Info

avatar Cześć to ja rorschaach, z Krakowa. Mam przejechane 69752.70 km. Jeżdżę ze średnią prędkością 29.68 km/h
czy to ważne? Raczej nie, najważniejsze że jeżdżę zawsze! Więcej o mnie. button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy rorschaach.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

Wycieczki

Dystans całkowity:29111.63 km (w terenie 5000.42 km; 17.18%)
Czas w ruchu:350:35
Średnia prędkość:29.25 km/h
Maksymalna prędkość:89.80 km/h
Suma podjazdów:161017 m
Maks. tętno maksymalne:192 (96 %)
Maks. tętno średnie:181 (91 %)
Suma kalorii:196595 kcal
Liczba aktywności:312
Średnio na aktywność:93.31 km i 3h 51m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
Dystans:41.72 km
Maks. pr.:58.20 km/h
Temperatura:4.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: kcal
Podjazdy:381 m
Rower:

Mglista perspektywa. I

Niedziela, 17 listopada 2013 · dodano: 17.11.2013 | Komentarze 0

Dzień rozpocząłem od rundy przez Książniczki, już tam była dość ograniczona widoczność, ale to co zaczęło się dziać na podjeździe pod Więckowice to szok.


Perspektywa z mojego punktu siedzenia.


Nie wyjechałem wysoko, a widoczność spadła niewiarygodnie, tu może widać na 30 metrów.


Nie ma co, słoneczko dziś pięknie operowało, normalnie aż się zgrzałem...


Na szczycie widoczność spadła do ok 15 metrów, no jeszcze w takiej mgle nigdy nie jechałem.


Zjazd w dół to też była dobra zabawa, dobrze że trasę znam na pamięć.

Mapka.

T. odczuw. 4 °C
Wiatr 10 km/h nw
Porywy 25 km/h
Chmury 50-60% nieba
Opady 0 mm / 12 h
Ciśnienie 1026 hPa
Wilgotność 70 %
Termika zimno i sucho
Biomet korzystny

Kategoria Trening, Wycieczki, ( )


Dane wyjazdu:
Dystans:123.62 km
Maks. pr.:60.00 km/h
Temperatura:7.0
HR max:182 ( 91%)
HR avg:140 ( 70%)
Kalorie: kcal
Podjazdy:1152 m
Rower:

Walka z wiatrakami.

Sobota, 16 listopada 2013 · dodano: 16.11.2013 | Komentarze 0

No więc, dzień zacząłem niemrawo, ale rozbudził mnie piękny zapach jajecznicy, zjadłem z apetytem moje ulubione poranne danie i w sumie szybciej niż zwykle byłem gotów do wyjścia. Plan był taki żeby trochę pojeździć i podjechać do Proszowic gdzie wcześniej pojechała już moja dziewczyna. Pierwsze 'Kroki' obrałem w stronę Zielonek. Jechało się w miarę dobrze, z lekkim wiatrem z północnego zachodu. Od Zielonek jakiś chłop jechał za mną cały czas aż do zjazdu w Korzkwi jakimś zdezelowanym mercedesem, wszyscy na niego trąbili a ten cały czas za mną, słabe to bo nawet go próbowałem przepuścić... Dalej przez Ojców, niezbyt dziś ładnie bo mgła i szarość. Nie omieszkałem zaliczyć podjazdu pod Złotą Górę, później skąpana we mgle Skała. Od tego momentu jechało się bardzo sprawnie bo miałem zachodni wiatr prosto w plecy a i droga niemal do samych Słomnik cały czas w dół. Dziś ubrałem się trochę stosowniej a i było ogólnie dość ciepło więc na temperaturę nie było co narzekać. Ze Słomnik do Proszowic też bardzo spoko, dopiero kiedy odbiłem na północ w kierunku Kazimierzy znów wiatr trochę przeszkadzał, a boczne podmuchy były naprawdę bardzo nie przyjemne i wytrącały z toru jazdy. Dziś też rower raczej mnie bardziej niepokoił niż dawał przyjemność, najpierw jakieś dziwne stukanie w tylnym kole (okazało się że obluzowała się szprycha) później licznik tracił sygnał, w dodatku telefon się psuje, przy większych wstrząsach sam się wyłącza, nawet nie wiem czy był włączony w ogóle, ale ogólnie irytuje mnie to już... Dalej przez Kazimierzę do Koszyc, tam jechało się dość gładko tylko nawierzchnia mogła by być lepsza, za to dziś wiatrak który zawsze mnie zastanawia czemu się nie kręci działał! :) No i w tym momencie kończą się miłe aspekty wyjazdu, kiedy zwróciłem się znów w stronę Proszowic ale tym razem w kierunku zachodu przekonałem się że wiatr daje mocno po mordzie, ujechałem się strasznie, a w dodatku kolejny raz złapałem gumę, bardzo małe pęknięcie bo zejście było małe więc postanowiłem nie wymieniać tego teraz skoro nie jest tak daleko i dopompowywać co jakiś czas, no i tak wyszło że musiałem powtarzać tą czynność 6 razy! Szkoda gadać, przyjechałem ujechany bardzo, ale za to już czekał pyszny obiad, a do powrotu nie trzeba było się śpieszyć gdyż dziś postanowiłem skorzystać z możliwości powrotu samochodem, zresztą nie żałuję bo po ciemku trasa z Proszo do KRK nie jest najbardziej atrakcyjna. Tak więc zapakowałem się do auta i w cieple dotarłem do punktu wyjścia. Wieczór trzeba poświęcić na jakieś serwisy znów...

