimy jak się sprawują!
.
.
- T. odczuw.2 °C
- Wiatr 30 km/h
- Porywy 55 km/h
- Chmury 90% nieba
- Opady 3 mm / 12 h
- Ciśnienie 1013 hPa
- Wilgotność 70 %
- Termika zimno i mokro
- Biomet niekorzystny
Dane wyjazdu:
Dystans:7.20 km
Maks. pr.:15.00 km/h
Temperatura:5.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: kcal
Podjazdy: m
Rower:Union Arizona
Potrzeba matką... radzenia sobie.
Poniedziałek, 6 stycznia 2014 · dodano: 06.01.2014 | Komentarze 0
Z racji że wczoraj rozerwałem dętkę w rowerze a dziś rano koniecznie musiałem się przenieść do domu, a nie chciało mi się prowadzić roweru wpadłem na genialny pomysł wypchania opony papierem i innymi śmieciami :D moje rozwiązanie nie najgorsze, ale nie idelane pozwoliło mi dojechać do mieszkania prawie bez boleśnie, prawie bo koło stukało jak zarzynane ciele :P dobrze że to rano i nie było dużo ludzi, bo jednak trochę tak wstyd się tłuc :) Kategoria Miasto
Dane wyjazdu:
Dystans:16.34 km
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:7.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: kcal
Podjazdy: m
Rower:Union Arizona
Wieczorne holendrowanie.
Niedziela, 5 stycznia 2014 · dodano: 05.01.2014 | Komentarze 2
Choć bardzo mi się nie chciało musiałem dziś jeszcze raz wyjść z domu, ale po to żeby się przenieść na jeden dzień gdzie indziej, przy okazji miałem do załatwienia jeden mały biznes i zaliczyć kaufa co by kupić chleb skoro jutro pozamykane... Tak mi się nie chciało jechać że postanowiłem wziąć miejskiego holendra na przejażdżkę i tak jak rano i teraz kiedy zacząłem jechać poczułem się zdecydowanie lepiej, postanowiłem że zrobię dodatkową rundę ścieżkami po hucie, załatwię co mam załatwić. Jechało się bardzo przyjemnie, choć zgrzałem się strasznie, bo tą kolubryną podjechać pod górkę to jest wyczyn :P a jeszcze kiedy takie upały na polu?! No a na koniec mając w pamięci szczęście ostatnich dni, wchodzę do mieszkania, rower stoi w przedpokoju, zabieram się za przygotowywanie kolacji, a tu nagle niewiarygodny huk! Okazało się że dętka po prostu eksplodowała! Po około 15 minutach stania w przedpokoju? Bardzo dziwna sprawa, ale jak fart to fart, teraz muszę jakoś go odprowadzić jutro do domu, a w dodatku muszę czekać do wtorku z kupnem nowej dętki bo ktoś sobie wymyślił że jutro jakieś święto...
A oto dętka... a raczej jej pozostałości, coś niesamowitego, żeby tak wybuchła wewnątrz opony! Dla porównania obok 30 centymetrowa linijka...
Kategoria Miasto