Mapka.

T. odczuw. 4 °C
Wiatr 15 km/h w
Porywy 40 km/h
Chmury 50-60% nieba
Opady 0 mm / 12 h
Ciśnienie 1029 hPa
Wilgotność 76 %
Termika zimno i sucho
Biomet korzystny

Kategoria Wycieczki, ( )


Dane wyjazdu:
Dystans:83.93 km
Maks. pr.:56.70 km/h
Temperatura:4.0
HR max:182 ( 91%)
HR avg:137 ( 69%)
Kalorie: 1520 kcal
Podjazdy:544 m
Rower:

Być jak alpaka.

Piątek, 15 listopada 2013 · dodano: 15.11.2013 | Komentarze 0

Po wczorajszym dniu doszedłem do wniosku że nie mam co na siłę porywać się na wycieczki, skoro motywacji i energii mam na około 80-100 km dziennie to nie ma siły żebym znalazł sobie jakieś miejsce którego jeszcze nie widziałem. Tak więc od dziś założenie jest takie, dopóki będę mógł minimum 80 km dziennie, jeśli nie będę miał żadnego pomysłu konkretnego to trasa po rundach w okolicy Książniczek, Więckowic, Prus. Tak więc dziś pojechałem, pokręciłem się dokładnie, ale za to robię to dla kondycji a nie dla widoczków... za to dziś mimo tego że tak dobrze znam te rejony, trafiłem, a raczej zauważyłem hodowlę ALPAK!


Nie wiem, czy ta hodowla była już tam wcześniej, ale ja jej nie widziałem, ale może to jakieś novum tam gdyż zwróciłem na to uwagę z powodu że jakiś samochód się zatrzymał i wszyscy patrzyli przez okna w tą stronę.


Wprawdzie bardzo płochliwe te zwierzątka, ale wydają się być bardzo sympatyczne, a na pewno bardzo przyjemne w dotyku, aż chciało by się je ogolić.

Podczas tego przejazdu znów przemarzłem bardzo, a raczej palce mi odmarzły i mimo tego że bardzo chciałem dojechać resztę dystansu uznałem że nie mogę przesadzać i wracam do domu. Resztę, tj. 20 km do jeździłem na trenażerze, ta czynność za to mnie rozgrzała bardzo. Teraz nie czuję się zbyt dobrze, chyba na noc trzeba będzie zaaplikować sobie jakieś leki...

Mapka.

T. odczuw. 3 °C
Wiatr 4 km/h ne
Porywy 7 km/h
Chmury 50-60% nieba
Opady 0 mm / 12 h
Ciśnienie 1027 hPa
Wilgotność 69 %
Termika zimno i sucho
Biomet korzystny

Kategoria Trening, Wycieczki, ( )


Dane wyjazdu:
Dystans:88.41 km
Maks. pr.:48.11 km/h
Temperatura:6.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: kcal
Podjazdy:559 m
Rower:

Dzień dla glizd.

Środa, 13 listopada 2013 · dodano: 13.11.2013 | Komentarze 0

Dzisiejsza jazda była podporządkowana pogodzie, po wczorajszym wymrożeniu nie chciałem dziś przesadzać, zwłaszcza że trochę katar doskwiera. Tak więc kiedy wstałem rano, a tu deszcz zwątpiłem w swą motywacje, zająłem się swoją robotą spychając rower na dalszy plan. Kiedy przekonałem się że pogoda nie za bardzo się zmienia a co najwyżej na gorsze postanowiłem skorzystać choć trochę z trenażera, tak więc założyłem sobie 30 km w miarę spokojnym tempie przy serialu. W międzyczasie przestało padać i nawet trochę przeschło. Postanowiłem że pojadę w rejon mojej ulubionej rundy i w zależności jeśli nie będzie padać pokrążę mniej, lub bardziej. Po pierwszej rundzie przez Książniczki, Więckowice, Prusy, postanowiłem jeszcze dodać km na trasie przez Prawdę, Więckowice i znów Książniczki. W trakcie tego przejazdu bardzo zdziwiła mnie ogromna ilość tłustych dżdżownic, nie sądziłem że te zwierzęta żyją w tak niskiej temperaturze, może to jakieś mutanty (tak a propos szczytu klimatycznego?!)


Dzisiejszy dzień zdecydowanie nie może aspirować do najpiękniejszych w tym roku, zimno, wiatr, mgła, pada co jakiś czas.


Z racji tego że byłem usyfiony niemal od samego początku jazdy można było sobie pozwolić na trochę zabawy w przełaje, taka jazda po grząski błocie to naprawdę fajna sprawa, szkoda tylko że trzeba będzie później posprzątać... rower!

Dalej pojechałem wzdłuż zbiornika Zesławice i powrót do Krakowa przez Pisatów, objechałem Batowice od tyłu i prosto do domu, najwyższa pora bo już się zrobiło ciemno i znów zaczęło padać. Na koniec miałem jeszcze nieprzyjemną sytuacje z jakąś kretynką która przecina z prawo-skrętu, przejściem dla pieszych trzy pasy ruchu... w pewnym momencie jej samochód zajmował dokładnie 3 pasy :/


W sumie, mógł bym wejść cały w ubraniu pod prysznic dziś, ale to chyba nie do końca by rozwiązało wszystkie problemy...

Mapka.

T. odczuw. 4 °C
Wiatr 12 km/h w
Porywy 25 km/h
Chmury 90% nieba
Opady 1 mm / 12 h
Ciśnienie 1026 hPa
Wilgotność 79 %
Termika zimno i mokro
Biomet niekorzystny

Kategoria Trening, Wycieczki, ( )


Dane wyjazdu:
Dystans:158.20 km
Maks. pr.:64.70 km/h
Temperatura:6.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: kcal
Podjazdy:4358 m
Rower:

zzziii... zziimm... Zimno mi!

Wtorek, 12 listopada 2013 · dodano: 12.11.2013 | Komentarze 0

Dobra już odtajałem, palce się ruszają, mogę normalnie opisać dzień. No więc znów wstałem wcześniej, w założeniu miałem jechać do sekretariatu uczelni, a potem na wycieczkę, byłem gotów do wyjścia i uświadomiłem sobie że sekretariat pracuje dopiero za dwie godziny... Postanowiłem już się nie rozbierać i wyszedłem zrobić sobie rundę przez Książniczki i Prawdę. Dziś nie bolało mnie już prawie nic więc włączyłem dość mocne tempo od samego początku. Trasę łyknąłem bardzo szybko i przyznam że mocno się zgrzałem. Postanowiłem że skoro mam jeszcze 30 minut w zapasie podjadę do mieszkania i zdejmę chociaż jedną warstwę (jedną z dolnych warstw, co później było opłakane w skutkach). Później ruszyłem przez miasto w kierunku szkoły, po drodze bankomat i sklep. Załatwiłem co miałem do załatwienia i dalej bulwarami Wisły do Tyńca, nie czułem wiatru w ogóle, tzn. nie byłem go świadomy, pewnie przez to osiągnąłem tak niebotyczną średnią na tym dystansie. Na drodze z Tyńca do Skawiny przekonałem się że wiatr jest całkiem mocny, ale teraz wieje w mój bok. Po dotarciu do Skawiny trochę se zawaliłem, wcześniej na mapie zapamiętałem że mogę objechać hutę prawą stroną, okazało się po kilku kilometrach że nie mam pojęcia gdzie jestem, droga jest w remoncie, a gps w telefonie nie wiele mi pomógł. Nie chciałem już jechać na czuja i zawróciłem do centrum Skawiny. Dalej już znajomą trasą do Kalwarii, w górę, w dół, w górę, w dół, ale no nie ma co narzekać w końcu wiedziałem, na co się piszę, jedyne co dawało w dupę to duży ruch, a w tym tiry :/ Po dotarciu do Kalwarii postanowiłem sobie odpocząć i tu sobie dorypałem, bo byłem trochę spocony, a jak usiadłem na ławce to wiatr mnie tak wywiał że aż mnie przeszły ciarki i od tego czasu temperaturowy dramat, czułem się okropnie, ręce mi zgrabiały totalnie, nie miałem sił kompletnie na pedałowanie i tak słabiutko aż do podjazdu do Lanckorony, tam też słabo ale chociaż się rozgrzałem, choć z motywacją na poziomie 0. W Lanckoronie postanowiłem coś zjeść i odwiedzić reklamowane tam ruiny zamku.


Sławny Lanckoroński rynek, ciekawe czy kiedyś miał on charakter typowo kupiecki, przecież towary przy takim nachyleniu same by znikały!


Wieś zachowała oryginalną drewnianą zabudowę z drugiej połowy XIX wieku, wszystkie domki są pięknie utrzymane, a ich historia pięknie pielęgnowana.


Nie dość że podjazd stromy, to jeszcze po jakiś krzywych kamolach, dobrze że nie jest to codzienność w Polsce.


Nad centrum miejscowości znajdują się Ruiny Zamku w Lanckoronie, prowadzi do niego dobrze oznaczona stroma droga, dziś niestety bardzo błotnista.


Zamek w Lanckoronie zdobyty! Takiego rumaka to tam chyba jeszcze nie było! Szkoda tylko że takie zachmurzenie, mógł by być piękny widok.

Dalej zjazd do Sułkowic, tu też czułem się fatalnie bo to był niemal cały czas zjazd, a więc wychłodziło mnie znów, za to przed samymi Sułkowicami rozgrzała mnie jedna sytuacja, z jakiś wysokich traw ni z tego, ni z owego wyskoczyła przede mnie sarna! Wystraszyłem się dość mocno bo byłem przekonany że w nią wpadnę, na całe szczęści przeleciała przez drogę bardzo szybko, ale wiem że już nie ma co się śmiać z mojej kuzynki która jakiś czas temu skasowała sobie auto właśnie na sarnie...
Z Sułkowic udałem się do Myślenic i tu znów słaba akcja z sarną, jadę a tu w poprzek niemal całego pasa ruchu leży sarna, niestety dla niej, już martwa bidulka. Na odcinku do Myślenic wyszło słońce, to na prawdę dało mi pozytywnego kopa i już zaczęło mi się jechać całkiem przyzwoicie. Do Dobczyc jechałem spokojnie ale zastanawiałem się jak dalej jechać, wahałem się czy pojechać prosto przez Gdów i Niepołomice, ale jednak zdrowy rozsądek wygrał, uznałem że nie wyrobię się przed zachodem słońca więc w Dobczycach odbiłem już do Wieliczki. Jedną z moich ulubionych tras też przejechałem w miarę sprawnie, ale chłód znów był bardziej dotkliwy. W Wieliczce jakieś rozkopy, korek, więc trochę trzeba było po lawirować między samochodami ale jakoś poszło. W Krakowie nie chciało mi się jechać przez centrum w korkach więc wybrałem trasę przez Rybitwy i tak spokojnym tempem dotarłem do mieszkania już po zmierzchu. Później rozgrzewająca kąpiel aż wreszcie krążenie wróciło do całego ciała :P w sumie dziś to nie była walka z km a z czasem ile jeszcze trzeba spędzić na siodełku w takiej temperaturze. I tak jestem zadowolony, w sumie niemal 7 godzin spędzonych w temperaturze ok 6 stopni. A tak przy okazji to muszę znów uruchomić pulsometr, ciekawe jak to wygląda z pracą całego organizmu przy takiej temperaturze.

Mapka.

T. odczuw. 4 °C
Wiatr 11 km/h e
Porywy 25 km/h
Chmury 40-50% nieba
Opady 0 mm / 12 h
Ciśnienie 1028 hPa
Wilgotność 78 %
Termika zimno i sucho
Biomet korzystny

Kategoria Wycieczki, ( )


Dane wyjazdu:
Dystans:81.82 km
Maks. pr.:57.21 km/h
Temperatura:6.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: kcal
Podjazdy:884 m
Rower:

11 listopada, każdy ma swój sposób na patriotyzm.

Poniedziałek, 11 listopada 2013 · dodano: 11.11.2013 | Komentarze 0

Moje świętowanie patriotyzmu? Ech no jak że by inaczej, jak nie na rowerze, na Polskich drogach, przy Polskiej pogodzie, bez narzekania, po prostu ciesząc się z jazdy. Tak więc wstałem ze względu na liczne plany na dzisiejszy dzień wstałem o 7 zebrałem się szybko i wyszedłem. Niby zimno i wieje ale spoko, dziś byłem dobrze przygotowany, no może jedynie palce wymarzły. Przyznam że jechało mi się bardzo słabo, zakwasy i bolące miejsca po sobotnich zajęciach dalej dają się we znaki, do Zielonek jechało się strasznie nie wiem czy średnia 23 km/h była. Później trochę lepiej, ale i tak żebra i szyja dawały się we znaki, ale pomyślałem że gdybym tak zaliczył glebę i coś by mi się stało to i tak musiał bym wytłumić ból i jechać dalej, to mnie pozytywnie zmotywowało i przez Ojców już jechałem całkiem nieźle. Dobrze że wybrałem tak wczesną porę, bo dziś odbywa się tam jakiś maraton i chyba wstęp będzie zamknięty bo strażacy rozstawiali jakieś słupki itp. Dalej miałem obawy czy jechać tym podjazdem do Złotej Góry, ale uznałem że skoro mam te 3 blaty z przodu to może skorzystam z najmniejszego. I tak se jechałem delikatnie posuwając się jak żółw, ale wyjechałem i dalej już spoko. Później Pieskowa Skała, Skała, Iwanowice. Lubię ten odcinek drogi ze Skały to można jechać bez pedałowania niemal cały czas. W Iwanowicach odbiłem w stronę Krakowa przez Maszków do Michałowic, dalej Masłomiąca i runda wokół Kobyla. Później do domu przez Książniczki, na koniec spotkał mnie niemiły akcent, jakieś obesrane krówsko w swoim SUVie nie wiem po jakiego chu... mnie wytrąbił, jakoś nie bardzo się przejąłem pokazałem jej palcem co o niej myślę i spowolniłem, naprawdę widać że niektórym pojebom bardzo się nudzi w ciągu wolnych dni. Ech nie ważne, nie ma co się takim przejmować... Trzeba szybko się przebrać, zamienić rower i znów wyjazd :)

Mapka

T. odczuw. 5 °C
Wiatr 14 km/h
Porywy 25 km/h
Chmury 90-100% nieba
Opady 0 mm / 12 h
Ciśnienie 1025 hPa
Wilgotność 78 %
Termika zimno i sucho
Biomet obojętny

Kategoria Wycieczki, ( )


Dane wyjazdu:
Dystans:64.72 km
Maks. pr.:47.40 km/h
Temperatura:7.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: kcal
Podjazdy:476 m
Rower:

Przy akompaniamencie księżyca.

Niedziela, 10 listopada 2013 · dodano: 10.11.2013 | Komentarze 0

Po zajęciach byłem tak pozytywnie nastawiony że musiałem wykorzystać energię na jazdę, szybko się zebrałem żeby złapać choć odrobinę dnia. Najpierw udałem się przez miasto i jedną stroną Wisły nad tor kajakowy na Kolnej, tam już zastał mnie zachód słońca i rozpocząłem szary powrót bulwarami w stronę centrum. Jechało mi się świetnie bo tylko pozycja na rowerze i ta aktywność nie sprawiają mi bólu :P Mimo ciemności postanowiłem zaliczyć pętlę przez Książniczki, Masłomiącą i Prawdę. Mimo że ciemno wiedziałem że nie ma co się obawiać tej trasy, mały ruch, świetny asfalt i co jakiś czas latarnie. Problemem jedynie było to kiedy miały mnie samochody i oślepiały na chwilę aż wzrok znów się przyzwyczai do ciemności. Jedyna zła sytuacja to w Kończycach jakiś zjeb postanowił ścinać zakręt i odbił w ostatnim momencie przede mną! :/ Ale ogólnie bardzo spoko, wiem że nie jest to najrozsądniejsze żeby jeździć o taj porze, ale nie jest to takie złe i w sumie całkiem przyjemne, oczywiście jak dobrze zna się trasę.


No niestety nie widać tego zbyt dobrze, ale dziś mogłem podziwiać piękną panoramę nocnego Krakowa!

Mapka

T. odczuw. 7 °C
Wiatr 7 km/h s
Porywy 12 km/h
Chmury 90% nieba
Opady 5 mm / 12 h
Ciśnienie 1007 hPa
Wilgotność 69 %
Termika zimno i mokro
Biomet niekorzystny

Kategoria Wycieczki, ( )


Dane wyjazdu:
Dystans:38.72 km
Maks. pr.:56.10 km/h
Temperatura:7.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: kcal
Podjazdy:316 m
Rower:

Poranna runda.

Sobota, 9 listopada 2013 · dodano: 09.11.2013 | Komentarze 0

Dziś wstałem o 6 żeby załapać się na przejażdżkę o wschodzie tak żeby rozprostować nogi przed całym dniem zajęć. Wyszedłem chwilę przed wschodem słońca, ale i tak to lepsza pora szarości niż zachód. Miasto puste, ulice suche idelanie, mogło by być jednynie trochę cieplej.

I tak idealna, szybka runda przez Książniczki, Masłomiącą, Więckowice i Prawdę. Po powrocie śniadanie i można znów wyjść... uff dobrze że mam te zajęcia to sobie odpocznę trochę od jazdy.


Mapka


T. odczuw. 7 °C
Wiatr 20 km/h w
Porywy 45 km/h
Chmury 50-60% nieba
Opady 0 mm / 12 h
Ciśnienie 1012 hPa
Wilgotność 83 %
Termika chłodno i sucho
Biomet korzystny
Kategoria Wycieczki


Dane wyjazdu:
Dystans:58.38 km
Maks. pr.:53.70 km/h
Temperatura:18.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: kcal
Podjazdy:603 m
Rower:

Kraków - Skawina.

Piątek, 8 listopada 2013 · dodano: 08.11.2013 | Komentarze 0

No bardzo chciałem dziś jakiś lepszy dystans zrobić zwłaszcza że taka piękna pogoda, ale raz że ogólne zmęczenie po ostatnich dniach dało się mocno we znaki, a drugie niezwykle mocny wiatr wiejący niemal cały czas z kierunku który sobie wcześniej założyłem. W planie była Kalwaria i okolice te, ale właśnie przez wiatr musiałem odpuścić. Ale najpierw bulwarami później chciałem jechać dalej wzdłuż Wisły ale musiałem odpuścić, udałem się na chwilę na Ruczaj i zrobiłem sobie trochę przerwy podczas odwiedzin u kumpla. Później już lepiej mi się jechało, ale i tak już straciłem czas i jakieś wielkie chęci... Udałem się przez Skotniki do Tyńca, później w kierunku Skawiny, tam chwilę odpocząłem, ale niezbyt długo bo jakoś nie przepadam za tym miastem. Pętlę zamknąłem powrotem główną trasą do Krakowa, w drodze powrotnej pojechałem do domu rodzinnego i odwiedziłem mamę która wróciła z wojaży. Po objedzie i sjeście rozpocząłem powrót do domu. Mimo że ruszyłem dokładnie w momencie zachodu słońca jechało się przyjemnie.


Nieszczególnie lubię jeździć o tej porze, kiedy zachodzi słońce i robi się tak szaro, to chyba najgorsza dla mnie pora dnia. A w dodatku te korki!

Dalej przez miasto jechałem już w ciemności i ogromnych korkach, ale w sumie to drugie akurat lubię, fajnie tak przemykać pomiędzy autami, trzeba obliczać trasę na kilka sekund wcześniej, no i ta satysfakcja mijać wszystkich bidoków w samochodach! Wieczór obiecałem sobie poświęcić na konserwacje i serwis roweru bo coś dziś mi bardzo nie stykało w Biance...

Mapka

T. odczuw. 19 °C
Wiatr 14 km/h sw
Porywy 25 km/h
Chmury 10-20% nieba
Opady 0 mm / 12 h
Ciśnienie 1013 hPa
Wilgotność 64 %
Termika ciepło i sucho
Biomet korzystny

Kategoria Wycieczki, ( )


Dane wyjazdu:
Dystans:83.90 km
Maks. pr.:72.90 km/h
Temperatura:11.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: kcal
Podjazdy:646 m
Rower:

W doborowym towarzystwie.

Czwartek, 7 listopada 2013 · dodano: 07.11.2013 | Komentarze 0

Dziś dzień zdecydowanie pogodniejszy, ale daleki od ideału. Nie mam pojęcia po co ja czyściłem wczoraj rower i prałem wszystko... Już po pierwszych kilometrach byłem od pasa w dół w kropki, ale cóż, zabrałem co miałem zabrać i pojechałem. Najpierw do nowej szkoły zostawić dokumenty, a później postanowiłem pojechać do Tyńca. Na wałach widzę że jedzie przede mną jakaś szosa, podjechałem i tak zapoznałem się z bardzo sympatycznym kolegą na jego pięknym Pinarello. Zaczęliśmy rozmowę w trakcie jazdy i zdecydowaliśmy się na wspólny przejazd, nic nadzwyczajnego, przez Liszki, Aleksandrowice, Brzoskwinię w okolicę Krzeszowic, później do Balic przez Kleszczów. Jechało się bardzo przyjemnie nawet mimo lekkiego deszczu i wiatru który co jakiś czas stopował, ale nie był zbyt zauważalny bo skupiony byłem na 'rowerowym plotkowaniu'. Rozstaliśmy się w rejonie os. Widok, ja tam odwiedziłem kolegę a on pojechał swoją własną drogą.

Po odwiedzinach i odpowiednim czasie na odpoczynek postanowiłem jeszcze trochę pojechać, przeciąłem Krowodrze i udałem się w stronę Marszowic, dalej Bibice i wypadłem na Piastów i już prosto do mieszkania. Niby nie było źle pogodowo, ale i tak czeka mnie wieczór czyszczenia wszystkiego... choć może lepiej to zostawić wszystko w spokoju i poczekać co jutro spadnie z nieba?

Mapka

T. odczuw. 8 °C
Wiatr 26 km/h sw
Porywy 50 km/h
Chmury 90% nieba
Opady 5 mm / 12 h
Ciśnienie 1010 hPa
Wilgotność 88 %
Termika chłodno i mokro
Biomet niekorzystny

Kategoria Wycieczki, ( )